Dodany: 26.09.2013 19:59|Autor: AnnRK

Książka: Gołębiarki
Hoffman Alice

6 osób poleca ten tekst.

Wielkie bohaterki, wielka literatura


O niektórych książkach nie powinno się pisać, bo żadne słowa nie oddadzą tego, co kryje się między okładkami. Zaczynasz czytać taką historię i już po pierwszych zdaniach wiesz, że trzymasz w rękach coś wyjątkowego, co nie pozwoli tak łatwo o sobie zapomnieć. Gdy twój wzrok padnie na ostatnie zdanie, w głowie masz kompletny mętlik, a serce bije niespokojnie od nadmiaru emocji. Zdajesz sobie sprawę, że żadne ze znanych ci określeń nie będzie tym, którego można użyć polecając lekturę innym. Zbyt płytkie są, zbyt mało znaczące. Gapisz się przed siebie, przed oczami masz ostatnie sceny. Raz jeszcze je przeżywasz, całym ciałem czując się bohaterem wydarzeń. Ostrożnie wychodzisz z tego świata i przez dłuższą chwilę rozglądasz się bezradnie na boki, jakby nie zdając sobie sprawy z tego, gdzie i kim jesteś.

Gdy po raz pierwszy ujrzałam w zapowiedziach "Gołębiarki" Alice Hoffman, intuicyjnie czułam, że za okładką z długowłosą dziewczyną, na której ramionach przysiadły dwa białe gołębie, kryje się niesamowita historia. Do premiery było daleko, przyszło mi czekać kilka miesięcy, zanim listonosz zostawił na moim biurku przesyłkę z przedpremierowym egzemplarzem. Minęły kolejne trzy tygodnie, zanim mogłam zasiąść do lektury. Nie wiedziałam, co mnie czeka, ale miałam świadomość tego, że ta książka wymaga czasu i skupienia. Musiałam zaczekać na odpowiedni moment. Nie pomyliłam się. "Gołębiarki" nie są pozycją łatwą, lekką, nadającą się do czytania pomiędzy kawą a drożdżówką. To powieść, która dotyka czułych miejsc z niesamowitą siłą. Trudno o niej pisać. Trzeba ją przeżyć osobiście.

Masada, starożytna twierdza żydowska, znajdująca się na terenach Izraela - to tam schronienie znalazł Herod, uciekając przed Partami. Masada została przez niego udoskonalona. Wzniesienie murów, budowa wież obronnych, zbiorników na wodę czy magazynów mogących pomieścić znaczne zapasy żywności okazało się zbawienne dla zelotów, ugrupowania walczącego z rzymską okupacją Palestyny. W czasie wojny żydowskiej, w roku 66 n.e. zeloci schronili się w Masadzie, przez trzy lata stawiając czoło rzymskim wojskom. Górska twierdza, położona na skraju pustyni, stała się jednym z trzech ostatnich miejsc oporu przez nieustępliwym atakiem rzymskich legionów. Jak skończyło się oblężenie, wiemy jedynie z relacji żydowskiego historyka, Józefa Flawiusza. Na ile jest ona zgodna z prawdą - trudno ocenić. Jedno jest pewne: Masada stała się symbolem heroicznej walki, bohaterskiego oporu, niezwykłej odwagi i determinacji. Alice Hoffman, sięgając do tragicznych wydarzeń, opowiada historię, która mogła wydarzyć się naprawdę, historię czterech kobiet, których losy skrzyżowały się w tym niegościnnym miejscu. Los ich nie oszczędzał, a jednak znalazły w sobie dość siły, by nie ugiąć się przed nieszczęściem.

Kobiety są często bohaterkami drugiego planu. Ten pierwszy, zajęty przez mężczyzn, znamy z lekcji w szkole, encyklopedii, historycznych książek. To tu toczą się bitwy, polityczne dysputy, podejmowane są najważniejsze decyzje, padają rozkazy, roztrząsane są ważkie kwestie, niejednokrotnie wpływające na losy całych narodów. W tle kobiety rodzą dzieci, gotują strawę, tulą, pocieszają, służą swymi ciałami. Kochają swych bliskich, drżą o ich bezpieczeństwo, wspierają w decyzjach mężów, braci, ojców, synów. Często same mają znaczny wpływ na to, co rozgrywa się na pierwszym planie. Zwykle się o tym milczy, ale co jakiś czas ktoś wydobywa na światło dzienne opowieść o towarzyszce jakiegoś władcy czy wojownika, bez której wiele wydarzeń mogłoby się rozegrać zupełnie inaczej.

Bohaterki powieści Alice Hoffman udowadniają, że choć stoją w cieniu mężczyzn, nie są bez znaczenia dla rozwoju wydarzeń. Na co dzień ze spuszczonymi głowami, podporządkowane, ciche - w sytuacjach trudnych, kryzysowych znajdują w sobie niesamowite pokłady siły i woli walki. Zwłaszcza gdy w ich rękach spoczywa los najbliższych.

Rudowłosa Jael nigdy nie poznała swojej matki, gdyż ta zmarła przy porodzie. "Chciałabym wiedzieć, jak to jest mieć matkę, kogoś, kto stoi przy tobie bez względu na wszystko"[1]. Na wsparcie ojca dziewczynka nie mogła liczyć. Obarczył ją winą za śmierć żony i pozbawił ciepłych uczuć. Nawet wspólna ucieczka przed prześladowcami na pustynię nie mogła ich zbliżyć. Jael, zadając się z żonatym mężczyzną, okryła też swoją rodzinę hańbą. Gdy dotarła do Masady, była samotna, brzemienna, ale i silna. Niełatwe życie zahartowało ją skuteczniej, niż mogłyby dokonać tego jakiekolwiek nauki.

Riwka, żona piekarza, jeszcze nie zdążyła pozbierać się po tragicznej śmierci męża, gdy los doświadczył ją jeszcze okrutniej, czyniąc z niej świadka śmierci córki, zhańbionej przez rzymskich żołnierzy. "Przybyli do nas z mrocznej strony świata, gdzie nie dochodzi światło"[2]. Kobieta z przerażeniem wpatrywała się w to, co zostało z jej dziecka. "W tamtej chwili, przykucnąwszy obok, przemieniłam się w coś, co nie było kobietą"[3]. Znalazła w sobie dość siły, by zemścić się na potworach i ruszyć w drogę. Mając pod opieką zrozpaczonego zięcia oraz wnuków, którzy od czasu tego tragicznego wydarzenia stracili zdolność mowy, przybyła do Masady, gdzie wraz z innymi kobietami znalazła pracę w gołębniku.

Aziza aż za dobrze wiedziała, że bycie kobietą może być przekleństwem. Gdy ona i jej matka zostały brutalnie zgwałcone, rodzicielka podjęła trudną decyzję - postanowiła nadać córce męskie imię i wychować ją jak syna. "(...) tamtej nocy zdecydował się mój los i to, kim się stałam"[4]. Aziza całe życie była rozdarta pomiędzy swą kobiecą naturą a męskim wychowaniem. Choć okazała się wspaniałą łuczniczką, jako kobieta nie mogła posługiwać się broną. Choć cechowała ją waleczność i nieustraszoność, jej miejscem były bezpieczne ściany domu, przeznaczeniem - praca w gołębniku.

Szirę, córkę kobiety wykształconej, kapłanki, znawczyni magii i tajemnej medycyny, nazywano Czarownicą z Moabu. Jej żywiołem była woda, która, jak każdy żywioł, może nieść zarówno pomoc, jak i zniszczenie. "Muszę myśleć trzeźwo i nie ulegać namiętnościom, bo to ona sprawia, że kobiety się topią"[5]. Wypędzona z rodzinnych stron za cudzołóstwo, wyszła za mąż za człowieka, który otoczył ją opieką na wygnaniu, ale wciąż kochała ojca swojej pierworodnej. Wezwana przez swą pierwszą miłość do Masady, bez wahania porzuciła bezpieczne życie.

Ścieżki czterech kobiet spotykają się w Masadzie, choć, jak się okaże, niektóre z nich przecięły się już dawno. W twierdzy dopełnia się przeznaczenie. Los wiąże bohaterki ze sobą, co może doprowadzić je zarówno do szczęścia, jak i do zguby.

"Gołębiarki" to powieść, która od pierwszych zdań trafia do serca czytelnika i ani na moment nie pozwala mu się oderwać, zaczerpnąć oddechu. Emocje są zbyt silne, doznania zbyt mocne. Tragiczna przeszłość kobiet, ich trudna teraźniejszość i niepewna przyszłość składają się na wyjątkową historię, mroczną, trudną, bolesną, ale i piękną, ukazującą kobiecą siłę w sposób niesamowity, wzbudzający podziw. Alice Hoffman niezwykle plastycznie odmalowała rzeczywistość, pieczołowicie dopracowując każdy szczegół. Wspaniale oddane tło społeczno-historyczne, doskonale wykreowane sylwetki postaci, plastyczne opisy, ogromnie oddziałujące na wyobraźnię - to wszystko sprawia, że "Gołębiarki" są niezwykle sugestywną opowieścią, realistyczną, do bólu prawdziwą. Jestem pełna podziwu dla stylu autorki, z jednej strony oszczędnego, z drugiej - jakże bogatego w emocje, jednocześnie poetyckiego, refleksyjnego, ale i mocnego, trafiającego w sedno.

Mimo iż od wydarzeń przedstawionych w książce dzielą nas setki lat, emocje szarpiące bohaterkami są tymi samymi, które przeżywają współczesne kobiety. W ich wątpliwościach, strachu, radościach i smutkach, w ich dylematach i marzeniach wiele z nas odnajdzie echo własnych przeżyć i odczuć. Wspaniale przedstawione, sylwetki bohaterek stają przed naszymi oczami jak żywe. Podobnie jak tło, nakreślone są niezwykle precyzyjnie, co sprawia, że bez trudu możemy sobie wyobrazić rzeczywistość, od której dzielą nas lata i kilometry, rzeczywistość kompletnie nam obcą. Przed oczami mam niegościnne mury twierdzy, kobietę z czułością tulącą swoje dziecko, nienawiść w spojrzeniu innej, którą los pozbawił możliwości posiadania potomka. Dwóch milczących chłopców bawi się przed domem. Ogromny pies czuwa nad śpiącym mężczyzną. Nad wrzącym naparem pochyla się kobieta, coś szepce. Modlitwę? Klątwę? Nad ich głowami kołują gołębie.

Nie jest łatwo sięgnąć po tego typu historię i opisać ją tak, by uniknąć ckliwości czy patosu. Hoffman się to udało. Nie stara się na siłę wzruszyć czytelnika. Jej styl jest bogaty w metafory. Autorka buduje niesamowity nastrój, sprawia, że postaci ożywają, a my chcąc nie chcąc zaczynamy przeżywać to, co z nimi się dzieje. Autentyczność jest bez wątpienia jednym z największych atutów "Gołębiarek". Wiarygodność opisów bohaterów, obyczajów, tła historycznego, wspaniałe portrety psychologiczne, zręczne połączenie wojennej rzeczywistości z codziennym życiem zelotów, ich zwyczajami, rytuałami, tradycjami - zalety mogłabym wyliczać długo. Mało kiedy mam okazję trzymać w rękach tak misternie skonstruowaną, tak dopracowaną powieść. Wszystko w niej jest spójne, wszystko ma swój cel i sens.

Historia bohaterek "Gołębiarek" zostanie we mnie na długo. Nie da się łatwo zapomnieć o tak emocjonującej, jednocześnie zachwycającej i przerażającej opowieści, historii zmuszającej do refleksji, przywołującej dawne, smutne wydarzenia z Masady, zwracającej uwagę na postaci kobiece, na istotę kobiecości, na rolę pozornie słabej płci w trudnej walce o życie i szczęście swoje oraz najbliższych. Powieść Hoffman jest do bólu prawdziwa, świetnie napisana i z pewnością nie pozostawi czytelnika obojętnym. To jedna z tych książek, które zostają w pamięci dłużej.



---
[1] Alice Hoffman, "Gołębiarki", przeł. Bohdan Maliborski, wyd. Wielka Litera, 2013, s. 117.
[2] Tamże, s. 227.
[3] Tamże.
[4] Tamże, s. 339.
[5] Tamże, s. 483.


[Recenzję wcześniej opublikowałam na moim blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2408
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: Rbit 15.06.2015 11:35 napisał(a):
Odpowiedź na: O niektórych książkach ni... | AnnRK
Z tym dopracowaniem szczegółów i wspaniałością tła społeczno-historycznego bym nie przesadzał. Zdarzają się ewidentne błędy. Na przykład jeniec w roku 71 mówi, że wcześniej walczył na arenie Koloseum. Przecież primo: nazwę taką zaczęto stosować długo po starożytności (ale to jeszcze mógłbym znieść - wszak chodzi o to, by przeciętny czytelnik wiedział o co chodzi), secundo: Colosseum w latach 70-72 dopiero zaczęto budować, a skończono ponad 10 lat później. Jak miał walczyć w miejscu, które jeszcze nie istniało?
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: