Dodany: 06.08.2013 19:42|Autor: asia_

Książki i okolice> Konkursy biblionetkowe

Konkurs Saszy Hady


Gościem okienka "Spotkanie z pisarzem" jest pani Sasza Hady.

Sasza Hady - spotkanie nr 36

Z okazji tego spotkania Sasza Hady proponuje zabawę: konkurs na najciekawszą odpowiedź na pytanie "Co wydarzyło się na mokradłach?", wierszem lub prozą. Odpowiedź nie musi nawiązywać do fabuły "Morderstwa na mokradłach" Saszy Hady.

Na zwycięzców konkursu czekają ufundowane przez Wydawnictwo Oficynka nagrody: trzy egzemplarze najnowszej książki Saszy Hady "Trup z Nottingham".

Konkurs jest otwarty, odpowiedzi prosimy zamieszczać tutaj na forum. Zabawa trwa do końca spotkania z autorką, czyli do 11.08.2013.

Zapraszamy wszystkich do zabawy!
Wyświetleń: 5005
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 16
Użytkownik: oisaj 06.08.2013 22:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Gościem okienka "Spotkani... | asia_
Na mokradłach nie działo się nic ciekawego, aż... pojawiło się na nich coś. Coś wielkiego, pachnącego fiołkami, w przedziwnym seledynowym kolorze. Pobyło, pobyło, rozglądnęło się wkoło i zniknęło. I na mokradłach znowu nie działo się nic ciekawego.
Użytkownik: misiak297 07.08.2013 11:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Gościem okienka "Spotkani... | asia_
Raz pewna parę bardzo zakochaną chuć wielka zmogła
I owa para czekać już dłużej nie mogła.
Oboje na mokradła się wybrali
By zaznać rozkoszy cielesnych, co ich dotąd nie zaznali.

(Nie było co liczyć na intymność w obrębie miasteczka
Bo ich romans utonąłby w lokalnych ploteczkach.
Miałyby staruszki używanie, a młodzi nie bez racji
Straciliby wiele ze swej reputacji).

Wybrali się więc na mokradło
Na ustronne miejsce padło.
Zabrali się szybko do rzeczy
Ona wzdycha, on jęczy i skrzeczy.

(Szczegóły niech każdy sobie wyobrazi
Wszak nie jestem pewną celebrytką,
nie chcę nikogo erotyczną grafomanią razić.
Dość tłumaczeń, przejdę do dalszej części historii szybko!).

Nagle bagno się rozstąpiło - ostatni jęk przeszedł w krzyk
Oboje się pod ziemię zapadli - ona znikła i on znikł.
Nigdy już nie wypłynęli
W miasteczku też ich więcej nie widzieli.

Plotkowały zawzięcie lokalne staruszki
Nie oszczędziły ani chłopca, ani jego dziewuszki.
Wymyślały teorie, języki sobie strzępiły
I nie przypuszczały, ile mokradła tutaj zawiniły.

I zakończyć opowieść tę muszę
Morałem prawdziwym
Lepiej spółkować pod okiem plotkarek-staruszek,
Lecz wyjść z tego żywym.
Użytkownik: ann28 07.08.2013 18:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Gościem okienka "Spotkani... | asia_
Trwał upalny sierpień.
W St Anne, małej wiosce położonej niedaleko Swaffham, panował niczym niezmącony spokój i wszechogarniający upał. Już dawno słupki rtęci przekroczyły przyzwoitość i wszelkie normy przyjęte dla tego regionu Anglii. Żar lał się z nieba, pszczoły niczym złote punkciki krążyły nad zmaltretowanymi słońcem rabatami, a gdzieniegdzie, wbrew obiegowym przekonaniom co do pory dnia, pojawiały się natrętne komarzyce. Mieszkańcy zabarykadowali się w domach, ratując się wentylatorami, sorbetami i zapomnianymi do tej pory koronkowymi wachlarzami po prababciach znalezionymi w wiktoriańskich kufrach. Jedynie najbardziej zagorzali konserwatyści z uporem gasili pragnienie gorącą herbatą. Na sąsiadujących z miejscowością mokradłach i torfowiskach zamarło wszelkie życie.
Błogi spokój Emily został zmącony o 11.34, gdyż właśnie o tej godzinie zdała sobie ona sprawę, że nie pamięta przepisu na cudowne ciasto rabarbarowe Agaty. Musiało wieczorem pojawić się na stole, obiecała przecież uświetnić rodzinną rocznicę. Zaczęła wydzwaniać do swej serdecznej przyjaciółki, ale ta jak zwykle nie odbierała telefonu. Na pewno była w ogródku, wczoraj wspominała przecież o planach zebrania lawendy, ratowania malw i wyrywania jakichś paskudnych chwastów, które pojawiły się na jej wypielęgnowanych grządkach. Za bardzo wzięła sobie do serca maksymę wypisaną na podarowanej jej na urodziny, ozdobionej rokokowymi ornamentami tabliczce: „Garden is a friend you can visit any time”. Bywaj sobie w ogródku, kochana, bywaj, ale zabieraj telefon, prychnęła Emily.
Cóż. Emily westchnęła ciężko i podjęła jedyną możliwą decyzję. Pobiegnie do domku Agaty, tak jednak będzie najszybciej. Zrzuciła całkowicie pokryty mąką fartuch, na głowę zarzuciła słomkowy kapelusz i zatrzasnęła drzwi werandy. Po drodze, biegnąc na skróty przez pobliskie, wysuszone już na szczęście mokradła, mamrotała do siebie pod nosem usiłując sobie przypomnieć kolejny przepis kulinarny na zapowiadaną kolację. Dwa jajka czy trzy? I czy tam naprawdę trzeba dodać tej kwaśnej śmietanki? Nie ukrywajmy, Emily dopiero zaczynała wprawiać się jako doskonała pani domu. Nagle zamyślona przyszła mistrzyni kuchni potknęła się o coś na ścieżce, aż spadł jej z nogi sandał. Na skraju mokradeł chyba po raz kolejny ktoś w nielegalny sposób pozbył się śmieci. Najpierw kłusownicy, teraz to; trzeba znowu interweniować u odpowiednich służb, odnotowała w pamięci lojalna mieszkanka St Anne. Swoją drogą, czego to ludzie nie wyrzucą? Zmącona upałem Emily spojrzała półprzytomnie na stertę przedmiotów piętrzącą się pod spalonymi słońcem resztkami roślinności. Stara błękitna konewka, obok zardzewiały pojemnik na kwiatki, łuszczące się z żółtej farby fragmenty blachy, części przedpotopowego roweru, wszędzie jakieś wystrzępione gałgany, a w świeżo rozkopanej ziemi stary krawiecki manekin. Zaraz, to chyba nie był manekin… Emily zaczęła krzyczeć.

Użytkownik: LaraNotsil 08.08.2013 23:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Gościem okienka "Spotkani... | asia_
Dawno temu, mieszkańcom Ziemi wcale dobrze się nie żyło. Ludziom wydawało się, że czegoś im brakuje, ale nie wiedzieli czego. Ciągle za czymś tęsknili ale nie wiedzieli za czym. Nie wiedzieli też dlaczego stali się gatunkiem wymierającym ani dlaczego porozumiewają się za pomocą rąk. Stawali się coraz starsi i przestawali oddychać, ale nikt nie pojawiał się na ich miejsce. Tylko najstarsi mieszkańcy wiedzieli co się stało, a przede wszystkim dlaczego. Jednak nikogo to nie interesowało. Pewnego dnia mężczyzna szedł przez las i znalazł coś dziwnego. Coś co widział po raz pierwszy w życiu. Widniały na tym czymś cztery osoby w dziwnej pozycji i z podejrzanie wykrzywionymi twarzami. Fenris – tak nazywał się ten mężczyzna – wziął ze sobą podejrzaną rzecz i kontynuował powrót do domu. Na miejscu, w murowanej chacie, przy stole siedziała jego siostra - Bethany i dziadek – Carver. Fenris położył na stole znalezisko i usiadł. Wyjął drugą rękę z kieszeni i zapytał dziadka:
- Co to jest?
- To jest zdjęcie – odpowiedział Carver – czyli uwiecznienie chwili.
Fenris nie rozumiał po co uwieczniać chwilę.
- A co oni robią? Dlaczego mają takie dziwne twarze? – zapytał Fenris
- Skaczą z mostku do wody i uśmiechają się.
- Po co?
Dziadek nie odpowiedział. Fenris zupełnie nie rozumiał całej tej sytuacji, nie wiedząc co ma z tym zrobić, dał zdjęcie na strych. Po kilku latach Bethany musiała ze strychu zabrać koce i natknęła się na zdjęcie. Poszła z nim do Carvera.
- My inaczej wchodzimy do wody i mamy inny układ twarzy. Nam nie widać zębów. Co im jest?
- Im nic nie jest, kiedyś było inaczej, ale już tak nie będzie.
- To znaczy?
- Aby nie było Końca, musieliśmy oddać coś czterem Istotom. Istoty jednak zostawiły przy tym tylko jedną część tego co zabrały. Pierwszy wziął nasze emocje, pozostawił tęsknotę. Drugi zabrał nasze zmysły, pozostawiając wzrok. Trzeci odebrał nam instynkty, ale pozostawił instynkt samozachowawczy. Czwarty wziął wolną wolę zostawiając świadomość.
- Jak się wtedy żyło?
- Nie byliśmy gatunkiem na wymarciu.
- Co trzeba zrobić aby to odzyskać?
- Jak otrzymamy to co utraciliśmy, to będzie Koniec.
Bethany nie wiedziała czy chce aby to nastąpiło. Fenris, który przyglądał się rozmowie, również nie wiedział czy tego chce. Jednak nie dawała mu jedna myśl spokoju… coś zostało mu zabrane. Wiedział, że musi na to zareagować, ale nie wiedział jak.
- Dziadku, a gdzie odzyskać to co nam zabrano.
- Trzeba iść tam gdzie się wszystko zaczęło, tam gdzie nastąpiła wymiana - na Mokradła.
Fenris zatem spakował się i wyruszył w podróż. Szedł tam trzy lata. Nie wiedział po co tam idzie, ale coś go ciągnęło do miejsca, w którym może odzyskać coś co sprowadzi Koniec. Nie wiedział czy Koniec jest zły czy dobry. Nie widział różnicy, nie obchodziło go to. Stwierdził, że odbierze to, co do niego należy, bo tęsknił za tym. Kiedy jego wędrówka dobiegała końca ujrzał cztery Istoty. Miały ogromne skrzydła, które wyglądały na bardzo delikatne. Pierwszy miał je w kolorze śnieżnobiałym, Drugi o barwie rdzy, Trzeci miał kruczoczarne skrzydła, a Czwarty w kolorze ciemnego popiołu. Każdy miał włosy tego samego koloru co skrzydła. Nie można było rozpoznać czy to mężczyźni czy kobiety. Nie miały twarzy. Ubrani byli w jeansowe spodnie, zielone podkoszulki i tego samego koloru buty. Pierwszy przy pasie miał bicz, Drugi miecz, Trzeci buzdygan, a Czwarty zawieszony przez ramię łuk. Mężczyzna podszedł do istot i pokazał zdjęcie.
- Zabraliście mi to. Tęsknie za tym. Zwróćcie mi to co należy do mnie.
Nagle nad Mokradłami pojawiła się mgła. Istoty zaczęły się przeistaczać. Ich delikatne pióra zmieniły się w najtwardszy metal, włosy w ostre jak brzytwa nitki. Ubrania zmieniły się na zbroję z łusek. Miecz stał się zimny jak lód, na długim splecionym rzemieniu pojawił się ogień, buzdygan otulały małe kamienie, a wokół łuku wirowało powietrze. Cała czwórka ruszyła na Fenrisa, ale ten nie ruszył się z miejsca. Nie potrafił zareagować. Kiedy jego ciało przyjęło cios z każdej broni - zniknął.

Właśnie tak powstało poświecenie. Zaraz po nim pojawił się smutek i szczęście… wszystko nadchodziło powoli. Każdy człowiek stopniowo doznawał kolejnego daru. Trwało to tysiące lat. Legenda o poświęceniu była przekazywana z pokolenia na pokolenie. Kiedy wszystko zostało zwrócone, ludzie znowu zgromadzili się na Mokradłach i stanęli przed czterema Istotami. Tym razem nie stawiali oporu, nie negocjowali. Nie popełnili tego samego błędu. Czekali na Koniec.

Użytkownik: OlgaRenata 09.08.2013 13:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Gościem okienka "Spotkani... | asia_
Na mokradłach siedział Gabriel. Siedział i rozmyślał. Gabriel był zmęczony. Był zmęczony oczekiwaniem. Jak długo jeszcze? Kiedy wreszcie przestanie być aniołem najniższej trzeciej kategorii? Kiedy dostanie zasłużony awans? Gabriel nie miał najmniejszych wątpliwości, że awans jest zasłużony. To, że nie uzyskał go do tej pory, to jedynie smutny dla niego oraz nieszczęśliwy dla ludzi i innych aniołów los. Tak, tak. Jemu było przykro. A cała społeczność – i ta ziemska, i ta niebiańska – pozbawiona była możliwości poznania zasług Gabriela. Zasługi te były wielkie, wręcz nieziemskie (co zresztą jest logiczne w przypadku anioła, nawet najniższej trzeciej kategorii). Jednak zawsze coś niweczyło te zasługi. Nie mogły zatem zostać docenione.
I tak oto Gabriel z zazdrością (uczuciem, które nie przystoi wszak aniołom, nawet najniższej trzeciej kategorii) myślał o swoim imienniku – archaniele Gabrielu. To samo imię, a jak inny los. Archanioł Gabriel – anioł nad aniołami, przedstawiciel niebiańskiej ekstraklasy. I on, Gabriel – anioł najniższej trzeciej kategorii. A między nimi przepaść, hierarchia aniołów była bowiem następująca – ekstraklasa, a następnie trzy kategorie: pierwsza, druga i trzecia).
Aby to zmienić, Gabriel musi czymś się wykazać. Ale czym? Próbował już tyle razy. Chciał pomagać ludziom. Przypomniał sobie jedną ze swoich poprzednich interwencji. Śmiertelniczka Daniela marzyła o poznaniu atrakcyjnego mężczyzny. Gabriel pomógł kobiecie takiego spotkać, stawiając na jej drodze (a dokładnie: na parkingu przed kinem, z którego Daniela wyszła po obejrzeniu kolejnej komedii romantycznej, której to tytułu Gabriel nie był w stanie powtórzyć) wyśniony ideał. Mężczyzna był taki, jak wymarzyła sobie Daniela: wysoki, śniady i przystojny. Wysoki, gdyż Daniela miała blisko 180 cm wzrostu, a uwielbiała nosić buty na wysokich obcasach. Śniady, bo sama Daniela była stałą bywalczynią solarium. Przystojny, ponieważ Daniela uważała się za atrakcyjną dziewczynę i chciała, by jej ukochany pasował do niej wizerunkowo. Niestety, Gabriel nie sprawdził innych cech owego ideału. Nie wiedział, że mężczyzna był także próżny, samolubny i – nazwijmy rzecz po imieniu – głupi. Szybko okazało się, że Daniela oraz jej przystojniak nie mają o czym rozmawiać i właściwie nic ich nie łączy. Daniela popadła w apatię i zniechęcenie.
Ale czy wspomniana sytuacja była winą Gabriela, czy Danieli? Wszak to ona nie doprecyzowała swoich marzeń. Nie zastanowiła się nad walorami intelektualnymi wymarzonego ideału, skupiając się wyłącznie na jego fizyczności. Cóż, było, jak było. Konsekwencje poniósł on – Gabriel. Daniela, pocierpi i przestanie, a jemu szansa na wymarzony awans w anielskiej hierarchii przeszła koło nosa.
Gabriel powrócił myślami do sprawy Tomasza. Ten podszedł do sprawy… hmmm… chciałoby się powiedzieć racjonalnie. Jakkolwiek dziwnie to brzmi w odniesieniu do kwestii miłosnych. Ale, ale… Tomasz, kreując ideał swojej ukochanej, pomyślał o kwestiach związanych z wykształceniem. W przypadku jego lubej miało ono być koniecznie wyższe. No i wykonywany zawód… Oczywiście popłatny. Skoro się dziewczyna uczyła, niech ma z tego jakieś korzyści. Profity udzieliłyby się również, naturalną koleją rzeczy, jemu – Tomaszowi. On nie miał szczęścia, na jego drodze „naukowej” piętrzyły się same przeszkody: nauczyciele oceniali go niesprawiedliwie (kilku nawet wręcz uwzięło się na niego), a tematy i zagadnienia na egzaminie dojrzałości… Dość powiedzieć, że nie przystawały do posiadanej przez niego wiedzy. Wiedzy jakże szerokiej i umiejętności jakże dużych. Niestety nie pokrywających się z problematyką maturalną. Zniechęcony chłopak zakończył edukację na etapie, z trudem zdanych (w trybie poprawkowym), egzaminów maturalnych.
Dzięki Gabrielowi Tomasz spotkał Natalię – chirurg. Niestety poznał ją w okolicznościach niezbyt sprzyjających rozwojowi romansu. Tomasz trafił w trybie nagłym na stół operacyjny – ostre zapalenie wyrostka robaczkowego. Natalia go operowała. Tuż przed zabiegiem zamienili kilka zdań: Natalia przedstawiła mu diagnozę i poinformowała o konieczności zabiegu. Ból był zbyt silny i Tomasz czuł się zbyt wyczerpany, by próbować flirtować z panią doktor (pomyślał jedynie, że musi być wykształcona i zauważył, że jest całkiem atrakcyjna). Dzięki krótkiej rozmowie ze spotkanym w izbie przyjęć innym pacjentem, dowiedział się, iż Natalia ma dobrze rozwijającą się praktykę prywatną. Gdy po operacji, odurzony jeszcze środkami zastosowanymi do znieczulenia ogólnego, zobaczył Natalię, nie zwlekając przeszedł do rzeczy i zadał jej trzy nurtujące go pytania. Po pierwsze: czy jest wolna? Po drugie: ile zarabia miesięcznie? Po trzecie: czy wyjdzie za niego za mąż? Nie wiadomo dlaczego, na żadne z tych pytań nie uzyskał odpowiedzi, a opiekę nad nim Natalia przekazała koledze po fachu. I znowu: gdzież tu wina Gabriela? Zrobił co mógł, w „nadarzających się” okolicznościach. Gabriel na stan wyrostka Tomasza wpływu nie miał. Powstał stan zapalny, konieczna była operacja. Cóż, przypadek Tomasza nie był ani pierwszy, ani ostatni. Zarówno przed nim, jak i po nim mnóstwo ludzi trafiło i trafi na chirurgię z zapaleniem wyrostka robaczkowego. Ba, nawet, tego samego dnia co jemu, wyrostek usunięto również innemu pacjentowi (Januszowi, z którym Tomasz rozmawiał w izbie przyjęć). Gabriel, wykorzystał powstałe możliwości. To dzięki niemu, Tomaszem zajęła się Natalia, a Januszem – inny lekarz: Krzysztof. Fakt, Tomasz nie potrafił umiejętnie „rozegrać” sytuacji. Ale oczywiście, to Gabriel stracił okazję na awans. A Tomasz? Tomasz, niestety, ma jeszcze szansę spotykać wymarzoną kobietę… Dlaczego niestety? Ponieważ Gabriel dopiero wówczas, gdy umieścił Tomasza pod opieką Natalii, w pełni zdał sobie sprawę z wyrachowania mężczyzny. Wzburzyło go to i wprawiło w niesmak. Wprawdzie był aniołem najniższej trzeciej kategorii i bardzo zależało mu na awansie, jednak nade wszystko cenił sobie uczciwość w stosunkach międzyludzkich, międzyanielskich i ludzko-anielskich.
Co robić? Gabriel postanowił przestać zajmować się sprawami sercowymi śmiertelników – jak wynikało z jego wspomnień, pomaganie ludziom w kwestiach uczuciowych nie było jego specjalnością. Czym zatem powinien się zająć? Myślał i myślał, patrząc tępo przed siebie. I nagle… Coś zaczęło mu świtać. Nie mógł jednak tego uchwycić. Co to było? Jakieś skojarzenie? Tak, tak!!! Zaszył się przecież na mokradłach, chcąc uciec od szyderczych spojrzeń innych aniołów po swojej ostatniej nieudanej interwencji (tej dotyczącej Tomasza). A mokradła mu się kojarzyły… Kojarzyły… Jest, jest, jest, już „złapał” to skojarzenie! Na mokradłach takich jak to jakiś czas remu popełniono zbrodnię. Śledztwo prowadził wówczas Alfred Bendelin – prywatny detektyw. W tym momencie sprecyzował się plan Gabiela. Pójdzie na praktyki do Pana Bendelina. Poprowadzi z nim jakąś sprawę, tak na początek. A potem będzie działał sam. Może jako niebiański detektyw zasłuży na upragniony awans?
Użytkownik: Pani_Wu 10.08.2013 22:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Gościem okienka "Spotkani... | asia_
Pewien rycerz bardzo młody,
korzystając ze swobody
jaką stan ów jemu daje,
zwiedzał okoliczne kraje.

Spędził noc w polu kapusty,
bowiem mieszek miał już pusty,
dla tej to właśnie przyczyny
jął szukać miłej gościny.

Wieczorną porą, zdrożony,
iskrami był otoczony,
to z nieba gwiazdy spadały
gościniec mu oświetlały.

Pewien, że chata już blisko,
widzi domowe ognisko,
niemal mu strawa pachniała
słoma do spania czekała.

Gwiazdy tonęły w mokradle
lub zapalały się nagle,
pod kopytami mlaskało,
dokoła coś bulgotało.

Krzyk sowy przeciął powietrze,
myśli miał rycerz złowieszcze,
koń szarpnął ze strachem wodze,
zarżał, zatrzymał się w drodze.

Bagno łakome pożarło
rycerza z koniem, jak jadło,
głośno mlasnęło jęzorem
po czym beknęło z wigorem.

Zapamiętajcie dziateczki
morał płynący z bajeczki:
Gdy bagno rycerza trawi
to w alchemika się bawi.

Topielców zamienia w metan
z pomocą chemicznych przemian,
ktory mokradłu nadaje
bagienny image i bajer,

Mlaskania oraz bulgoty,
ogniki błędne i smrody.
Ciągnie się za nim zła sława
wciągającego mokradła.
Użytkownik: porcelanka 11.08.2013 09:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Gościem okienka "Spotkani... | asia_
Poderwały się z łoskotem wrony
i tajemnica spowiła mokradła,
bo czyjś los został właśnie przesądzony
– przeraźliwa cisza wokół zapadła.

O tym, co stało się rano na bagnach
może nie napisze lokalna prasa,
ale wiatr wieść na pustkowia zagna
– łąk kraina też jest sensacji łasa.

Wkrótce ślady wędrowca zmyją deszcze,
niebezpieczną ścieżkę trawa zarośnie
– olchy będą szumieć długo jeszcze
i ku przestrodze szeleścić donośnie.
Użytkownik: McAgnes 11.08.2013 23:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Gościem okienka "Spotkani... | asia_
Raz pewnego funkcjonariusza ze Scotland Yardu,
Poproszono o wyjaśnienie strasznego mordu.
Więc przeszukał mokradła,
Tam miłość go dopadła,
Niepocieszone są dziewczyny z jego resortu.
Użytkownik: Sasza Hady 12.08.2013 00:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Gościem okienka "Spotkani... | asia_
Dziękuję wszystkim za udział w zabawie - jak widać, na mokradłach dzieje się sporo!
Postanowiłam wyróżnić:

ann28
porcelankę
McAgnes

Prześlijcie, proszę, adres do wysyłki książki na sasza.hady@gmail.com
Użytkownik: Pani_Wu 12.08.2013 00:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję wszystkim za udz... | Sasza Hady
Gratuluję zwycięzcom! :)
Użytkownik: LaraNotsil 12.08.2013 00:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Gratuluję zwycięzcom! :) | Pani_Wu
Gratulacje!
Użytkownik: margines 12.08.2013 08:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję wszystkim za udz... | Sasza Hady
Koñkurs się skończył już?
Nie będzie więcej mar, nocnych widziadeł,
historii mrocznych, wprost ze strasznych mokradeł?
No, cóż.

W powinności niejakiej się tu czuję
- wszystkim laureatkom gratuluję:)
Użytkownik: McAgnes 12.08.2013 11:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję wszystkim za udz... | Sasza Hady
O matko, ale się cieszę :) Rzutem na taśmę wysłałam :)
Dzięki!
Użytkownik: porcelanka 12.08.2013 12:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję wszystkim za udz... | Sasza Hady
Dziękuję;)
Użytkownik: ann28 12.08.2013 13:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję wszystkim za udz... | Sasza Hady
Bardzo się cieszę ;-) Dziękuję;-)))Również podziękowania dla BiblioNetki za taki świetny konkurs i przemiłą zabawę!
Użytkownik: asia_ 12.08.2013 00:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Gościem okienka "Spotkani... | asia_
Ten konkurs cieszył się dużym powodzeniem - jeśli wszyscy pisaliście o tych samych mokradłach, to panuje tam straszny tłok ;) Gratuluję wszystkim uczestnikom ciekawych tekstów. Brawa dla laureatek!
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: