Dodany: 02.02.2008 22:30|Autor: dansemacabre

Wychodzenie sobie naprzeciw...


„Jesteśmy tym, czego się nauczymy”* – słowa znajdujące się na wstępie „Lata przed zmierzchem” stanowią niejako motto do losu opisanego w tej bardzo statycznej, ale jednocześnie ogromnie nasyconej żywiołem emocji i przeżyć powieści. Losu kobiety, która uczy się siebie na nowo. Losu tej, która, po latach tkwienia w schematach i pozach, postanawia nauczyć się życia poprzez poznawanie, wychodzenie sobie samej naprzeciw, poprzez kwestionowanie dotychczasowych priorytetów i złudnych pragnień warunkowanych dobrem męża i dzieci, których cieniem była tak długo.

„Lato przed zmierzchem” to książka poruszająca problem roli – jej konstytuowania, przyjęcia, odgrywania i rozumienia. Kate na nowo zrewiduje swoje pojęcie roli matki i żony, spróbuje oswoić się z rolą kochanki, przede wszystkim jednak będzie próbowała określić swoją życiową rolę jako doświadczona kobieta, która sama sobie przez lata budowała klatkę uzależnień, niepisanych zasad, konwencjonalnych zachowań i teatralnych masek zakładanych na twarz w różnych okolicznościach. Lessing dokona w swej powieści drobiazgowej wiwisekcji duszy tej, która dostrzeże swą własną marionetkowość i zrozumie, iż to, o co w życiu nigdy nie walczyła, to jej własna, jednostkowa wolność sumienia i zachowania.

Doświadczanie Kate Brown odbywa się przede wszystkim przez konfrontację. Najpierw musi pogodzić się z tym, że jej czwórka dzieci rozjeżdża się po świecie i nie potrzebuje dotychczasowej troskliwości i opieki. Następnie kobieta musi zaakceptować fakt, iż mąż po raz kolejny wyjeżdża za ocean do pracy. Potem niespodziewanie jej samej zaproponowane będzie zajęcie. Błyskawicznie stanie się cenioną i szanowaną tłumaczką konferencyjną, podczas zagranicznego wyjazdu pozna Jeffreya, w którego towarzystwie uda się w pozornie romantyczną wyprawę do Hiszpanii. W prowincjonalnej hiszpańskiej wiosce Jeffreya zacznie jednak trawić gorączka, zaś Kate wspomnienia o jej dotychczasowym życiu, od których nie będzie w stanie się uwolnić. Romans z młodszym mężczyzną szybko wygaśnie i stanie się jedynie etapem przejścia transformacyjnego, po którym bohaterka nie będzie już tą samą kobietą…

„Czuła się czasem jak ranny ptak zadziobywany na śmierć przez zdrowe ptaki”**. Odbierała swój dotychczasowy los jako ciąg nieuświadomionych przeżyć, które boleśnie odciskają się na jej przeżywaniu samej siebie. Ubolewała nad tym, iż przez wiele lat była tłamszona, niezauważana, redukowana do określonej funkcji, jaką piastowała. Dzieje się jednak coś istotnego, co każe zamienić przeszłe „była” na obecne „jest”. Owo „jest” natomiast skonfrontowane zostanie z poglądami i wrażliwością młodziutkiej Maureen, u której Kate zamieszka po powrocie z Hiszpanii. Maureen stanie się swoistym katalizatorem dla dalszego „wychodzenia z siebie” Kate i to właśnie ona uświadomi jej wagę spraw, o jakich do tej pory nie myślała. Rozmowy obu kobiet od początku pełne są napięcia. Im silniej ono narasta, tym większą wartość ma dla samej Kate. Priorytety Maureen, tak bardzo niepokrywające się z tym, co ważne dla Kate, budują jednocześnie – i paradoksalnie – drogę, na której znajdą ze sobą nić porozumienia. „Nie wiem nawet, co ma dla ciebie wartość. Nie przejeżdżałam po złotym trakcie do Katmandu ani nie napisałam dysertacji naukowej. Po prostu wychowałam rodzinę…”***. Dzięki Maureen Kate zrozumie wagę tego dokonania, spoglądając na nie ze swoistym dystansem.

Zaskakujący w powieści Lessing jest jeden istotny kontrast – wielość języków, jakie zna Kate zestawiona jest z jej niemożnością porozumienia się z otoczeniem. Wymowność milczenia, które przełamie dopiero Maureen, jest tu bardzo znacząca i stanowić będzie jeden z tropów interpretacyjnych.

„Lato przed zmierzchem” jest opowieścią o odwadze stawania do egzystencjalnej walki, to poruszające studium otwierania się na samego siebie. Powieść kobieca i w swej kobiecości bardzo subtelna. Nastawiona nie na rozwój linearnej akcji, a na rozkwitanie, dookreślanie tego, co nie jest nazwane w sferze doznań i przeżyć. Powieść, w której kluczową rolę odegra motyw snu, którego interpretacja skomplikuje odbiór historii ukazanej przez Lessing.

To bardzo gorące lato. Emocjonalnie gorące.



---
* Doris Lessing, "Lato przed zmierzchem", tłum. Barbara Rewkiewicz-Sadowska, wyd. W.A.B., 2008, s. 10.
** Tamże, s. 134.
*** Tamże, s. 251.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 7337
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 7
Użytkownik: verdiana 03.02.2008 09:38 napisał(a):
Odpowiedź na: „Jesteśmy tym, czego się ... | dansemacabre
Brzmi ciekawie. Ale coraz bardziej się Lessing boję - czy nie potraktowała znowu problemu po wierzchu i nie napisała streszczenia książki, zamiast książki, jak to było w przypadku "Piątego dziecka"? Bo "Piąte dziecko" było niezłe, ale... bardzo powierzchowne. Ile stron ma "Lato przed zmierzchem"?

I znowu ktoś powie, że to powieść feministyczna? :P
Użytkownik: mchpro 03.02.2008 10:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Brzmi ciekawie. Ale coraz... | verdiana
Liczba stron: 336 :-)
Użytkownik: verdiana 03.02.2008 10:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Liczba stron: 336 :-) | mchpro
To pocieszające - istnieje szansa, że rozwinęła temat. :-)
Użytkownik: dansemacabre 03.02.2008 11:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Brzmi ciekawie. Ale coraz... | verdiana
Nie feministyczna - kobieca z całą swoją subtelnością, na którą rzadko stać faceta - pisarza.
Nie mogę Ci nic poradzić,bo to moja pierwsza książka Doris Lessing. Z tego, co czytałem o "Piątym dziecku", "Lato..." jest zupełnie inne. Tak jak napisałem, to mocno statyczna powieść, może nawet uśpić czujność w pewnym momencie, ale... kipi od znaczeń. Te 330 stron (sześć ostatnich to przedruki okładek i reklamy innych tytułów:D) czytało mi się bardzo szybko.
Użytkownik: verdiana 03.02.2008 11:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie feministyczna - kobie... | dansemacabre
Wiesz, teraz jest taka moda, żeby nazywać feministycznymi wszystkie książki napisane przez kobiety i takie, w których kobieta jest bohaterką - niektórzy nawet nazywają tak "Piąte dziecko", więc pewnie "Lato" też by tak nazwali. :-)

Ta subtelność brzmi dobrze. Ciekawa jestem, jak będziesz odbierał inne książki Lessing. Ja dotąd czytałam dwie i każda była inna. Lessing widocznie zmienną jest. :-)
Użytkownik: dansemacabre 03.02.2008 12:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiesz, teraz jest taka mo... | verdiana
No wiesz, jak się nie wie, jaką przypiąć etykietkę, sięga się po schematy. I kalki językowe. Brutalnie się z nimi rozprawia Mueller w esejach (że nawiążę do następnej czytanej przeze mnie książki). Dla mnie w Lessing nie ma niczego feministycznego. Tylko, że nie będę się wypowiadał na podstawie jednego tytułu.
Użytkownik: verdiana 21.10.2009 07:52 napisał(a):
Odpowiedź na: No wiesz, jak się nie wie... | dansemacabre
Wysłuchałam audiobooka - i masz rację, nie ma tu nic feministycznego. To normalna powieść obyczajowa, trochę bardziej pogłębiona niż "Piąte dziecko", ale mimo to nie podobało mi się. Wciąż dla mnie zbyt powierzchownie.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: