Dodany: 03.10.2013 13:12|Autor: nutinka

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Diable sprawy [całość]
Barbey d'Aurevilly Jules Amédée

„Świat jest dziełem oszalałego Diabła”[1]


Był czas, gdy czytałam dużo literatury francuskiej. Zagłębiałam się w świat opisany przez Balzaca w „Komedii ludzkiej”, towarzyszyłam Proustowi „W poszukiwaniu straconego czasu” albo, wcześniej jeszcze, przeżywałam katusze miłości ze Stendhalem czy Flaubertem lub dreszczyk emocji podczas awanturniczych przygód bohaterów Aleksandra Dumasa. Został mi z tych lat sentyment do pisarzy francuskich i ich realistycznych dzieł. Przypadkiem kiedyś kupiona w antykwariacie książka Barbeya pozwoliła mi na powrót do przeszłości, wpisując się również w ten nurt, chociaż w nieco inny sposób.

Sześć opowiadań zawartych w zbiorze traktuje o miłości i namiętności, obyczajach i religii – w odsłonach skandalicznych na tamte czasy, a dziś raczej wzbudzających uśmiech albo obojętność czy wręcz zdziwienie. Barbey opisuje nieistniejący już świat salonów wyższych sfer, obfitujący w konwersacje, „to konające dziecię próżniaczej arystokracji i monarchii absolutnej”[2], salonów, w których „schroniła się rozmowa z dawnych czasów, ostatnia chwała francuskiego ducha zmuszonego do emigracji w obliczu praktycznych i pośpiesznych obyczajów dzisiejszych”[3], a „umysł zadowala się błyskiem zdania uroczego lub głębokiego, ale zawsze wypowiedzianego w porę; czasem nawet wystarcza intonacja albo mniej jeszcze – genialny gest”[4], świat, który nie potrzebuje dosłowności, żeby zostać zrozumianym, i wulgarności, żeby opowiedzieć o pięknie miłości, gdzie „umiejętność słuchania jest wdziękiem”[5], a wśród rozmówców są „Anglicy, Polacy, Rosjanie; ale wszyscy są Francuzami z języka, z formacji umysłu i manier, na pewnym poziomie społecznym wszędzie takich samych”[6]. Świat, w którym mężczyzną rządzą namiętności: do kobiet, do walki, do hazardu; naturalne bądź wyuczone – „człowiek przydaje sobie namiętności jak choroby”[7], z którymi należałoby jednak być ostrożnym, bo „najlepszym i może jedynym sposobem panowania nad ludźmi jest władać ich namiętnościami”[8].

Autor w każdym opowiadaniu najpierw długo wprowadza czytelnika w otoczenie, opisuje postacie dość szczegółowo, żeby dać pełny obraz zwyczajów i charakterów, niekiedy aż nudnawo przez drobiazgowość niewiele wnoszącą, żeby wreszcie na kilku ostatnich stronach przejść do puenty, ostrej i robiącej wrażenie lub też budzącej zdumienie, a w chwili pierwszego wydania zbioru nawet zgorszenie bliskie skandalowi. Jednocześnie oddaje hołd tym, którzy „żyli najmocniej, bo życie bierze górę nie wówczas, kiedy siły maleją, lecz kiedy nieszczęścia rosną”[9], i rozwodzi się nad przerażającą poezją obecną w zbrodni, zauważając, że „zbrodnie wysokiej cywilizacji są na pewno okrutniejsze niż skrajnego barbarzyństwa przez swoje wyrafinowanie, zepsucie, jakie zakładają, i większy udział intelektu”[10].

Niewątpliwą wartość zbioru stanowi język, soczysty, dosadny, bogaty, malowniczy, dający czytającemu przyjemność estetyczną i pozwalający na zadumę nad piękną formą i ważką treścią zarazem (oraz dostarczający sporej liczby cytatów, jak tu widać). Z drugiej strony nużą trochę dywagacje nad kondycją współczesnego pisarzowi społeczeństwa, ogólne rozważania o podłożu socjologicznym, politycznym czy gospodarczym, a także o literaturze, jej roli w życiu, o intelekcie, wojnie, zemście. Okraszone takimi rozwlekłymi nieraz tyradami opowiadania tracą impet, a zainteresowanie czytelnika spada, chociaż wiele ze stwierdzeń autora to obserwacje opisane dosadnie i prawdziwie, wzbudzające emocje i „uczucia sprzeczne, od irytacji i gniewu do podziwu i fascynacji”[11], wobec których trudno pozostać obojętnym, nieliczące się z powszechnie panującą opinią, demaskujące ówczesne normy obyczajowe i zakłamaną moralność, podchodzące z dużym dystansem do religii. Autor ściera się z mocno ugruntowanym konserwatyzmem swoich czasów, pokazuje życie od innej, nieznanej i wyrzucanej ze świadomości strony, walcząc za pomocą prawdy z zasiedziałą hipokryzją i konformizmem starej arystokracji.

„Diable sprawy” z pewnością dają ciekawy obraz społeczeństwa francuskiego w pierwszej połowie XIX wieku, w okresie kontrowersyjnych rządów Ludwika Filipa, z nawiązaniami do kampanii napoleońskich, w czasie trudnym dla starej i nowej arystokracji, borykającej się z prozaicznym brakiem funduszy czy lawirującej między stronnictwami politycznymi. Da się przeczytać te opowiadania z przyjemnością, ale lepiej sobie dawkować po jednym, z małą przerwą na ewentualne rozmyślania.


---
[1] Jules Barbey d'Aurevilly, „Diable sprawy”, przeł. Joanna Guze, wyd. PIW, 1978, s. 203.
[2] Tamże, s. 129.
[3] Tamże, s. 129.
[4] Tamże, s. 130.
[5] Tamże, s. 131.
[6] Tamże, s. 130.
[7] Tamże, s. 148.
[8] Tamże, s. 149.
[9] Tamże, s. 184.
[10] Tamże, s. 223.
[11] Jerzy Parvi, „Słowo wstępne”, w: Jules Barbey d'Aurevilly, dz. cyt., s. 5.


[Recenzję zamieściłam wcześniej na swoim blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1137
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: