Romantyczna hipochondryczka zaczyna pracę u podstaw
[w recenzji odwołuję się do szczegółów fabuły i zakończenia powieści]
W czytanym przeze mnie ostatnio zbiorze szkiców krytycznoliterackich "Jeżycjada a sprawa polska" Barbara i Maciej Szargotowie przekonująco dowodzą, że "Ida sierpniowa" - czwarty tom Jeżycjady - to opis drogi głównej bohaterki od romantyzmu aż po idee pozytywistyczne. Postanowiłem to sprawdzić i powrócić do tej części serii Małgorzaty Musierowicz. Utwierdziło mnie to w przekonaniu, że warto powracać do książek już przeczytanych - zawsze można odkryć coś nowego.
Główną bohaterką "Idy sierpniowej" jest piętnastoletnia Ida Borejko, która ucieka z rodzinnych wczasów w Czaplinku i powraca do rodzinnego Poznania. Dziewczyna jest skazana na siebie i - chcąc nie chcąc - musi się nauczyć samodzielności. Podejmuje pracę w charakterze damy do towarzystwa, a to dopiero początek jej perypetii.
Książkę tę można czytać rozmaicie, również tak, jak proponują Szargotowie. Zwracają oni uwagę na znaczące powiązanie "Idy sierpniowej" z "Dziwnymi losami Jane Eyre" Charlotte Brontë (nieprzypadkowo główna bohaterka zaczytuje się akurat w tej powieści). Przede wszystkim obie książki łączy motyw osoby zamkniętej w odosobnionym pokoju. Znajdziemy tu zresztą szereg pomniejszych podobieństw - Krzysztof jest okaleczony tak jak pan Rochester po pożarze Thornfield Hall, Idę wita szczekaniem pies (zupełnie jak Jane przy pierwszym spotkaniu z pracodawcą), a dość zgryźliwy i oschły pan Paszkiet prowadzi ze swoją młodą podopieczną rozmowy nieco podobne w tonie do tych, jakie miały miejsce w posiadłości pana Rochestera na początku jego znajomości z zatrudnioną guwernantką.
Jednak "Ida sierpniowa" nie odwołuje się wyłącznie do "Dziwnych losów Jane Eyre", ale raczej ogólnie do słynnych dziewiętnastowiecznych angielskich powieści (za którymi Borejkówna przepada). Szukanie takich tropów - a Musierowicz ich nie szczędzi - to świetna czytelnicza zabawa! I tak w "Idzie sierpniowej" z początku panuje pełen grozy nastrój niczym z powieści gotyckiej, a główna bohaterka ze swą wybujałą wyobraźnią przypomina nieco Katarzynę Morland z parodiującej ten gatunek książki Jane Austen "Opactwo Northanger" (nie jest tak przez cały czas akcji - to raczej subtelna aluzja, jednorazowe mrugnięcie okiem do czytelnika).
Można jeszcze odnaleźć pewne związki Idy z Mary Musgrove - mało urodziwą hipochondryczką z "Perswazji". Ponadto warto wspomnieć o sparodiowaniu słynnej sceny z "Wichrowych Wzgórz", kiedy to duch Katarzyny Linton próbuje się dostać do jednego z pokoi mrocznego gmachu przez okno (a Ida wchodzi do pokoju Krzysztofa tą samą drogą, tyle że w dość zabawnych okolicznościach).
Wyjdźmy na chwilę z kręgu powieści dziewiętnastowiecznych, ale pozostańmy przy historiach miłosnych wszech czasów: zdanie otwierające "Idę sierpniową" - "Ida Borejko nie była ładna"[1] - do złudzenia przypomina początek "Przeminęło z wiatrem" (jedną z lektur Idusi): "Scarlett O'Hara nie była piękna"[2].
Dobrze, zostawmy aluzje literackie, przyjrzyjmy się raczej głównej bohaterce, pod pewnymi względami dużo ciekawszej niż jej poprzedniczka z "Kwiatu kalafiora". Gabriela Borejko w "Kwiecie kalafiora" musiała nauczyć się samodzielności i obudzić w sobie kobiecość. I oczywiście stała się kobietą - spod znaku Matki Polki. W "Idzie sierpniowej" motyw jest bardzo podobny - młodsza siostra Gaby, zdana na własne siły i pozbawiona rodzinnego wsparcia, uczy się odpowiedzialności. O ile jednak Gabriela cały czas tkwiła w świecie domowym (mieszkaniu przy Roosevelta 5), o tyle Ida ucieka od domowej rzeczywistości (np. mycia garów) i wychodzi na zewnątrz - mierzy się nie z obowiązkami domowymi, lecz ze światem, światem - dodajmy - nieprzyjaznym.
Zgodzę się tu z Szargotami - Ida wchodzi w rolę pozytywistki. To ona demaskuje i ośmiesza rozdającą bierne, bezużyteczne uśmiechy grupę ESD: "Wszystko to razem [...] cała ta grupa ESD opiera się na waszym ukrytym snobizmie. [...] Za dużo tu udawania. Za dużo referatów i pięknych deklaracji. Za dużo referatów i pięknych słów. A za mało prawdy i działania"[3]. To ona wreszcie wykonuje pracę u podstaw, zwłaszcza "nawracając" okrutnych braci Lisieckich (ale nie tylko - dzięki niej oszpecony Krzysztof udaje się do lekarza) i odkrywa przyjemność w działaniu: "To było zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe. A więc jest komuś potrzebna"[4].
Właśnie określone działanie, zaprogramowanie na innych buduje jej poczucie wartości, sprawia, że nawet fizycznie staje się urodziwa (tu znów ukłon w stronę nowel pozytywistycznych i ich bohaterek, takich jak Joasia Lipska z "A... B... C...", która okazuje się pociągająca pod względem erotycznym i sama czuje się atrakcyjna, dopiero kiedy zaczyna prowadzić swoją szkółkę dla biednych dzieci). A jednak i tu sprawa nie jest taka prosta. Brzydkie kaczątko co prawda wizualnie częściowo przemienia się w łabędzia, ale cóż z tego, skoro wystarczy parę słów, aby Ida na powrót stała się biednym, zakompleksionym stworzeniem? Z pomocą przychodzi wtedy Mila Borejko, dając swej młodszej córce nadzieję na poprawę wyglądu, a także wskazówkę: "Kiedy się przestaje myśleć o sobie, wszystko staje się prostsze. [...] Trzeba po prostu przestać siebie tak bardzo lubić"[5]. I właśnie tego musi nauczyć się Ida (a razem z nią docelowa nastoletnia czytelniczka cyklu): nie można myśleć o sobie, trzeba się otworzyć na innych. Hipochondria i użalanie się nad sobą odchodzą w kąt, ustępując miejsca spojrzeniu na problemy innych.
A jednak bohaterka, niczym w bajce o Kopciuszku czy dziewiętnastowiecznych powieściach, musi zostać nagrodzona. Ida nie będzie doktorem Judymem, który poświęcił całkowicie własne szczęście dla ogółu. Nie będzie też brzydkim kaczątkiem pokornie znoszącym swój los. Za sprawą matczynej rady (wywodzącej się ze starego porzekadła "jak cię widzą, tak cię piszą") uwierzy w siebie, przejdzie błyskawiczną przemianę. W konsekwencji stanie się łabędziem ("co za klasa dziewczyna!"[6], powie o niej dwukrotnie Krzysztof), znajdzie się w centrum uwagi i zdobędzie swojego księcia.
A co ze starszą Borejkówną? W "Idzie sierpniowej" widzimy Gabrielę z wyraźnie rozbudzoną kobiecością (ciągle całuje się z Pyziakiem) i... z tą kobiecością zaraz stłamszoną. Skąd ten wniosek? Gabriela wraca do obowiązków domowych - co podkreśla w obu listach - na dodatek jej chłopak woli towarzystwo nestora rodu: "Nigdy ci, małpo, nie wybaczę, żeś mnie zostawiła z tymi garami. Myję je godzinami i tylko dlatego tata odbił mi Pyziaka"[7]. Tak, uwiązana do zlewu Gabrysia wyrasta na stereotypową Matkę Polkę, dba o ognisko domowe, podczas gdy mężczyzna "poluje". Jej kobiecość (atrakcyjność seksualna), rozkwitająca na początku "Idy sierpniowej", w jej finale zostaje wyraźnie zakwestionowana (wszak ikoniczna Matka Polka nie może być namiętną kochanką!):
"Obok siedziała Gabriela, swobodnie rozparta w swoich portkach ze sztruksu i sportowej bluzce (za nic w świecie nie chciała przebrać się dziś za dziewczynę [sic! - przyp. mój - Misiak], twierdząc, że to nie jej styl [...]). Przyglądała się też swojej siostrze Idzie z niemal naukową ciekawością, rejestrując objawy znane sobie sprzed roku, kiedy to świeżo obudzone uczucie do Janusza Pyziaka kazało jej podejmować, daremne zresztą, próby przeobrażenia się w Romantycznego Motyla. Musiała przyznać, że Iduś o wiele bardziej skutecznie podszedł do tego zagadnienia"[8].
Powtórzę: Ida wydaje mi się postacią znacznie ciekawszą niż jej starsza siostra. I szkoda, że Musierowicz w pewnym momencie zepchnęła ją na dalszy plan (i teraz ta barwna bohaterka stanowi jedynie komiczne uzupełnienie - niczym małe dzieci we wcześniejszych częściach), a w ostatnich tomach cyklu zrobiła z niej wredną, złośliwą megierę. Cóż, moim zdaniem Ida na to nie zasłużyła.
[1] Małgorzata Musierowicz, "Ida sierpniowa", Akapit Press [b. r.], s. 5.
[2] Margaret Mitchell, "Przeminęło z wiatrem", przeł. Celina Wieniewska, Czytelnik, 2000, s. 5.
[3] Małgorzata Musierowicz, dz. cyt., s. 110.
[4] Tamże, s. 46.
[5] Tamże, s. 153.
[6] Tamże, s. 167.
[7] Tamże, s. 75.
[8] Tamże, s. 164.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.