Dodany: 25.07.2013 15:02|Autor: kliva
O Romanowach inaczej
Zważywszy na nasz polski system edukacji, na historii nigdy nie udało mi się dojechać z materiałem do XX wieku, więc o rodzinie Romanowów wiem niewiele. Cała moja wiedza pochodzi z bajki dla dzieci pt. „Anastazja”, jednak mając w pamięci, jak nieakuratne historycznie są bajki, nie przywiązywałam się zbytnio do tej wersji. Kiedy więc ostatnia "wędrująca" książka zachęcała słowami: „Historia rodziny Romanowów”, zabrałam się do niej szybko i z przyjemnością. Sam Eastland napisał już kilka książek historyczno-kryminalnych z inspektorem Pekkalą w roli głównej, a „Oko czerwonego cara” jest pierwszą częścią cyklu.
Bohatera poznajemy w dość interesujących okolicznościach, bo podczas odbywania kary na Syberii. W ramach kary zajmuje się on znaczeniem drzew. Mozolna i niebezpieczna robota, przy której nikt nie wytrzymuje długo, zdaje się w ogóle nie męczyć Pekkali. Wkrótce odwiedza go młody komisarz Kirow z propozycją nie do odrzucenia...
Pierwszym atutem tej książki są bohaterowie. Nie można się nie uśmiechnąć przy ironicznych żartach Pekkali czy ponurych uwagach o rosyjskiej rzeczywistości. Inspektor wzbudził moją sympatię już na początku, chowając się w ziemiance przed wścibskimi spojrzeniami ludzi. Mężczyzna jest też bardzo inteligenty i spostrzegawczy, a także dysponuje niezwykłą pamięcią (co ściągnęło na niego nie lada kłopoty), więc jego decyzje są przemyślane i nie irytują czytelnika. Nie można też zapomnieć o drugim świetnym bohaterze – Kirowie. Młody człowiek, brutalnie wcielony do wojska po zamknięciu jego szkoły dla szefów kuchni (o czym nieustannie lubi przypominać), jest tak naprawdę trochę zagubionym chłopcem. Czasem trochę nieogarnięty i fajtłapowaty, ale to jest właśnie mój ulubiony typ bohatera.
Drugim wielkim plusem powieści jest jej konstrukcja. Nie ma tu numerowanych rozdziałów, za to przeplatają się dwa wątki - pierwszy opowiada o teraźniejszości, a drugi o przeszłości Pekkali. Częste przejścia pomiędzy nimi nie pozwalają czytelnikowi się nudzić. Spojrzenie w przeszłość wyjaśnia wiele spraw, co pomaga Pekkali w śledztwie.
Jak niektórzy mogli już wywnioskować z moich poprzednich recenzji, nie jestem zagorzałą fanką historii. Dlatego nie raziły mnie granaty w chłopskim domu, chaos ze znajdowaniem ciał, prawdopodobieństwo ingerencji Stalina czy innego tego typu sprawy (a według negatywnie nastawionych recenzentów powinny). Autor jednak nie napisał książki stricte historycznej, tylko przyjemny i lekkostrawny kryminał, więc można niektóre fakty zdecydowanie podciągnąć pod fikcję literacką. Dla zainteresowanych jest za to kalendarzyk dosyć dokładnie opisujący morderstwo Romanowów i jego konsekwencje, więc nawet historycy powinni być zadowoleni.
[Recenzję opublikowałam wcześniej na swoim blogu]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.