Dodany: 09.10.2013 11:19|Autor: izabellag

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Takie buty z cholewami: Życie, polityka, pasje
Weiss Szewach, Jarmusiewicz Anna

2 osoby polecają ten tekst.

Między Polską a Izraelem


Szewach Weiss znany jest w Polsce przede wszystkim jako były ambasador Izraela. Mimo że był nim tylko przez trzy lata (2000-2003), pozostał do dziś aktywny na polskiej scenie medialnej i naukowej. Politycznej zresztą pewnie trochę też – przynajmniej jeśli chodzi o politykę międzynarodową.

Wcześniej, w Izraelu, był przede wszystkim właśnie politykiem. Osiągnął na tym polu niemal wszystko (najwyższe jego stanowiska to przewodniczący Knesetu i wiceprezydent), otarł się nawet o pokojową Nagrodę Nobla (uczestniczył w rozmowach pokojowych z Palestyńczykami, które zaowocowały porozumieniem z Oslo; nagrodę za nie dostali ostatecznie stojący wówczas nieco wyżej w państwowej hierarchii Izraela Icchak Rabin i Szimon Peres). To jednak nie koniec jego aktywności, jest ich więcej: politolog, wykładowca, sportowiec, trener sportowy, a także autor książek dla dzieci. Szewacha Weissa najwyraźniej rozpiera energia i niechęć do zmarnowania choćby jednej chwili.

Skąd się to wzięło, możemy chyba wyczytać między wierszami w „Butach z cholewami”. Polityk urodził się w 1935 w Borysławiu i tam też spędził okupację. Ponieważ jego miasto znalazło się w 1939 po radzieckiej stronie granicy, Niemcy wkroczyli tam w czerwcu 1941. Rodzina Weissów przez 29 miesięcy, dzięki pomocy sąsiadów, ukrywała się poza gettem, w warunkach trudnych do zniesienia także fizycznie (w piwnicy, w podwójnej ścianie domu, itp.). Szewacha to jednak nie złamało, a w jakiś sposób dało mu napęd do wykorzystywania wszystkich życiowych możliwości. Gdy w 1946 roku, jako 11-latek, znalazł się w Izraelu (sam, rodziców zatrzymały w drodze kłopoty zdrowotne ojca), dosłownie rzucił się na zdobywanie wiedzy i doświadczeń życiowych, zwłaszcza na niwie politycznej. Co po latach zaowocowało wielką karierą skromnego chłopaka z Borysławia.

Wywiad-rzeka z Szewachem Weissem jest trochę jak spacer po całym życiu tego człowieka. A że było to życie niezwykłe i bogate w wydarzenia, czytelnik ma do wyboru wiele ścieżek, które może dokładniej spenetrować i chwilę się na nich zatrzymać. Jest więc ścieżka spraw trudnych, ścieżka spotkań z ciekawymi ludźmi (Irena Sendlerowa, Jan Karski, a także Jan Paweł II, który stwierdził, iż Weiss... mógłby nieco popracować nad swoim językiem polskim. Co zresztą ten ostatni uczynił), ścieżka muzealna (Weiss, jako były szef Yad Vashem, wręcz tryska pomysłami na uatrakcyjnienie planowanego Muzeum Żydów Polskich) i wiele, wiele innych.

Ja wybrałam dwa wątki.

Pierwszy jest izraelski. Z fascynacją czytałam o organizacji tamtejszego życia społecznego. Szewach Weiss, który trafił do Izraela de facto jako sierota, nie tylko miał zorganizowaną podróż (dla ominięcia ograniczeń wizowych - jako przyszywane dziecko innej rodziny). Po przyjeździe do Izraela, wówczas jeszcze zresztą pod administracją brytyjską, wszechstronnie się nim zaopiekowano. Trafił mianowicie do szkoły-kibucu, która doskonale przygotowywała swoich wychowanków do dorosłego życia. Słowem - pełny komfort i świetna organizacja. Druga ciekawostka: ocaleni z Zagłady aż do 1962 roku (czyli procesu Eichmanna) wcale nie chwalili się w Izraelu swoją historią ani pochodzeniem. Promowany był raczej kult pionierów, przybyłych tam przed wojną, pracy fizycznej, służby wojskowej. Wojenna historia Żydów europejskich kojarzyła się zaś źle – z ofiarą i słabością. Chodziło oczywiście o uformowanie na nowo tożsamości narodowej. Ceną było to, iż wielu ludzi musiało wyprzeć swoją historię... na jakieś kilkanaście lat.

Drugi - to polskie fascynacje byłego ambasadora. Szewach Weiss jako dziecko był dwujęzyczny – posługiwał się jidisz i polskim. Tego ostatniego po przybyciu do Izraela nie używał przez 40 lat. Nie czuł też żadnej nostalgii za krajem lat dziecinnych. Do czasu – przypadkowa wizyta w Polsce tuz po zakończeniu stanu wojennego, z półlegalnie wyłudzoną wizą rumuńską, na nowo aktywowała w jego tożsamości podmoduł polski...

Można by długo jeszcze pisać, ale po co – zainteresowanych zachęcam do sięgnięcia po książkę i przetarcia sobie w niej własnych ścieżek :).


[Tekst opublikowałam wcześniej na moim blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1344
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: