Dodany: 17.08.2013 21:27|Autor: sapere

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Twierdza Radom
Kępa Marcin

Siła precyzji


Czytelnicy „Dzienników” Witolda Gombrowicza wiedzą, że pisarz nie miał zbyt dobrego zdania o Radomiu. Jego słowa naznaczyły miasto na zawsze i przywoływane są przy każdej okazji. Bo przecież Jaśniepanicz wielkim pisarzem był, a jego stwierdzenia wciąż mają moc wyroczni. I z legendą Radomia, i z legendą Gombrowicza mierzy się pochodzący z tego miasta Marcin Kępa w swojej najnowszej książce, pt. „Twierdza Radom”.

Mieszkać w twierdzy, która poematem nie jest nawet o wschodzie słońca i w której zawsze jest przedwiośnie – mieszkać i nie zwariować. Czy to się może udać? Uda, nie uda. Zawsze są dwa uda. I dwa wyjścia – wyjechać lub zostać. Wielki Witold Gombrowicz – jak to się ładnie mówi – wyemigrował, czyli po prostu uciekł od dusznej atmosfery niedużego miasta prowincjonalnego. Marcin Kępa – miłośnik i admirator autora „Transatlantyku” – wrócił. I staje się lokalnym wieszczem.

Trudno jednak pisać o mieście tak trudnym, jak Radom, o mieście z piękną, lecz pogmatwaną historią, z piękną, choć naruszoną zębem czasu architekturą, z wielką liczbą hipermarketów i dyskontów, a jednocześnie z dużym bezrobociem. No i jeszcze ci mieszkańcy… Biegnący rankiem do Biedronki, źli, że się obudzili, a ponadto – lub przede wszystkim – wycofani w swój prywatny świat. Nie zgodzę się jednak z autorem, że to specyfika Radomia: Biedronki stawia się teraz na każdym rogu, tacy sami ludzie odwiedzają takie same dyskonty w całym kraju. Cóż, rozumiem, że to licentia poetica. Myślę, że autor wypowiada te słowa w głębokim, nieco masochistycznym zatroskaniu o losy swego rodzinnego miasta. Z każdego opowiadania zbiorku wypływa myśl, jak wiele tu jeszcze do zrobienia, więc ruszmy się, zróbmy coś, cokolwiek. Sam Kępa zresztą mocno angażuje się w różne akcje społeczne.

Kto zna Radom, z pewnością chętnie powędruje razem z narratorem tych krótkich opowiadań, obrazków właściwie, przez ulice, place, skwerki, odnajdując także swoje ulubione ścieżki, które pewnie nieraz skrzyżowały się z drogami autora.

Kto nie zna tego miasta z blisko tysiącletnią historią, odnajdzie w „Twierdzy Radom” jego klimat, nastrój prowincjonalnego poczucia wielkości (przy czym prowincjonalność nie jest tutaj wyznacznikiem niższej jakości). Obrazki z życia Gombrowicza, związanego z Radomiem pisarza, dopełnią wizerunku tego kawałka Polski, w którym rodzili się i wychowywali także inni niebagatelni artyści i naukowcy, m.in.: Jacek Malczewski, Leszek Kołakowski, Zygmunt Kruszewski, Walery Przyborowski, Andrzej Wajda. A zupełnie niezainteresowani turystyką i krajoznawstwem czytelnicy powinni odebrać ten zbiorek jako naprawdę dobrą literaturę.

Czyta się bowiem bardzo przyjemnie, również ze względu na nienaganną polszczyznę, miejscami stylizowaną, gdzieniegdzie urozmaiconą hasłami ze współczesnych folderów promujących miasto. Autor jawi się jako człowiek z bardzo dużym poczuciem humoru. Jego opowiadania, choć niekiedy wzruszają jakąś sentymentalną nutką, nie są na pewno ckliwe. Ratuje je bowiem duża dawka ironii w odniesieniu do bohaterów, władz miasta – a także autoironii narratora. Precyzyjnie zaplanowana kompozycja zbioru, ze starannie budowanym napięciem, zmierzającym do punktu kulminacyjnego w środkowych opowiadaniach, a potem z nieco słabnącym, wygaszanym w ostatnich w utworach świadczy o dojrzałości autora i o braku przypadkowości w jego pisarstwie.

Marcin Kępa doskonale ilustruje – choć nie wiem, czy sam by się cieszył z tego porównania – hasło promujące miasto: „Radom – siła precyzji”.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1379
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: