Dodany: 14.07.2013 22:28|Autor: Kaya7

Na czym polega fenomen "Królowej ..."?


"Królowa Szwedzkiego Kryminału" - tak właśnie nazywają ją dziennikarze, recenzenci oraz zafascynowani czytelnicy. Wielu stawia jej książki na równi z "Millennium" Larssona, lub tuż za nim. Mowa oczywiście o Camilli Lackberg, autorce słynnego cyklu kryminalnego, zapoczątkowanego "Księżniczką z lodu". Tuż po zakończeniu lektury ostatniego tomu, próbuję odpowiedzieć samej sobie na pytanie nasuwające mi się niemal od pierwszych stron, a mianowicie: skąd tak wielkie zainteresowanie powieściami, które na mnie zrobiły tak bardzo przeciętne wrażenie?

Rzecz ma miejsce we Fjallbace, prowincjonalnym, nadmorskim miasteczku, którego wszyscy mieszkańcy znają się niemalże na wylot. Sielska atmosfera wypoczynkowego kurortu znienacka zakłócona zostaje przez brutalne morderstwo, a jego ofiarą pada przyjaciółka głównej bohaterki, Eriki, z czasów dzieciństwa. Do akcji wkracza policjant - Patrik Hedstrom i tutaj zaczyna się wątek miłosny, towarzyszący nam aż do ostatnich stron i momentami przesłaniający zagadkę kryminalną, która, bądź co bądź, powinna być głównym wątkiem powieści. Tajemnica zbrodni zostaje rozwikłana, a losy bohaterów się splatają.
Mija rok, gdy znienacka (czy to możliwe?) w tejże spokojnej, sielskiej mieścinie, odnajdują się (niespodzianka!) kolejne zwłoki. I to, najwyraźniej, nie jedne. Podobnie rzecz się ma w "Kamieniarzu" - z tym, że tutaj zwłoki zostają wyłowione z morza, natomiast w "Ofierze losu" mamy do czynienia z niewyjaśnionymi wypadkami samochodowymi. Mniej więcej na etapie trzeciego tomu, czytelnikowi coraz natrętniej nasuwa się pytanie, jak to możliwe, że w tak niepozornym i małym miasteczku, dotychczas nie będącym miejscem żadnych krwawych wydarzeń, nagle, z zaskakującą regularnością zaczyna dochodzić do kolejnych brutalnych morderstw? Co więcej, jak to możliwe, że każda z tych spraw ma swój początek w zamierzchłej przeszłości? Jako że w przypadku kryminałów cenię sobie element prawdopodobieństwa opisywanych zdarzeń, uważam ów narzucający się schemat za pewne niedopatrzenie autorki.

Niejakie podobieństwa dostrzec możemy również pomiędzy poszczególnymi częściami cyklu. Do takowych należy na przykład wątek psychologiczny (a konkretnie dotyczący zaburzeń psychicznych, mających swoje źródło we wcześniejszych doświadczeniach bohatera). Kaznodzieja (Läckberg Camilla (właśc. Läckberg Jean Edith)) , Ofiara losu (Läckberg Camilla (właśc. Läckberg Jean Edith)) , Syrenka (Läckberg Camilla (właśc. Läckberg Jean Edith)) , Latarnik (Läckberg Camilla (właśc. Läckberg Jean Edith)) - nietrudno domyślić się zamiłowania autorki do zgłębiania tajemnic ludzkiej psychiki.
Podobnym powtarzającym się wątkiem jest poszukiwanie przez bohaterów ukojenia dla obolałej duszy w zamieszkaniu na wyspie. Jak również fakt, że wyspa nie okazała się najlepszym pomysłem na schronienie.

Ogromnym niedociągnięciem, graniczącym niemalże z błędem logicznym fabuły, jest też dla mnie umiejscowienie w czasie opowiadania nawiązującego tematycznie do cyklu, Zamieć śnieżna i woń migdałów (Läckberg Camilla (właśc. Läckberg Jean Edith)) . Zostało ono wydane pomiędzy "Latarnikiem", gdzie bohater, Martin Molin, był już szczęśliwym mężem, a "Fabrykantką aniołów", w której pojawiło się pierwsze nawiązanie do sprawy opisanej w opowiadaniu. A zatem zaprezentowana krótka historia przedstawiająca losy kawalerskie tegoż młodego policjanta niemalże pokrywa się w czasie z okresem, kiedy znajdował się już w stałym związku.

I na koniec, kilka słów o elementach obyczajowych. Swoją mnogością i bogactwem mogłyby konkurować z niejednym telewizyjnym serialem. Czy jednak na pewno tego właśnie oczekuje czytelnik sięgający po powieść kryminalną? Dla mnie niejednokrotnie stanowiły one nużące tło dla toczącego się śledztwa, które niejednokrotnie przesłaniało główny wątek. Autorka, zagłębiając się w opis prywatnego życia bohaterów, momentami pozwalała czytelnikowi zapomnieć o sprawie kryminalnej, schodzącej jakby na drugi plan.

Chciałabym również zaznaczyć, iż pomimo słów krytyki, dostrzegam i wiele zalet w pisarstwie Camilli Lackberg. Na przykład bardzo dobre pomysły na sprawy kryminalne (Kaznodzieja (Läckberg Camilla (właśc. Läckberg Jean Edith)) , Fabrykantka aniołków (Läckberg Camilla (właśc. Läckberg Jean Edith))). Wnikliwa analiza poszczególnych osób w nie zamieszanych także jest interesująca, stanowi bowiem swoiste studium psychologiczne, ukazujące, jak zwyczajny człowiek może się przemienić w potwora.

Niestety, jednak wady przeważają szalę.

Podsumowując powyższe, cykl mnie rozczarował. I to nawet nie tym, że był słaby, a że spodziewałam się po nim czegoś zupełnie innego, chociażby przez liczne porównania do Millennium, które uważam za mocno przesadzone. Dlatego apeluję: nie porównujmy. Pozwólmy autorce być sobą.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3045
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 4
Użytkownik: miłośniczka 14.07.2015 17:10 napisał(a):
Odpowiedź na: "Królowa Szwedzkiego Krym... | Kaya7
Kaju, spodobała mi się Twoja opinia. Szczerze mówiąc do cyklu mam podobne zastrzeżenia, jak Ty, denerwuje mnie fakt, że wszystko rozgrywa się w małym, spokojnym dotąd miasteczku, mija mi się to z prawdopodobieństwem. Trochę też rozczarowuje, że wszystkie zbrodnie są tak ogromnie rozbudowane, że trzeba sięgnąć nawet kilkadziesiąt lat wstecz, żeby rozwikłać każdą z nich - co też chyba mało prawdopodobne, a już zwłaszcza zestawiając z tak ograniczonym terenem, gdzie wszystko się rozgrywa.

JEDNAK. Po trzecim tomie przestałam się tego tak czepiać, żeby nie psuć sobie przyjemności z czytania i muszę powiedzieć, że to chyba najlepsze, co zrobiłam. Nie uważam tego cyklu za majstersztyk, ale za naprawdę kawał dobrego kryminału i tak to właśnie czytam. Pochłania się te książki bardzo szybko, wciągają niesamowicie - czegóż chcieć więcej. W końcu wątki w powieściach Agathy Christie też nie są aż tak bardzo prawdopodobne, Hercules Poirot często nie jest wzywany do morderstwa, ale przypadkiem pojawia się w okolicy, gdzie takie morderstwo się dokonuje... no, też można by się było przyczepić. A jednak lubię. :-) I Christie, i Läckberg, i nawet Dana Browna lubię, bo wszyscy fundują mi naprawdę dobrą rozrywkę, a z czytania ich książek mam przyjemność. Choć oczywiście żadne z nich Larssonem nie jest... :-)
Użytkownik: Kaya7 15.07.2015 13:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Kaju, spodobała mi się Tw... | miłośniczka
Ja również, pomimo zastrzeżeń, miałam mnóstwo przyjemności z czytania tegoż cyklu. Co więcej, złapałam się na tym, iż niecierpliwie oczekuję kontynuacji :) Nikłe prawdopodobieństwo schodzi na dalszy plan w momencie, kiedy wciąga rozbudowania intryga. Jeśli chodzi o Dana Browna, przeczytałam jedynie "Kod da Vinci" i brnięcie przez niego okazało się na tyle nużące, że zniechęciłam się do tego autora. Dziękuję za komentarz i podzielenie się swoimi uwagami :)
Użytkownik: misiak297 11.10.2016 11:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja również, pomimo zastrz... | Kaya7
"Mniej więcej na etapie trzeciego tomu, czytelnikowi coraz natrętniej nasuwa się pytanie, jak to możliwe, że w tak niepozornym i małym miasteczku, dotychczas nie będącym miejscem żadnych krwawych wydarzeń, nagle, z zaskakującą regularnością zaczyna dochodzić do kolejnych brutalnych morderstw? Co więcej, jak to możliwe, że każda z tych spraw ma swój początek w zamierzchłej przeszłości? Jako że w przypadku kryminałów cenię sobie element prawdopodobieństwa opisywanych zdarzeń, uważam ów narzucający się schemat za pewne niedopatrzenie autorki."

Nie jestem wielkim fanem Camilli Lackberg, ale akurat ten zarzut uważam za chybiony. Nie wiem, skąd miałoby się wziąć to czytelnicze zaskoczenie, o którym piszesz. To jest cykl kryminalny z tym samym miejscem akcji, co więcej rozgrywający się w rozległym czasie, więc wiadomo, że to tam będzie dochodzić do zbrodni. To jest taka niepisana umowa z czytelnikiem - ja, autorka, umieszczę to wszystko w jednym miejscu, a ty, czytelniku, będziesz się dobrze bawił i nie uskarżał na nieprawdopodobieństwo ilości morderstw w jednej mieścinie.

Czy czytając Agathę Christie, zastanawiasz się, jak to możliwe, że gdziekolwiek pojawi się Hercules Poirot tam zaraz dochodzi do morderstwa?
Użytkownik: Kaya7 07.11.2017 22:08 napisał(a):
Odpowiedź na: "Mniej więcej na etapie t... | misiak297
Jak dotąd, przeczytałam tylko "Dziesięcioro Murzynków", a tam Herkules Poirot się nie pojawia. Ale kiedy zabiorę się za cykl, to zapewne zacznę się zastanawiać :) (chyba, że najpierw dochodzi do morderstw, a później pojawia się Poirot - w takim przypadku byłoby to całkiem logiczne).
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: