Dodany: 09.10.2013 13:13|Autor: zuzankawes

Mroczny skandynawski kryminał


Kiruna, północna Szwecja. W Kościele Źródła Mocy zamordowany zostaje Wiktor Strandgard, popularny kaznodzieja, zwany Rajskim Chłopcem. Mocno zbezczeszczone zwłoki odnajduje jego siostra Sanna. Poruszona kobieta o pomoc w przebrnięciu przez trudny dla niej okres prosi swoją dawno niewidzianą przyjaciółkę, prawniczkę Rebekę Martinsson. Rebeka, mimo olbrzymiej niechęci do powrotu w rodzinne strony, postanawia wesprzeć dawną przyjaciółkę i zaopiekować się nią i jej córkami. Policja rozpoczyna śledztwo, które wykryć ma sprawcę lub sprawców brutalnego zabójstwa. Równolegle do działań policji, poszukiwanie sprawców rozpoczyna prawniczka, rozgrzebując przy tym bolesną przeszłość i rozdrapując nie do końca zabliźnione rany. Jej działania wprowadzają wiele zamieszania i są bardzo nie na rękę lokalnym prominentom. Tak rozpoczyna się „Burza słoneczna”, kryminał wart każdej spędzonej przy jego lekturze chwili. Ale o tym przekonajcie się sami. Ja podpowiem wam tylko, co jest w nim urzekającego.

Miłośnicy kryminałów, zwłaszcza skandynawskich, powinni czuć się zobowiązani do poznania debiutanckiej powieści Åsy Larsson. Być może są tacy, którzy już ją wcześniej czytali - ukazała się pod innym tytułem, „Burza z krańców ziemi”, jednak w innym wydawnictwie i w innym tłumaczeniu. Warto więc odświeżyć ją sobie albo dopiero odkryć kryjącą się w niej moc.

Śledztwo w „Burzy…” toczy się niejako trzema oddzielnymi torami. Policja, z ciężarną Anną Marią Mellą na czele, bliżej współpracuje z Rebeką Martinsson niż z prokuratorem von Postem. Wszyscy próbują we własnym zakresie dociec prawdy, która może zaburzyć panujący w Kirunie porządek. Z czasem na jaw wychodzić zaczynają brudy z przeszłości bohaterów. Niezabliźnione rany rozdrapywane są pazurami, wspomnienia wracają jak bumerang, powodując nieoczekiwane konsekwencje i krwawy finał.

Ogromną zaletą powieści są wyraziste postacie, które potrafią nie tylko zajść za skórę pozostałym bohaterom, ale i żywo dopiec czytelnikom. Chwiejna emocjonalnie Sanna, zadufany w sobie i trudny w relacjach von Post, harda Martinsson to jedne z wielu charyzmatycznych osobowości, od jakich roi się w „Burzy…”.

Osadzenie mocnego tekstu w religijnej aurze dopełnia całości, pogłębiając tylko grozę. Pozornie dużo tu Boga, w rzeczywistości jest on niesamowicie odległy.

Jest jeszcze jeden ważny element: trudny powrót w rodzinne strony i trudne wspomnienia, będące solą w oku dla bohaterów powieści. Dzięki nim „Burza…” to nie tylko kryminał, ale i powieść o hipokryzji, ukrywaniu zła pod płaszczykiem dobra, historia wilków w owczej skórze. Można pokusić się nawet o stwierdzenie, że to rzecz o nieludzkiej ludzkiej naturze.

Debiut Åsy Larsson, mocna, miejscami bulwersująca historia obalająca świętości i wartości, dająca do myślenia, paląca umysł - jest przy okazji kawałem dobrej literatury kryminalnej.

Gorąco polecam!


[Recenzja pochodzi z mojego blogu]



(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1071
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: