Dodany: 23.08.2013 14:09|Autor: misiak297

Książka: Musisz to komuś powiedzieć
Ciwoniuk Barbara

1 osoba poleca ten tekst.

O Konopnickiej dla młodzieży


Piętnastoletnia Milena „Lenka” Lisowska – główna bohaterka książki Barbary Ciwoniuk „Musisz to komuś powiedzieć” – właśnie rozpoczęła wakacje. Będzie się działo! Do domu Lisowskich przyjedzie tajemniczy Łukasz (podobno z narkotykową przeszłością), którego trzeba pilnować, aby znów nie zszedł na złą drogę (pomimo początkowych oporów dziewczynie udaje się zaprzyjaźnić z nieoczekiwanym gościem). Na młodzieżowym wypadzie nad Wigry dojdzie do dramatycznych wydarzeń, z którymi młodzi ludzie będą sobie musieli poradzić. Wakacje skończą się obozem poświęconym Marii Konopnickiej i jej twórczości. A w tym wszystkim przyjaźnie, pierwsze młodzieńcze zauroczenia i flirty, zawiedzione zaufanie, niebezpieczne eksperymenty i szczypta tajemnicy.

Nie da się zaprzeczyć, że Barbara Ciwoniuk potrafi wciągnąć czytelnika w opisywany świat. „Musisz to komuś powiedzieć” czyta się bardzo dobrze. Postaci również są przekonujące i ciekawe (Milena, Łukasz, Kama, Maciek, państwo Lisowscy, nauczyciel-pasjonat Dubler), a problemy poruszone w książce (m. in. zgubne skutki zażywania narkotyków, homoseksualizm, homofobia) bardzo istotne. To zdecydowanie literatura, która może kształtować postawy młodych ludzi, poszerzać ich horyzonty, dawać do myślenia. Czy zatem „Musisz to komuś powiedzieć” można uznać za idealną powieść dla młodzieży na wakacyjny czas? Cóż, niestety nie.

Niestety książka rozpada się wyraźnie pod względem konstrukcyjnym – zbyt dużo tu wątków szytych bardzo grubymi nićmi. Ponadto Ciwoniuk często idzie na skróty, nie przedstawiając pewnych wydarzeń, a poprzestając na wzmiance (dobry przykład: Milena długo przygotowuje się do zaimprowizowanej rozprawy sądowej, w której ma bronić Marię Konopnicką – niestety czytelnik nie pozna przebiegu całej rozprawy, a jedynie zostanie lakonicznie poinformowany o jej finale. Podobnie rzecz ma się z niektórymi wypadkami podczas pobytu bohaterów nad Wigrami). Niektóre dość ważne problemy są potraktowane bardzo powierzchownie (na przykład homoseksualizm jednego z bohaterów), a wątki niepotrzebnie ucięte.

Tym, co wyróżnia książkę Ciwoniuk spośród mnóstwa przeciętnych książek dla młodzieży i jednocześnie paradoksalnie ją pogrąża, jest wątek Marii Konopnickiej. Przez pierwsze dni wakacji Milena, chcąc dobrze się przygotować do nadchodzącego obozu i napisania referatu, z wielkim zacięciem czyta biografię autorki „Naszej szkapy”, a postać polskiej pisarki zaczyna ją naprawdę fascynować. „Musisz to komuś powiedzieć” przedstawia Konopnicką od tej strony, którą zwykle pomijają szkolne podręczniki. To nie tylko autorka patriotycznej „Roty” czy przeklinanej dziś przez uczniów opowiastki „O krasnoludkach i sierotce Marysi” – to również silna, odważna i zdeterminowana kobieta, która zdobywała serca, nie wahała się porzucić męża i samodzielnie wychować gromadkę dzieci (a miała z nimi sporo problemów – zresztą jej stosunek do córek dziś można uznać za mocno kontrowersyjny) i która wreszcie stworzyła wieloletni homoseksualny związek z Marią Dulębianką. Jest spora szansa, że młody czytelnik zainteresuje się Marią Konopnicką, tak jak Milena.

Trudno jednocześnie uwierzyć w to, że dziś nastoletni uczniowie tak ochoczo i zapalczywie biorą udział w dyskusjach o literaturze, przerzucając się przy tym cytatami, z zainteresowaniem czytają opasłe biografie (i to w wakacje), próbują dotrzeć do rozmaitych źródeł, forsują swoje własne teorie. Nie, oczywiście, to nie jest niemożliwe – jestem w stanie wyobrazić sobie, że w licznej grupie może się znaleźć dwoje czy troje silnie zaangażowanych pasjonatów (jak Lenka, Piotr czy Mariusz), ale już trudno mi uwierzyć w to – a jeszcze niedawno sam byłem uczniem-pasjonatem literatury i pamiętam, jak to wyglądało - że kilkudziesięciu młodych ludzi prowadzi z ożywieniem dyskusje (na przykład przy ognisku i kiełbaskach) na poziomie niemalże akademickim, spiera się, wścieka na siebie nawzajem, gdy nie sposób dojść do zgody. Oto przykład takiej zażartej wymiany zdań, w której wielu uczniów (pod przewodnictwem nauczyciela o imieniu Bruno) bierze udział:

„- Ej, naprawdę nikt z was nie zachwycił się jej listami z tego okresu?
- No, ładne były – bąknęła któraś z otaczających go dziewczyn.
- To prawda, co słusznie zauważyła Szypowska, a co już cytował Mariusz, że większość listów brzmi tak, jakby wiedziała, że będą opublikowane, ale w wielu z nich pozostała też autentyczna – odezwała się Milena. – A w tych najwcześniejszych naprawdę była spontaniczna. Ale jej najpiękniejszy list to ten do Orzeszkowej, w którym pisała o sobie i rodzinie.
- Też go czytałam kilka razy! – ucieszyła się Aśka. – To mój ulubiony list! […]
- Pewnie nienadaremnie mawiali o niej, że była „mocno kochliwa” – uśmiechnął się Bruno. – Pamiętacie czyja to opinia?
- Ludwika Krzywickiego!!!
- Ciekawe, co miał na myśli? – spytała zaintrygowana Beata. […]
- I mówili o niej „mężczyźniara”… okropnie! – skrzywiła się Kaśka.
- Musiała być atrakcyjna, skoro kochało się w niej tylu dużo młodszych facetów, a jeden z nich nawet strzelił sobie w łeb! – odezwała się Kinga.
- Bruno, to prawda? Kończę książkę i jeszcze na to nie trafiłam! […]
- To prawda. Nazywał się Maksymilian Gumplowicz i był naukowcem – odpowiedział Bruno. – Młodszym od Marii o całe dwadzieścia dwa lata.
- Dziś przeczytałam jedną z nowszych książek o Konopnickiej – wtrąciła Justyna – i zdębiałam, bo autor oburza się plotkami o jej romansach, ale do panów, z którymi ją kojarzono, dorzuca jeszcze jedno nazwisko…
- Czyje? – zapytał Paweł.
- Adama Pługa.
- Nie wierzę! – zawołała Aśka. – Wszyscy piszą, że był jej wydawcą i przyjacielem, człowiekiem bardzo skromnym i szlachetnym!
- I religijnym! – dorzuciła Iwona. […]
- Czyli Konopnicka była taką ukrytą femme fatale tamtego okresu? – podsumowała Agata.
- Zlituj się! Femme fatale, która dziewięć razy zachodziła w ciążę – roześmiał się Mariusz.
- Jakich dziewięć? Osiem! – czujnie sprostowała Aśka.
- Przecież miała i nieślubne dziecko, córkę z Janem Gadomskim!
- Serio? – Aśka spojrzała na polonistę.
- No cóż, są takie ślady… - mruknął Bruno. – Ale nie wiem, czy tak do końca można im zaufać.
- Ślady? – parsknął Mariusz. – Pisał o tym poważny człowiek, profesor! Ojciec tego, co popełnił samobójstwo! Był wściekły, że syn „zadurzył się w starej babie Konopnickiej”. Użył dokładnie takich słów!”*

Tak naprawdę sprawa Marii Konopnickiej (która ciągnie się przez dobrych kilkadziesiąt stron!) zdominowała powieść Ciwoniuk – i chyba nie jest to do końca dobre. Milena, Łukasz czy Kama i ich problemy wyraźnie schodzą na drugi plan. Czy to dobrze, czy źle? Nie wiem. Choć sam dowiedziałem się wielu ciekawych informacji, przyznam, że miejscami miałem poczucie przytłoczenia i znudzenia. A jak coś takiego odbierze młodzież? Trudno mi wyrokować.

„Musisz to komuś powiedzieć” nie jest książką złą (Barbara Ciwoniuk umie dobrze pisać), tylko trochę niedopracowaną, a przez to rozczarowującą. To moje zdanie, ale powieść przeznaczona jest dla młodzieży – a tym mianem od dawna nie mogę siebie określać. Być może nastoletni czytelnicy odbiorą ją zupełnie inaczej.

---

*Barbara Ciwoniuk, „Musisz to komuś powiedzieć”, Wydawnictwo Literatura, 2010, s. 237-238.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1441
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: margines 30.08.2013 16:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Piętnastoletnia Milena „L... | misiak297
Wreszcie recenzja trafiła na „właściwe miejsce”, czyli jest poza poczekalnią i można dopisać coś pod nią:)

...Niestety, zgadzam się z nią w całej rozciągłości!
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: