Dodany: 09.09.2013 12:39|Autor: Samotny

A mnie nie przekonuje...


Z dużym zainteresowaniem sięgnąłem w końcu po jedną z książek o przygodach inkwizytora Mordimera Madderdina. Miałem wobec niej spore oczekiwania, bowiem alternatywna historia zaproponowana przez Piekarę bardzo przypadła mi do gustu (lubię opowieści, które dyskutują z oficjalną wersją Kościoła - vide "Ostatnie kuszenie Chrystusa").

Niestety, zawiodłem się. Nie powiem, opowiadania czyta się szybko i nawet przyjemnie, ale nie znaczy to, że są dobre. Po pierwsze - denerwowało mnie, że w niemal każdym narrator musiał przypomnieć, iż Kostuch ma okropną bliznę na twarzy, Bliźniacy są śmiertelnie niebezpieczni (choć posłuszni), a wielmożny "Sługa Boży" Madderdin to człowiek pozbawiony jakichkolwiek słabości, sprawny fizycznie, piekielnie inteligentny, znający sekrety sił nadprzyrodzonych itd. Rozumiem, że nowego czytelnika należy jakoś wprowadzić w świat przedstawiony, ale czy trzeba to robić za każdym razem? Ciekaw jestem, co czują miłośnicy cyklu, którzy mają za sobą kilkanaście (kilkadziesiąt?) - a nie, jak ja, tylko kilka - opowiadań pisanych w podobnej manierze. Irytację? Ja byłem zniecierpliwiony już po jednym tomie.

Druga sprawa - rozwiązania fabularne. Moim zdaniem, Piekara nie raz i nie dwa idzie na łatwiznę, choćby ratując Mordimera z opresji za pomocą mało wiarygodnych "mechanizmów", które może i wybaczyłoby się początkującym pisarzom, ale nie poczytnym i chyba bardziej doświadczonym autorom (na przykład opowiadanie "Wąż i gołębica").

Trzecia i ostatnia sprawa - główny bohater. Chciałbym polubić Mordimera, wydaje mi się on ciekawą postacią, ale niestety - zbyt niespójną. No bo z jednej strony nie waha się zabić niewinnego podczas prowadzenia śledztwa (coby nie puścił on pary z ust), a z drugiej - niby to stara się stać po stronie sprawiedliwości i prostych ludzi ("Żar serca"). Poza tym Madderdin wydaje się inteligentnym, wyrafinowanym inkwizytorem, zdającym sobie sprawę ze słabości instytucji, którą reprezentuje (wspomina np. o pochopnych działaniach kolegów po fachu), a jednak sam uczestniczy w chorym procederze polowania na heretyków i nie targają nim nawet najmniejsze wątpliwości, ma strasznie wąskie pojęcie "dobra" (a przecież taki jest bystry...). Na pytanie, czy naprawdę wierzy w to wszystko, co głosi Inkwizycja, odpowiada sam sobie, że nie wie. A szkoda, bo byłaby okazja do ciekawej refleksji, no ale łatwiej jest powiedzieć "nie wiem" i dalej opisywać, jak to bohater bezlitośnie ściga kolejnych heretyków, popisując się przy tym intelektem i siłą mięśni (znowu piję do kiepskich mechanizmów fabularnych zastosowanych przez autora).

Czy sięgnę po inny tom opowieści o inkwizytorze? Nie wiem. Może za jakiś czas, gdy będę potrzebował jakieś luźnej lektury, jeszcze raz spotkam się z Modderdinem. Na razie jednak mam dość i daję książce szkolną tróję.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1371
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: Blanacz 28.05.2014 23:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Z dużym zainteresowaniem ... | Samotny
Jeśli chodzi o niektóre Twoje zarzuty, uważam, że są one spowodowane konwencją powieści łotrzykowskiej bądź powieści historycznej w stylu sienkiewiczowskim. Bohater musi ujść z życiem w nieprawdopodobny sposób - p.e. Kmicic i Kiemlicze, kniaziówna w Barze. Bliźniacy przypominają podwładnych Kmicina w "Potopie" - niebezpieczni, krótko trzymani, trzeba im ciągle przypominać, kim są.
Powtórzenia są zupełnie zrozumiałe w gatunku opowiadań. Sama zaczęłam od tomu drugiego, często ludzie nie czytają cyklu opowiadań po kolei. Powtórzenia sięgają swoją tradycją już greckiej komedii nowej (Menander) bądź rzymskiej palliaty (Plaut).
Jeśli chodzi o samą postać Mordimera - wydaje mi się, że jego niewiedza to otwarte drzwi dla rozwoju postaci. Mordimer może dzięki temu w przyszłości wahać się pomiędzy dwiema ewentualnościami, gdyby był radykałem, musiałby stać w miejscu i stałby się nudny. Piekara dopisał później (nieznane mi niestety jeszcze) tomy o przeszłości Mordimera. Wydaje mi się, że nie można wyrokować o postaci na podstawie, ilu? pięciu opowiadań? Z pięćdziesięciu?
Mordimer przypomina mi Dextera Morgana (powieści Jeffa Lindsaya). Ma jaki taki kodeks moralny, ale jest on nie do końca zrozumiały dla czytelnika. Trzeba wczytać się dalej. Piekara nie może napisać wszystkiego w jednym tomie. One wszystkie stanowią całość.
Użytkownik: excommunication 25.02.2015 10:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeśli chodzi o niektóre T... | Blanacz
Mnie też irytuje co chwilę przypominanie podstawowych informacji.

Co do porównania do Dxtera to raczej nietrafne. Dexter jest osobą świadomą swojej żądzy zabijania i zabija tylko morderców, natomiast Mordimer żyje w zakłamaniu, że jest sprawiedliwy a zabijanie i tortury nie przynoszą mu przyjemności a do tego nie waha się na skazać na śmierć niewinne osoby.

Jestem w połowie drugiego tomu, na śmierć bohatera nie ma co liczyć ale jestem ciekaw czy nastąpi jakaś przemiana albo mnie jakoś zaciekawi. Jak nie to po kolejny raczej nie sięgnę.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: