Nie było mi łatwo zadebiutować na rynku wydawniczym. Nie skarżę się, bo przecież nikt mi nie obiecywał, że będzie lekko. Wiem doskonale, jak to jest, gdy się pisze i wrzuca do szuflady. A chciałoby się z kimś podzielić cząstką siebie. Teraz dostałam od losu szansę: przedstawiam Wam kilka piszących dziewczyn. Ich twórczość. Nie oceniajcie, cieszcie się Ich szczęściem. Jak ja się cieszę, że mogłam Wam przybliżyć Ich twórczość. Skąd Je wzięłam? To moje Czytelniczki, Przyjaciółki. Przeczytały książki i podzieliły się ze mną wrażeniami. Jesteśmy w stałym kontakcie od dłuższego czasu, postanowiłam sprawić Im odrobinę przyjemności.

Przyjmijcie więc, kochani serdecznie ten ich DEBIUT - a mój SUPPORT. Waszej uwadze szczególnie polecam niedokończone opowiadanie Sandry Brędowskiej. Moja Fundacja, którą założyłam wraz z jej Mamą, Anią, nosi jej imię. 21 stycznia 2007 roku Sandra Brędowska wsiadła do samochodu i zamknęła drzwi. Niestety, TA, która była oparciem dla innych, zamknęła drzwi swojego życia na zawsze. Ale ŻYCIA TUTAJ. Wierzę, że po drugiej stronie jest pięknie, spokojnie, ludzie są życzliwsi i lepsi. Ból i cierpienie są nie do zniesienia, a mimo to Ci, których Sandra zostawiła za drzwiami, każdego dnia stawiają czoło beznadziei i pustce, która po niej została. Książka, którą zaczęła pisać Sandra jest niezaznaczona wyrachowaniem, dorosłością. Jest prawdziwa, naturalna, taka, jaka była Ona, zwyczajna-niezwyczajna siedemnastolatka. Nie miałam szczęścia Cię poznać, choć Ty poznałaś nie, czytając moje książki. Wiedziałaś, że są prawdziwe, poczułaś to od pierwszych stron. Bądź szczęśliwa TAM, gdzie jesteś i miej nas na oku.

Piszcie, spełniajcie marzenia - swoje i innych. Róbcie to, co najbardziej w życiu kochacie. Nie wiemy, ile jeszcze mamy czasu.

[Wydawnictwo Literackie Magia Słów Monika Sawicka, cop. 2007]