Dodany: 30.07.2013 11:46|Autor: anna-sakowicz

Podróż z "Bliźniętami Fahrenheit"


Jeżeli ktoś potrzebuje biletu do podróży po zakamarkach ludzkiej psychiki, koniecznie powinien sięgnąć po opowiadania Michela Fabera pod tytułem „Bliźnięta Fahrenheit”. Zbiór składa się z 17 rewelacyjnie napisanych tekstów. Tematyka opowiadań umieszczonych w zbiorze jest różna. Są problemy rodzinne i zawodowe, seks, władza, czyli w zasadzie wszystko, co składa się na życie człowieka.

Tytułowe opowiadanie zamyka zbiór i utrzymane jest w niezwykłej baśniowej konwencji. Być może przypomina trochę prozę tak zwanego realizmu magicznego. Tytułowe bliźniaki udają się w podróż, by posłuchać głosu Kosmosu i dowiedzieć się, w jaki sposób pochować zmarłą matkę. Opowiadanie niezwykłe, ze specyficznym klimatem, który porwie czytelnika w mroźną krainę wiecznego śniegu.

Zbiór rozpoczyna się natomiast tekstem pod tytułem „Kryjówka”. Główny bohater budzi się u stóp schodów, na stercie worków ze śmieciami i uświadamia sobie, że nie ma już żony, nie ma domu. „Mój dom znajduje się w przeszłości, a ja muszę żyć w teraźniejszości”[1]. „Podróżuje” po mieście, by znaleźć tytułową „Kryjówkę”.

Dzięki tym dwóm opowiadaniom książka Fabera zyskuje, według mnie, kompozycję zamkniętą. Zaczyna się i kończy motywem podróży, oczywiście w innym sensie, w innym miejscu i celu. Zresztą podczas czytania ma się wrażenie, że topos podróży jest tutaj chyba dominujący. Bo czymże jest nasze życie, jak nie ciągłą podróżą zmierzającą ku ostatecznemu kresowi?

Pojawia się też oczywiście seksualność jako ważny element ludzkiego życia. Chyba najbardziej widoczny jest ten motyw w opowiadaniu „Wykład o kokosach”. Zebrani mężczyźni słuchają prowadzonego przez miss wykładu o kokosach. Oczywiście zamiast na treści wykładu, skupiają się na prowadzącej, która z premedytacją pobudza ich męskie pożądanie, samczy instynkt: „Jej oczy śmiało lustrują mężczyzn, jak gdyby byli tylko drewnianymi kukiełkami, rytualnymi rzeźbami ustawionymi w rzędach. Istotnie, robią oni, co mogą, żeby zachować tak niewzruszony spokój, ale prowokacja jest zbyt duża. Ciało musi się poruszać.”[2]

Jednym z opowiadań, które zrobiło na mnie największe wrażenie, była „Błahość czynu” – o matce, która świadomie upuszcza swoje dziecko na podłogę. Ale sens tego opowiadania jest głębszy. Kobieta – młoda matka - nie radzi sobie z obowiązkami, macierzyństwo wywróciło jej całe życie do góry nogami. Zabija więc dziecko i odzyskuje dawny spokój. „Tytułem eksperymentu Christine w końcu wróciła do czegoś, co lubiła robić w poprzednim życiu: zaczęła czytać książkę”.[3]

Do tej pory Michel Faber kojarzył mi się z powieścią „Szkarłatny płatek i biały” oraz (może nie do końca mnie satysfakcjonującym) zbiorem „Jabłko”. Jednak teraz chyba uznam go za mistrza krótkiej formy, bo opowiadania ze zbioru „Bliźnięta Fahrenheit” są naprawdę rewelacyjne. I warto do nich zajrzeć, by choć na chwilę wejść w życie ciekawej galerii postaci zamieszczonych w tym zbiorze.

Miałam wrażenie, że Faber zmusza czytelników do zastanowienia się nad własną egzystencją, nad sensem życia. Czasami ukazuje tematy kontrowersyjne, czasami wydawać by się mogło, że błahe. Rozśmiesza, ironizuje, stosuje sarkazm, czyniąc dzięki temu lekturę jeszcze przyjemniejszą. Każde opowiadanie jest inne, nie ma tutaj zbędnego powtarzania. Wędrujemy razem z autorem po różnych zakamarkach świata, ale i ludzkiej psychiki.


---

[1] Michel Faber, "Bliźnięta Fahrenheit", przeł. Aleksandra Ambros, Wydawnictwo W.A.B., 2007, s. 9.
[2] Tamże, s. 98.
[3] Tamże, s. 204.

[Tekst został również opublikowany na moim blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 814
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: