Dodany: 13.07.2013 14:57|Autor: misiak297

Poznajcie mruczącego gawędziarza


"Nie jestem jeszcze stary, ale moje życie pełne było wrażeń i wielkich podróży. Doszedłem właśnie do lat męskich. Moje futro stało się gęste i lśniące, wąsy wydłużyły mi się zawadiacko i sięgają siedmiu centymetrów długości z każdej strony pyszczka. Są to najwspanialsze wąsy, jakie kiedykolwiek należały do kota.

Nie chciałbym jednak zasłużyć na miano zarozumialca, zaraz więc dodam, że mam trochę krzywe przednie łapy. Są odrobinę beczkowate. Ale podobno dodaje mi to wdzięku, gdy biegnę. Mam pewne wątpliwości, czy nieznaczne zataczanie się można uważać za wdzięk. Boję się, aby ktoś nie pomyślał, że nawąchałem się waleriany i że, o zgrozo, mógłbym być kapkę wstawiony"[1].

Tak właśnie zaczyna się opowieść uroczego czarnego kota - zwanego przez swoich właścicieli Aleksandrem - spisana przez Barbarę Nawrocką-Dońską. Uśmiechający się do czytelnika z okładki i z pięknych ilustracji Teresy Wilbik Aleksander wspomina swoje życie, od odkrywania świata w rodzinnej, nadmorskiej mieścinie począwszy, poprzez szokujące wydarzenia, zwieńczone szczęśliwą przeprowadzką do Warszawy, aż po zadomowienie się i komiczno-dramatyczne perypetie w codzienności.

W historii Aleksandra wielu czytelników na pewno odnajdzie przeżycia swoich własnych mruczących milusińskich. Nieposkromiona ciekawość, przez którą kot pakuje się w tarapaty, zmienne humory i poczucie wyższości znamionują chyba większość przedstawicieli tego gatunku. Niejednemu domowemu Mruczkowi, Puszkowi czy Łatkowi zdarzyło się zapewne grymaszenie przy posiłkach, żebranie o jedzenie, penetrowanie zakazanych domowych rewirów (np. szafy), polowanie na gołębie przysiadające na balkonie czy chowanie się tak, aby nie zostać znalezionym. Z pewnością wiele kotów doprowadzało tym swoich właścicieli do szału.

Trzeba przyznać, że koci bohater jest urodzonym gawędziarzem - potrafi bardzo ciekawie i ze swadą opowiadać o swoich przygodach, odkrywaniu świata i towarzyszących temu uczuciach. Cała historia skrzy się błyskotliwym humorem, gdzieniegdzie - niczym wystawiony koci pazur - błyśnie ostrze ironii, często wymierzone w człowieka:

"Wiele lat współżycia z ludźmi nauczyło mnie przynajmniej jednego: oni często zmierzają do jakiegoś swojego celu okrężną drogą. Jeżeli Pani na przykład chce kupić do domu nową kuchenkę gazową, przez pewien czas mówi, że ze starej ulatnia się gaz, drapie Ją w gardle i szkodzi na zdrowie. Nowa kuchenka wjeżdża do domu nie dlatego, że jest ładniejsza i nowsza od starej, ale dlatego, że stara szkodziła pani na zdrowie"[2].

"Historię życia czarnego kota" dobrze się czyta, choć - nie ma co ukrywać - trąci już nieco myszką (czy aby nie popełniam faux-pas, używając tego wyrażenia w stosunku do książki o kocie?). Jednak jest to patyna (na wszelki wypadek zdecyduję się na to synonimiczne, neutralne określenie) na swój sposób urocza. W domu właścicieli króluje maszyna do pisania, a mruczący domownik co i rusz łamie surowy nakaz jej nietykalności - właściwie niewiele się w tym aspekcie zmieniło, poza urządzeniem (kot z XXI wieku wbrew napomnieniom tańczy na klawiaturze laptopa). Jest też problem z dostarczeniem zwierzęciu odpowiedniego pożywienia, wszak w stolicy "nie ma surowych szprot, rzadko można dostać wędzone"[3], stąd właściciele decydują się na karmienie go dorszem, bo "wszędzie jest pełno mrożonego dorsza"[4]. Z innych smaczków: pani wyjeżdża służbowo do Irkucka, w telewizji można obejrzeć "ruski film, w którym na sekundę pojawił się kot - Waśka"[5] oraz serial "Czterej pancerni i pies", uwielbiany przez właścicieli i znienawidzony przez ich pupila (głównie ze względu na postać Szarika). Na uwagę zasługuje też język. W powieści Nawrockiej-Dońskiej pojawia się nietypowa składnia, a także wyrażenia, które dziś już wyszły z użycia (np. "to przekraczało imaginację"[6], "nie wpadli na domysł"[7]).

Aleksander pyta w pierwszym rozdziale "Jak się wam podobam?"[8]. No cóż, mnie spodobał się bardzo - i choć sama książeczka trochę się zestarzała, to jednak jej główny bohater - niezwykle wdzięczny, wygadany i pełen prostej, kociej mądrości - wiele wynagradza. I myślę, że w dobie zainteresowania opowieściami o zwierzętach (zarówno tych prawdziwych, jak i zmyślonych) warto przypomnieć sobie o pewnym niesłusznie zapomnianym kotku. Poznajcie go, a na pewno nie pozostaniecie obojętni na jego urok.

[1] Barbara Nawrocka-Dońska, "Historia życia czarnego kota", wyd. Nasza Księgarnia, 1985, s. 7.
[2] Tamże, s. 152.
[3] Tamże, s. 70.
[4] Tamże, s. 71.
[5] Tamże, s. 128.
[6] Tamże, s. 150.
[7] Tamże, s. 163.
[8] Tamże, s. 7.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1476
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: lutek01 13.07.2013 19:37 napisał(a):
Odpowiedź na: "Nie jestem jeszcze stary... | misiak297
Książka bardzo pozytywna i bardzo sympatyczna. W modzie na opowieści "zwierzęce" nie powinniśmy zapominać o takich właśnie przykurzątkach. Polecam!
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: