Dodany: 26.09.2013 12:04|Autor: zsiaduemleko

O perspektywie kiludziesięciu świadków


- Dlaczego znowu Palahniuk?
- Bo decydenci w wydawnictwie Niebieska Studnia nie są arcymistrzami cierpliwości oraz brakuje im umiejętności dawkowania napięcia, więc wypuszczają po dwa Palahniuki jednocześnie (tym razem para "Kołysanka" i "Rant", wcześniej tandem "Powiedz wszystko" i "Potępieni") bądź sześć, osiem, dwadzieścia cztery Palahniuki rocznie. Tak, też uważam, że to bez sensu, ale co ja tam wiem o prowadzeniu wydawnictwa. Natomiast nie potrafię się długo opierać Chuckowi, stąd kolejny raz poświęcam mu chwilę.

- Masz już tego dosyć?
- Niekoniecznie, jednak zaczynam dostrzegać plusy sytuacji, że wydawnictwu pomału kończą się zapasy jeszcze niewydanych Palahniuków. Może wreszcie otrzymamy normalny cykl i kolejne powieści przestaną się zlewać w jedną, chwilami niewyraźną całość.

- Lubisz Chucka, co?
- No, nawet. Zresztą przy spisywaniu wrażeń z "Kołysanki" przeszliśmy z Chuckiem na ty, a później pożyczał ode mnie pieniądze, więc muszę go nieco lubić, bo ich nie odda. Wydaje mi się też, że Niebieska Studnia krzywdzi zarówno autora, jak i czytelników szaleńczym tempem wydawania kolejnych powieści. Ja staram się rozgraniczyć sympatię do autora z mieszanymi uczuciami do wydawnictwa, bo swoją nadgorliwą postawą przypomina mi ono nastolatka, któremu (dzięki przyklejanym wąsom i wadzie wzroku kioskarki) udało się kupić nielegalnie "Twój Weekend", a teraz w podnieceniu masturbuje się przy każdej stronie, przy niektórych nawet dwa razy z rzędu, bez gustu, taktu i honoru.

- No dobrze, więc co tym razem nam proponuje Palahniuk?
- Przyznam szczerze, że nie jest porywająco, szczególnie na początku. Rant Casey pochodzi z małej mieściny i jest obdarzony ponadprzeciętnym węchem oraz smakiem. Powącha cię i wie, gdzie byłaś dwa dni temu. Poliże twoją dłoń i precyzyjnie potrafi ocenić, co jadłaś przedwczoraj na śniadanie. Użyłem określenia dłoń, bo jestem kulturalny, ale wszyscy wiemy, że dłonie nie rosną między kobiecymi udami. Rant oprócz tej ma cały wachlarz innych umiejętności. Między innymi kapitalnie sprawdza się w roli Wróżki Zębuszki (nie pytaj), jest również kompletnie uodporniony na zwierzęcy jad, zresztą w ogóle sprawia wrażenie nieśmiertelnego. Ukąszenie pająka, zamiast go zabić, zapewnia mu wielogodzinny wzwód, co prowadzi nawet do rewolucji erekcyjnej w szkole (tym bardziej nie pytaj).

- Brzmi co najmniej głupio.
- Wiem. A jest tego znacznie więcej.

- W sumie już mnie to nie interesuje.
- Rozumiem, ale może twoje krytyczne spojrzenie złagodzi trochę informacja, że "Rant" kieruje się też nieco w stronę klimatów antyutopijnych, a nawet postapokaliptycznych. W pewnym momencie do książki wkradają się motywy o zabarwieniu futurystycznym - przeludnienie zmusza społeczeństwo do podziału na tych, co funkcjonują w dzień i na tych, co po zmierzchu; ludziom przestaje już wystarczać standardowy zestaw zmysłów i szukają sposobów, by spotęgować ich intensywność; nastolatkom się nudzi, więc znajdują sobie nowoczesną oraz wypełnioną adrenaliną zabawę w hobbystyczne zderzanie się samochodami. Na deser dostajemy swego rodzaju odpowiednik klasycznej epidemii zombie, a nawet nieśmiały akcent równoległych rzeczywistości. Słowem - jest tego trochę. Brzmi lepiej?

- Ani trochę. Ja lubię, gdy w książce jest coś o miłości i kończy się ona happy endem.
- Miłość jest, ale zakończenia nie zdradzę. Napór elementów wybełtanych w kotle określanym jako fabuła sprawia, że treść wyraźnie się gmatwa, motywy komplikują, a czytelnik musi przyspieszyć obroty silnika wyobraźni, by ze zrozumieniem przyjąć kolejne fakty i wyjaśnienia.

- Jest w "Rancie" coś, czego nie ma?
- No, nie ma tam nic o polerowaniu różowej pałki baseballowej. A nie - przepraszam - pojawia się coś przypominającego wielką, różową pałkę baseballową.

- Nie zachęciłeś szczególnie.
- Zdaję sobie sprawę, zresztą byłoby to nieuczciwe, bo sam oceniam "Ranta" dosyć nisko, choć nadal uważam, że to ponadprzeciętna literatura. I pisząc "ponadprzeciętna" dosłownie to mam na myśli - powieść ledwo wspina się na poziom przeciętności i niezdarnie prostuje sylwetkę, by wydawać się wyższą. Nie jest chaotyczna, ale nagromadzenie elementów kompozycji jakoś nie sprzyja koncentracji. Całość nie robi dziury w mózgu i obawiam się, że szybko o niej zapomnę. Już mam pewne problemy z przypomnieniem sobie charakterystycznych momentów. Co dziwne - nie jest też jakoś szczególnie śmiesznie i ironicznie. Jakby niepalahniukowo.

- Załóżmy jednak, że już kupiłam na allegro własny egzemplarz. Pociesz mnie w jakiś sposób, żebym nie poczuła się, jakbym wyrzuciła całe swoje kieszonkowe prosiaczkom w koryto.
- Cóż, pozytywnie i świeżo stylistycznie wypada na pewno obecność wielu, bardzo wielu narratorów, bo to swoista relacja z perspektywy świadków wydarzeń, ich wspomnień, wrażeń, opinii. Nie każdemu zeznaniu jesteśmy w stanie uwierzyć, szczególnie gdy wersje różnią się w zależności od opowiadającego. Rzecz jasna piszę o świeżości jedynie w ramach twórczości Palahniuka, bo wcześniej nie uświadczyliśmy tego rodzaju stylistyki u tego autora. Poza tym o ile pojedyncze motywy oddzielnie mogą się spodobać, o tyle istnieje nikła szansa, że zaimponuje ci mozaika z nich powstająca.

- Czyli co? To ostatni Palahniuk?
- W żadnym razie, bo zanim ja przeczytałem "Ranta", to Niebieska Studnia wydała już powieść "Snuff", po którą z pewnością w przyszłości sięgnę, jako że jej główną bohaterką jest gwiazda porno (tak!). Spodziewam się licznych ciekawostek i miłego miksu wyuzdania z komizmem nieudanych scen. Takiego potencjału Chuck nie może zmarnować.

- O!


[opinię zamieściłem wcześniej na blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 475
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: