Słońca Kabulu
„Tysiąc wspaniałych słońc” to jedna z tych książek, których nie można ocenić obiektywnie. Choćby nie wiadomo jak się starać, przed oczami stają opisane sceny, a dramat afgańskich kobiet porusza do głębi. Khaled Hosseini napisał powieść wstrząsającą, bo w pewnym sensie opartą na faktach. Pomimo iż główna historia jest fikcją, to świadomość, że podobne sytuacje zdarzały się i zdarzać się będą, wywołuje przerażenie. Te wszystkie odczucia sprawiają, że „Tysiąc wspaniałych słońc” odbiera się żywo i emocjonalnie.
Orient fascynuje Europejczyków od zawsze – to egzotyczna kultura, obca i niezrozumiała. Nie potrafimy zrozumieć praw rządzących tym światem, bo w naszej rzeczywistości brzmią one absurdalnie. Khaled Hosseini porusza problem muzułmańskich kobiet, a może raczej ich pozycji w świecie islamskim i samym islamie. Zazwyczaj przeciętna wiedza na temat tej religii ogranicza się do doniesień medialnych i kilku powieści poruszających tę kwestię. Moja nie jest większa i właściwie po lekturze „Tysiąca wspaniałych słońc” nie pogłębiła się. Pisarz skupia się bowiem na przedstawieniu mentalności Afgańczyków, z muzułmańskiej kultury czyniąc jedynie tło. Tym samym przedstawia swoich bohaterów jako zwykłych ludzi, z krwi i kości.
Khaled Hosseini snuje opowieść o Afganistanie pogrążonym w niekończącej się wojnie na przestrzeni 30 lat. Kluczem do zrozumienia tamtejszych kobiet czyni poznanie mechanizmów zachowania ludności podczas konfliktu zbrojnego. Tak jak wszyscy chcą przeżyć, przetrwać i doczekać pokoju, tak muzułmańskie matki i żony pragną jedynie zachować życie, przeczekać to, co złe, bez słowa skargi. One nie walczą, a kiedy już się buntują, to buntu nie starcza na długo - w końcu pokornieją i obojętnieją. Burka nie jest dla nich klatką, a osłoną i ucieczką przed światem – gwarantuje anonimowość. Powieść, w której obserwujemy konfrontację kobiety niewykształconej z dziewczyną z inteligenckiej rodziny, nasuwa czytającemu prosty i smutny wniosek – tylko edukacja może uratować muzułmanki, tylko samodzielne i nieskrępowane myślenie może utorować drogę ucieczki ze zniewolenia.
„Tysiąc wspaniałych słońc” epatuje nie tylko nieszczęściami, które są nieodłączną częścią wojny, ale przede wszystkim przemocą fizyczną. Opisy bicia i znęcania się są obszerne i szczegółowe, a odczucia ofiar zazwyczaj zawierają się w kilku zdaniach. Trochę szkoda, że Hosseini nie wykorzystuje całego potencjału, który drzemie w jego postaciach. Pogłębiony portret psychologiczny Mariam mógłby porażać o wiele bardziej niż obraz fizycznego cierpienia, jakiego doświadcza.
Nie można oprzeć się wrażeniu, że obraz afgańskiego świata i kobiet tworzony przez pisarza jest uproszczony. Być może ma to służyć ułatwieniu odbioru książki traktującej o trudnych i bolesnych kwestiach. Ta powieść broni się głównie poruszającym tematem i może to wystarczy.
Z pewnością „Tysiąc wspaniałych słońc” to pozycja przybliżająca afgański sposób myślenia, mentalność i pokazująca zarazem, że pewne uczucia są uniwersalne, a przepaść między kulturą islamu a światem Zachodu nie jest tak głęboka, jak mogłoby się wydawać. W końcu wszyscy chcą bezpiecznie żyć i pracować.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.