Dodany: 06.10.2013 18:18|Autor: Panterka
Redakcja BiblioNETki poleca!
Książka: Meksyk Noir
Aguirre Eugenio, Borbolla Óscar de la, Diez Rolo, Fernández Bernardo, González Víctor Luis, Haghenbeck Francisco Gerardo, Laurini Myriam, Luna Juan Hernández, Monteverde Eduardo, Parra Eduardo Antonio, Rodríguez Julia, Taibo II Paco Ignacio
Ciemna strona miasta
Ze wstydem muszę przyznać, że o Meksyku-mieście nie wiedziałam prawie nic, prócz kilku informacji wyniesionych z lekcji geografii. Stolica dość sporego państwa była tylko plamką na mapie. W uzupełnieniu wiedzy pomógł mi zbiór opowiadań „Meksyk noir”. Wiedza to dość przewrotna, opozycyjna wobec podawanej w przewodnikach, pokazująca ciemną stronę miasta, tę z najciemniejszych zaułków i zapomnianych zakątków.
Dwanaście opowiadań napisanych przez najbardziej popularnych meksykańskich pisarzy kryminałów poprzedza niesłychanie interesujący wstęp Paca Ignacia Taiba II. Jako mieszkaniec Meksyku, w dodatku pisarz i historyk, zgrabnie, przystępnie i humorystycznie przybliża zawiłości tego fascynującego miasta. Wydaje się, że dwanaście opowiadań to niewiele, by zdołać pokazać obraz wielomilionowego miasta. A jednak udało się wszystko skondensować, wyciągnąć esencję tych ulic, zaułków, domów, ludzi... Przez taką eskalację wrażeń czytelnik jest po lekturze oszołomiony, jakby wysiadł z najbardziej zwariowanej kolejki górskiej. Najpierw zanurzamy się w różnorodności stylów – monolog, klasyczna opowieść noir w stylu Chandlera, zeznania, wspomnienia, strumień świadomości… Każde opowiadanie jest na dokładkę swoistego rodzaju eksperymentem literackim, co w sumie daje wrażenie nadmiaru, przesytu, ale myślę, że właśnie tak powinno być, gdyż takie jest opisywane miasto – różnorodne, przesycone kolorami, zapachami, tragedią, komedią i miłością. Przesycone na wskroś i na przestrzał, do kwadratu albo i do sześcianu.
Są tu opowiadania proste, przewidywalne i dzięki swej prostocie wręcz przyjemne („Prywatna kolekcja”, „Spalenie Judasza”, „Komik, który się nie uśmiechał”). Są też takie, przez których absurd i groteskowość brnie się jak przez bagno, jak przez głębokie delirium spowodowane dużą dawką twardych narkotyków („Bóg jest fanatykiem, córko”). Natkniemy się nawet na zabawę literacką, smaczny kąsek dla miłośników Borgesa („Violety już nie ma”) i na eksperymentalny strumień świadomości („Bum!”), który należy czytać uważnie, by zorientować się, kto co myśli, mówi i dlaczego. Wraz z bohaterami chodzimy po mieście, oglądając zaułki, w których śpią menele i bogate wille z prywatną ochroną. W przykościelnym ogrodzie trzeba uważnie stąpać, by nie rozdeptać trzy- i czteroletnich dzieci uzależnionych od wąchania kleju. Przeżywamy udręki meksykańskiego przesłuchania, podglądamy sąsiadów i uczestniczymy w życiu ulicznych gangów.
„Meksyk noir” fascynuje i przeraża. Nie pozostawia obojętnym, chwyta w sidła z szatańskim chichotem, nie pozwala zamknąć oczu, odwrócić się, udawać niewiedzę. Jest to prawdziwa uczta dla miłośników kryminału, dla tych, którzy lubią literackie eksperymenty, no i dla wielbicieli Ameryki Środkowej.
[Recenzję umieściłam wcześniej na stronie Fundacji "Miasto Słów"]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.