Dodany: 29.09.2013 14:50|Autor: gregok

"Dachijszczyna" - rzut oka na powieść zapomnianego autora


Czytając „Dachijszyznę” Teodora Tomasza Jeża, czułem narastającą zdziwienie, że ten znakomity i w swoim czasie popularny prozaik został współcześnie niemal całkowicie i doszczętnie zapomniany. Jako twórca powieści historycznej na pewno dorównuje takim znakomitościom, jak Kraszewski, Kaczkowski czy Rzewuski. A może nawet ich przewyższa. Fakt, że tak mało osób zna jego twórczość, jest dla mnie rzeczą dziwną i wymagającą naprawy. Liczę na to, że moja recenzja zachęci innych do sięgnięcia po jego dzieła. Myślę, że nie sprawią one nikomu zawodu.

Akcja powieści toczy się na przełomie XVIII i XIX wieku, głównie na terenie Serbii, będącej od czasów sławnej bitwy na Kosowym Polu pod okupacją turecką. Głównym bohaterem jest Miłosz Obrenowić, serbski bohater narodowy, o którym w Polsce, podejrzewam, niewiele osób słyszało. Poznajemy go jako prostego serbskiego młodzieńca, stojącego dopiero na początku drogi, która uczyni go bohaterem na całych Bałkanach. Naczelnym wątkiem powieści jest jego wielka miłość do pięknej Milicy. Ojciec dziewczyny, kierując się patriotyzmem, przysiągł, że wyda córkę za człowieka, który wyzwoli Serbię spod władzy Turków. W powieści występuje też wielu wyrazistych bohaterów drugoplanowych, jak Hadżi Mustafa Pasza czy Osman Pasvanoglu. Są to postacie historyczne obce dla większości współczesnych Polaków, choć w II połowie XIX wieku, kiedy powstała "Dachijszczyzna", z pewnością znane czytelnikom. Dzieje ludów bałkańskich i ich bohaterska walka o niepodległość była to historia całkiem niedawna, a na zasadzie analogii z sytuacją Polski pod zaborami – pobudzająca wyobraźnię polskich patriotów i dająca nadzieję na wyzwolenie.

To właśnie zbiorowość – konkretnie naród serbski – jest głównym bohaterem tej powieści. Dla Serbów, od pokoleń żyjących pod obcym jarzmem, początek XIX wieku okazał się przełomowy. W tym okresie Turcja, po ciężkich klęskach poniesionych w wojnie z Austrią, była cieniem dawnej potęgi. Niepowodzenia wojenne obnażyły wszystkie słabości tego wielkiego imperium. Władza sułtana Selima III była coraz bardziej iluzoryczna, a faktycznymi władcami kresów rozległego państwa stawali się jego urzędnicy i paszowie, niekiedy formalnie uznający jego władzę, ale w praktyce rządzący coraz bardziej samodzielnie, jak wymieniony w dziele T.T. Jeża namiestnik Widyna, Osman Pasvanoglu. Sytuacja ta nie pozostała bez wpływu na ludy bałkańskie. Władze tureckie, by nie zaogniać sytuacji w kraju, zdecydowały się na złagodzenie restrykcyjnej polityki wobec nie-muzułmańskiej ludności.

Serbowie na początku powieści są pod wrażeniem zaprzestania brutalnych represji i wygnania z Serbii znienawidzonych janczarów, którzy dopuszczali się wobec nich strasznych zbrodni i nadużyć (m.in. ciężko okaleczyli ojca Milicy i wymordowali większość jego dzieci). Wielu zaczęło wierzyć w dobrą wolę sułtana i jego namiestnika – Hadżiego Mustafy, który ze względu na swoją łagodność, sprawiedliwość i sympatię dla narodu zyskał nawet przydomek Matka Serbów. Serbowie, od urodzenia żyjący pod okupacją turecką, traktowali władzę sułtana jako coś naturalnego i oczywistego. Teraz, kiedy jego polityka złagodniała, prześcigali się w okazywaniu lojalności wobec władcy. Zaczął się okres spokoju i dobrobytu.

Szczęście jednak okazało się złudne. Wygnani janczarowie, którzy znaleźli się w sąsiadującej z Serbią Bułgarii i Bośni (także pod władzą turecką), dzięki intrygom i podstępom zdołali skłonić sułtana, by pozwolił im powrócić. Był to cios dla Serbów, którzy słusznie spodziewali się, że oznacza to dla nich kłopoty. Janczarowie po powrocie zamordowali przyjaznego Serbom paszę Hadżiego Mustafę i przejęli władzę w prowincji. Ich rządy były jeszcze bardziej krwawe niż przedtem. Serbia spłynęła krwią mordowanych patriotów. Masakra ta stała się punktem przełomowym dla rozwoju ruchu narodowego. Serbowie zrozumieli, że słaby sułtan w odległym Stambule nie jest w stanie nawet pomścić śmierci swojego namiestnika, a co dopiero ochronić ich przed janczarami. Wtedy sami spontanicznie chwycili za broń i powstali do walki przeciwko mordercom. Początkowo celem, jaki im przyświecał, była walka w obronie sułtana, przeciw któremu janczarowie podnieśli bunt, mordując jego namiestnika. Szybko jednak pojawiły się wśród nich głosy, że jeśli pozostaną pod władzą turecką, zawsze będą zdani na łaskę i niełaskę obcych. Myśl ta pojawiała się wśród Serbów początkowo nieśmiało, z czasem jednak idea przybrała na sile i stała się dominująca.

Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu

Powieść czyta się całkiem przyjemnie. Choć język wydaje się troszkę za bardzo XIX-wieczny, to jednak ma niezaprzeczalny urok. Tematyka walk narodowowyzwoleńczych była na pewno interesująca dla ówczesnych polskich czytelników. Pytanie, czy także dla czytelnika współczesnego. Moim zdaniem to, że tak mało osób czyta Teodora Tomasza Jeża, wynika raczej z przypadkowego pomijania go w powszechnym dziś zalewie drukowanego papieru, który zapełnia biblioteki i księgarnie, powodując, że zapomina się o klasyce, nawet tej wybitnej. Myślę, że osoba, która sięgnie po jego książki, nie będzie miała wątpliwości, że jest to bardzo dobra literatura.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 997
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: