Dodany: 16.08.2013 11:58|Autor: anek7

Nieznane bohaterki II wojny światowej


Jeżeli ktoś uważał w szkole na lekcjach historii, bez większego problemu odpowie na pytanie: co zdarzyło się 6 sierpnia 1945 roku? Prawidłowa odpowiedź - Stany Zjednoczone zrzuciły bombę atomową na Hiroszimę. Trzy dni później ten sam los spotkał Nagasaki, a konsekwencją tych ataków była kapitulacja Japonii i koniec wojny na Dalekim Wschodzie.

Bardziej zainteresowani tą tematyką z pewnością znają nazwiska Paula Tibbetsa i Fredericka Bocka, a określenia "Projekt Manhattan", "Little Boy", "Fat Man" są dla nich jak najbardziej zrozumiałe. Ale jestem pewna, że nawet najwnikliwszemu znawcy historii powstania bomby atomowej niewiele powiedzą nazwiska Celia Szapka, Colleen Rowan czy Jane Greer. Tymczasem bez nich, a także bez tysięcy innych młodych Amerykanek stworzenie bomby, a przez to zakończenie II wojny, odsunęłoby się w czasie o wiele miesięcy.

Denise Kiernan to amerykańska pisarka i dziennikarka, która przez siedem lat zbierała materiały na temat wysiłku tysięcy ludzi zatrudnionych w Oak Ridge - mieście zbudowanym w 1942 roku na terenie stanu Tennessee, w którym prowadzono badania nad izotopami uranu oraz produkowano materiały rozszczepialne, a które oficjalnie nie istniało... Autorka dotarła do żyjących jeszcze dawnych pracownic kompleksu i na podstawie ich wspomnień oraz licznych materiałów archiwalnych starała się w miarę wiernie odtworzyć ich życie za płotem, który odgradzał Oak Ridge od reszty świata.

Dziewczyny atomowe pochodziły właściwie ze wszystkich stron kraju, były białe i kolorowe, niektóre ukończyły tylko szkołę średnią, inne były absolwentkami wyższych uczelni, reprezentowały najróżniejsze środowiska, wyznania religijne i styl życia. Niektóre zjawiły się w mieście, ponieważ ich rodzice znaleźli tu zatrudnienie, inne - zwabione dobrymi zarobkami, marzące o wyrwaniu się z domu i samodzielności; przeszły przez kolejne stopnie rekrutacji i zostały przyjęte do pracy przy... No właśnie, tak naprawdę żadna z nich nie miała pojęcia, jaki jest profil ich zakładu pracy, co i z czego się w nim produkuje: wszystko objęte było klauzulą tajności i biada temu, kto próbował rozgryźć tajemnice Oak Ridge - znikał z dnia na dzień i niebezpiecznie było pytać, co się z nim stało. Każda z osób pracujących przy projekcie znała tylko swój zakres obowiązków i nawet mężowie nie mogli o swojej pracy rozmawiać z żonami. Tylko kilka osób z najwyższego kierownictwa miało pełną wiedzę o tym, czego dotyczy ten tajny projekt. Trzeba przyznać, że zdecydowana większość pracowników zadowalała się stwierdzeniem, że uczestniczą w stworzeniu czegoś, co pomoże zakończyć wreszcie wojnę. Niemal każdy miał kogoś na froncie - brata, syna, narzeczonego czy przyjaciela i chciał, aby wrócił on jak najszybciej do domu.

Oak Ridge zbudowano od podstaw - kompleks badawczo-przemysłowy i otaczające go dzielnice mieszkalne wznoszono w niewiarygodnym wręcz tempie. Szybko nie zawsze znaczy wygodnie - nie starczyło czasu na zrobienie porządnych dróg i chodników, ulice tonęły w błocie, a i mieszkania pozostawiały wiele do życzenia - małe, bez łazienek, zbudowane z prefabrykatów domki przysługiwały tylko rodzinom, osoby samotne mieszkały w bursach. Ale nawet ciężkie warunki życia, mało satysfakcjonująca (choć dobrze płatna) praca, kilometrowe kolejki po każdą właściwie rzecz nie zabiły młodzieńczego entuzjazmu - miasto tętniło życiem, organizowano tańce, zawody sportowe, tworzono rozmaite organizacje społeczne, młodzi ludzie biegali po pracy na randki, zawierali małżeństwa, rodziły im się dzieci. Starano się żyć w miarę normalnie w tym wojennym szaleństwie...

Różnie można oceniać użycie bomb atomowych w Hiroszimie i Nagasaki - zginęło kilkadziesiąt tysięcy ludzi, powstały ogromne straty materialne, a skutki wybuchu odczuwane były jeszcze przez wiele lat. Prawdą jest jednak, że gdyby Stany Zjednoczone nie zastosowały tego drastycznego środka, wojna na Pacyfiku mogła trwać jeszcze przez wiele miesięcy i zginęłyby tysiące żołnierzy po obydwu stronach. Pamiętać też należy, że nie tylko Amerykanie pracowali nad bombą atomową i w dużej mierze to przypadek zadecydował, że właśnie oni jako pierwsi zakończyli ten swoisty wyścig.

Czy dziewczyny atomowe (jak również atomowi chłopcy) pracowałyby lepiej i wydajniej, gdyby wiedziały, czemu służy ich wysiłek? Nie sądzę. Wydaje mi się, że ich motywacja była wystarczająco silna i większa jawność projektu nic by tu nie zmieniła.

Dla bohaterek książki udział w "Projekcie Manhattan" stał się punktem przełomowym w życiu. Większość z nich znalazło w Oak Ridge mężów, założyło rodziny, urodziło dzieci i zostało w mieście, które mimo zakończenia wojny w dalszym ciągu całkiem nieźle prosperowało. Część osób, głównie rodziny, które gdzieś tam w świecie zostawiły swoich bliskich, zdecydowało się na powrót w rodzinne strony. Wszyscy jednak na zawsze stali się częścią najnowszej historii.

Czas płynie, tamte dziewczyny są dzisiaj staruszkami i za kilka lat nie będzie już żadnych świadków tego, co działo się w mieście w czasie wojny. Dobrze więc, że znalazł się ktoś, kto podjął trud zbadania i opisania życia tej wielotysięcznej rzeszy, która pomogła zmienić bieg historii.


[Tekst opublikowałam na swoim blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3460
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: Geisterseher 02.09.2013 13:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeżeli ktoś uważał w szko... | anek7
Ciekawe spojrzenie: historia pokazana od drugiej strony, jakby od kuchni. Bardzo lubię takie książki i czuję się zachęcona Twoją recenzją!
Użytkownik: BardMirMił 18.01.2014 17:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeżeli ktoś uważał w szko... | anek7
No widzę, że bardzo ciekawy temat jest poruszony. Chyba wezmę się za tę książkę :)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: