Dodany: 10.07.2013 19:40|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Karawana idzie dalej


UWAGA: ze względu na spiętrzenie cudzysłowów w cytowanych fragmentach dla większej przejrzystości zastosuję własny system znaków: „ ” – cytat z omawianego dzieła; > < – zawarty w tym cytacie cytat z innego dzieła; ‘ ’ – zawarty w tym cytacie tytuł czasopisma/utworu lub wyraz wzięty przez autora w cudzysłów z innej przyczyny.


Od kiedy uświadomiłam sobie, że Waldemar Łysiak, ongiś ceniony przeze mnie autor powieści historycznych i esejów z dziedziny historii/historii sztuki (nie sugerujcie się, potencjalni czytelnicy, liczbą moich ocen: figurują tu tylko tytuły, które czytałam stosunkowo niedawno przed zalogowaniem się do Biblionetki lub już po, a było jeszcze co najmniej drugie tyle, które po tak długim czasie musiałabym przynajmniej przekartkować, żeby móc je ocenić w pełni wiarygodnie. W zasadzie jestem jednak pewna, że byłyby to oceny przynajmniej dobre), zarzucił zupełnie te gatunki, poświęcając się publicystyce politycznej, z którą mi – łagodnie mówiąc – nie po drodze, postanowiłam nie sięgać po jego nowe utwory. Ale kiedy dojrzałam na bibliotecznej półce z nowościami nęcący tytuł „Karawana literatury”, wyłączyły mi się wszystkie mechanizmy alarmowe, które powinny były zareagować na znaki ostrzegawcze: że tytułowa „karawana” to nie żadna karawana – pojęcie semantycznie neutralne – lecz „KARAWANa”, a na wypadek, gdyby ktoś nie zrozumiał żartu, powinien zauważyć wymalowany na dole okładki sznur pojazdów, których kształt i barwa jednoznacznie wskazują na ich funkcję; że skojarzenie to ulega jeszcze wzmocnieniu na widok ryciny na ostatniej stronie okładki, przedstawiającej wieniec nagrobny; że, jeśli jest się przypadkiem ślepym na cmentarne konotacje, to do myślenia winien dać podpis pod zdjęciem autora, głoszący, iż tenże autor „jedzie swą zaczarowaną dorożką obok karawanu priwiślańskiej współczesnej literatury”[1]; wreszcie, że po otwarciu książki na dowolnej stronie nie sposób nie dostrzec niepospolitego zagęszczenia słów wyróżnionych kursywą lub pogrubieniem, co niepokojąco przypomina „Stulecie kłamców”…

Przeczytałam jednak. Całą. Od deski do deski. I nie wiem, czy to ja tak strasznie zgłupiałam od czasu, gdy miałam w rękach ostatnią pozycję, której tematem przynajmniej częściowo była literatura (co miało miejsce jakieś półtora miesiąca temu), i w związku z tym nie potrafię odróżnić eseju o literaturze od politycznego paszkwilu, czy też autor, kolokwialnie mówiąc, zrobił w bambuko mnie i innych czytelników. Bo dostarczone przez niego informacje są... no, powiedzmy, nieco osobliwe, a sposób ich podania dziwnie przypomina propagandowe ulotki z czasów Bieruta i Gomułki, tylko „zaplute karły reakcji” ustąpiły miejsca równie wdzięcznym określeniom, jak: „homo-pink oraz michniko-pink”[2], „lewacka firma/koteria”[3], „bandyci”[4], „nocny neoesbecki sabat”[5].

Czego więc możemy się dowiedzieć z „Karawany literatury”?

Tego, co sami obserwujemy od lat: że postęp techniki (rozpowszechnienie komputerów osobistych i dostępu do Internetu, komputerowy skład tekstów) wydatnie przyczynił się do wzrostu liczby pojawiających się na rynku książek, często jednak „napisanie i wydanie powieści nie ma nic wspólnego z literaturą”[6]. Co prawda, to prawda, podobnie jak to, że liczni autorzy „bałamucą czytelnika słowotokiem swobodnym (model: bla-bla-bla, bez rygorów, hamulców, elementarnych reguł; nie męczą się gramatyką, manierą, stylem (…); i przy tym często – jak biadolił Marian Hemar (wiersz ‘Żargonauci’) – >Język polski mordują!! Ratunku!!<”[7]. Podobnie też każdy prawie czytelnik widzi, że „rozliczne teksty są złożone/ wydrukowane niechlujnie (…). Taki jest efekt komputerowego zbijania kosztów. Zbija się je również eliminując tradycyjną staranną korektę merytoryczną i ‘literówkową’ (…)”[8] - widzi zresztą nawet w omawianym dziele, gdzie kilka razy natknie się na błędną pisownię imienia/nazwiska innego autora - „Żychniewicz”[9] zamiast Żychiewicz, „Stepheni”[10] zamiast Stephenie (nawet dwukrotnie), a także dowie się, że „Wisława Szymborska hołdowała Lenina”[11]. Zresztą i z tą dbałością o czystość polszczyzny sprawa wygląda ciut dwuznacznie, bo tekst przeładowany jest rusycyzmami – oprócz wspomnianej okładkowej „priwiślańskiej literatury”, który to termin powraca po kilka razy w każdym niemal rozdziale, mamy też „wierchuszkę”, „kryszę”, „prikaz”, „prysiudy”[12] – oraz pod dostatkiem wulgaryzmów i wyrazów/zwrotów obraźliwych, np. „nastolatka ciągnąca wampirowi”[13], „Literaccy święci salonu III RP kurwili się promarksistowsko i prostalinowsko za pieniądze, a nie ideowo czy z naiwności”[14], „Miłosz, Konwicki, Szymborska i spółka to świnie, które szerzyły antyakowskie, antypolskie i antykatolickie plugastwo”[15], „Pedałem był również Czesio Miłosz (co ujawnił spółkujący z nim megapedał Jarosław Iwaszkiewicz {…})[16], „pióra wielkich dupolizów”[17], „na Warlikowskiego, Lupę i Dupę robiącą kupę”[18], „autor rzekomego arcydzieła o ‘gejach’ lub innych zbokach”[19], „Angol”[20]. Gdyby wszystkie te wyrażenia padały w powieści – w porządku, bohaterowie mają prawo wyrażać się stosownie do swej kultury osobistej i środowiska, w jakim się obracają. Ale w tekście publicystycznym, w dodatku poświęconym LITERATURZE?

Na obronę autora należy dodać, że nie jest on w swej pasji obrażania odosobniony, bo cytowani przezeń pisarze/krytycy również bywają niewybredni w słowach: „Francuski literaturoznawca (…) Richard Millet, mówi (…): »pierdoły à la ‘Harry Potter’, jakieś gówna dla kobiet (…)<”[21], „Pisarz Piotr Giedrowicz parsknął zgryźliwie: >Oto Polska – tutaj ze zwykłych cweli robi się nobliwców<”[22], „>Stadowate, lizusowate Pamuki, Coetzee, Ozicki, Murakami – co tutejsze króliki, podśmierdziałe liski, żmije i zające tchórzliwe, niewykształcone sroki i papugi spod ogona lubią wychwalać. W ich stęchłych szponkach pachnie to mdłą, psującą się na skórze perfumą, konwenansem<”[23]. Ostatni z tych cytatów pochodzi z „Nocnika” A. Żuławskiego – dzieła, które autor przywołuje w tekście wielokrotnie, najwyraźniej uważając je za coś w rodzaju opiniotwórczej biblii: „W ‘Nocniku’ została zakwestionowana ‘wielkość’ rozmaitych ‘person’ nie tylko priwiślańskich, także cudzoziemskich promowanych przez międzynarodowy ‘politycznie poprawny’ Salon. (…) wymienił światowe gwiazdy (Saramago, Murakami, Pamuk, Máraiu [pisownia oryginalna – przyp. rec.], Pessoa, Fo, Le Clézio, Jelinek, itd.). Równocześnie piętnował głupotę recenzentów chwalących to ‘barachło’. (…) >Nędzarze, wśród nich korzystnie wyróżnia się proza Łysiaka (jest taki?), którą można ze zgrozą nazwać faszystowską<. Zgrabne, bo nawias („jest taki?”) symbolizuje zmowę milczenia Salonu o Łysiaku, a słowo „faszystowską” sygnalizuje antylewackość/antysalonowość mojego pióra”[24]. Swoje przeświadczenie o wyjątkowej wartości „Nocnika” wzmacnia jeszcze Łysiak – jakże znamiennymi! – opiniami internautów: „Nocnik to poprostu [ortografia oryg.] dobra książka”; (…) „Nie da się ukryć, że wiedzę oraz spostrzegawczość wobec ludzi kultury Żuławski ma ogromną”[25].

Prócz Żuławskiego argumentów świadczących o upadku współczesnej polskiej literatury dostarczają jeszcze trzy osoby.

Pierwszy głos pochodzi z „prasowej wypowiedzi Jadwigi Kaczyńskiej (matki zamordowanego prezydenta): >(…) nie znoszę szmiry. Nie mogę zrozumieć jak można czytać te panie, których nazwisk nie chcę wymieniać…< (‘Wprost’ 2010)”[26]. W wypowiedzi pani Kaczyńskiej nie było nawet mowy o gatunku czy gatunkach reprezentowanych przez „te panie”, bo dalej wspominała o twórcach – głównie płci żeńskiej zresztą - których lubi względnie chciałaby poznać. Ale autor najwyraźniej wie i to, czego nigdy nie powiedziano: „Nazwiska wszakże się wymienia (…) gdy salonowi klakierzy biją im gromkie brawa w mediach: Joanna Chmielewska, Sylwia Chutnik, Agnieszka Drotkiewicz, Izabela Filipiak, Natasza Goerke, Manuela Gretkowska, Katarzyna Grochola, Małgorzata Kalicińska, Julia Kamińska, Bożena Keff, Marzanna Kielar, Teresa Lubkiewicz-Urbanowicz, Dorota Masłowska, Magdalena Miecznicka, Małgorzata Musierowicz, Małgorzata Rejmer, Hanna Samson, Ewa Siarkiewicz, Izabela Sowa, Monika Szwaja, Olga Tokarczuk. Wymieniłem w porządku alfabetycznym (dla bezpieczeństwa osobistego) tylko pierwszą dwudziestkę (…)”[27].

Nieco bardziej ułatwiają autorowi sprawę dwaj krytycy:

„Bidakowski przeanalizował (solidnie, detalicznie) [ani solidnie, ani detalicznie – w przywoływanym tekście o każdym z „analizowanych” utworów znajdziemy po parę zdań, zawierających prawie same niepochlebne opinie bez pokrycia plus pojedyncze uwagi krytyczne, odnoszące się jednak do takich elementów danych utworów, których odbiór jest wyłącznie kwestią gustu – przyp. rec.] kilka książek Stefana Chwina, kilka książek Pawła Huellego i kilka książek Olgi Tokarczuk. Powieści. Werdykt wobec każdego z pisarzy, tudzież wniosek ogólny, był jeden: nieznośny bełkot, ewidentne grafomaństwo. (…) Bidakowski stawia pytanie: jakim cudem partaczom literackim udaje się robić literackie kariery? (…)”[28].

„(…) Urbankowski za najlepszych polskich pisarzy dzisiejszych uznał Łysiaka, Rymkiewicza, Rylskiego i Krasińskiego. Pisząc o Paszportach sięgnął do źródeł peerelowskich: >(…) organ KC PZPR ‘Polityka’. Zgromadzono w niej świetnych propagandzistów, mistrzów cynicznych kłamstw. (...)<. Lista kiepskich autorów nagradzanych Paszportami lub też będących ‘pupilami’ ‘Polityki’ jest w cytowanym eseju duża: Słobodzianek, Tkaczyszyn, Pilch, Kuczok, Tokarczuk, Masłowska, Stasiuk, Huelle, Witkowski, Chutnik, Karpowicz, Dehnel, Bargielska, Althamer, Janion. (…) podobnie rozprawia się z autorami nagradzanymi ‘wybiórczą’ Nike. Zwie ich ‘pisarzami słabymi’, a kiedy ich wymienia, padają te same nazwiska”[29].

Prędzej czy później czytelnika uderzy, że ani w narracji, ani w cytowanych wypowiedziach nie znajdzie ŻADNYCH argumentów merytorycznych; ich rolę pełnią epitety. Co więcej, wśród wymienianych nazwisk nie sposób znaleźć ANI JEDNEGO pisarza, którego utwory rzeczywiście budzą u czytelnika zgrozę z powodu kulawej polszczyzny, najeżonej błędami wszelkiego rodzaju. Owszem, niektórzy bywają kontrowersyjni, irytujący czy to z powodu podejmowanej tematyki, czy ryzykownych eksperymentów stylistycznych/językowych, ale jakże ich można zrównywać z amatorami, dla których związki frazeologiczne czy podmiot domyślny to czarna magia nie do opanowania!

Na to jednak autor ma gotową odpowiedź: „posługuję się wyłącznie opiniami innych, tych, którzy chcą grać rolę arbitrów – cytuję ich. Problem w tym, że à propos literatury głupiej, której mamy zalew – konkretnej opinii brak (są tylko generalne, beznazwiskowo-beztytułowe, jak moja), więc nie mam cytatów. Czemu brak? Gdyż zawodowi jurorzy (krytycy, recenzenci, literaturoznawcy) boją się wskazywać palcem konkretne (pseudo)literackie erupcje głupoty – wolą generalizować, plując ogólnie na całą polską literaturę dzisiejszą”[30]. No tak, zrozumiałe... chyba tylko dla samego Łysiaka, bo jak to? Krytycy boją się wytykać uchybienia w utworach najgorszych, zamiast tego więc zarzucają „słabość”, „bełkot” i „grafomaństwo” tym, w których błędów i głupot znaleźć nie można? No tak... tylko że knoty i gnioty nie bywają nagradzane ani pozytywnie recenzowane w prasie centrolewicowej. W żadnej innej też raczej nie, ale to już nieważne, bo przecież kryterium literatury złej jest tylko jedno: dobra opinia krytyków z „Gazety Wyborczej”, „Polityki”, „Newsweeka” lub kapituły Nike – najwyraźniej chronionych przez „parawan niepodzielnie władających ‘służb’ chowu czekistowskiego”[31] – a wreszcie i komitetu noblowskiego, którego kryteria działania obnaża bezlitośnie... no, kto? Jakiś krytyk światowej sławy? Oj tam, zaraz literaturoznawca potrzebny!... Wystarczy twórca rozpaczliwie niedocenionego „Nocnika”: „te Noble ostatnie, Jelinek, Fo, Szymborska, to lewactwo szwedzkie, salonowe, koteryjne”[32]. Biedni czytelnicy, którzy miesiącami czekają na kolejną powieść, reportaż lub tom poezji Iksa czy Igreka, pojęcia nie mają, że zostali zmanipulowani. Przecież ta twórczość wcale im się nie podoba, to tylko „stare recenzenckie prostytutki”[33] spełniające „rozkazy Salonu (Salonu prowadzącego pseudointelektualną kampanię terrorystyczną)”[34] na siłę wcisnęły im lewacki/trockistowski/feministyczny (niepotrzebne skreślić, albo wręcz przeciwnie, dodać jeszcze parę równie wymownych określeń) chłam! W przypadku autorów krajowych, którym zmarło się zbyt wcześnie, by mogli zasłużyć na nagrodę lub recenzję w tych „Salonowych” mediach, stosowane są jeszcze kryteria dodatkowe w postaci faktów z życia prywatnego: teczek „TW” oraz „nieprawomyślnej” orientacji seksualnej. Należy wszak oceniać człowieka, a nie jego twórczość!

Skoro więc nawet wyróżniani literaci nie zasługują na zainteresowanie czytelnika, to kto? Czyje utwory ratują jeszcze literaturę polską od upadku na samo dno? Jeden „Nocnik” wszak wiosny nie czyni! A, tu już sprawa jest stosunkowo prosta. Jest przecież „>najbardziej poczytny w naszym kraju pisarz, o którym polskojęzyczne media nieustannie milczą – fenomen polskiej literatury (…)<”[35], którego pisarstwo od lat jest niezmiennie „>(...)fascynujące< (Jerzy Łojek, ‘Literatura’), >Zupełnie bezkonkurencyjne< (Barbara Kanold, ‘Dziennik Bałtycki’), >Piękne i osobliwe<(Eugeniusz Boczek, ‘Stolica), >Niesłychane< (Iwona Rajewska, „Panorama Północy”), >Wyjątkowe w swojej wymowie<(Sylwester Jabłoński, ‘Literatura’), (...) >Zapiera dech< (Henryk Górski, ‘Prawo i życie’), >Budzi zachwyt< (Adam Korsak, ‘Przegląd Polski’)”[36], a on sam to „>wielki pisarz< (Wiesława Czapińska, ‘Panorama Polska’), (...) >Autentyczny fenomen< (Marek Ruszczyc, ‘Nowe Książki’), >Fenomen naszej literatury ostatnich lat< (jki, ‘Przekrój’), >Gwiazda najnowszej literatury przez duże L< (Ludwik Piasecki, ‘Kultura’)”[37] i „>Potrafi nieomal wszystko< (Feliks Netz, ‘Tak i Nie’)”[38], toteż „>Krytyka staje wobec niego bezradna< (Bogusław Sławomir Kunda,‘Pismo Literacko-Artystyczne’)”[39]. Coś nam świta? Nie? No to może jeszcze opinia niewymienionego z nazwiska krytyka: „‘Gazeta Polska’: >jeden z najwybitniejszych mistrzów pióra, jaki kiedykolwiek stąpał i stąpa po polskiej ziemi, jest zarazem przykładem wykluczenia absolutnego. Nawet gdyby dostał najwyższe wyróżnienie (na przykład Nobla), nie ma co liczyć na to, że rodacy dowiedzą się o tym z salonowych mediów<”[40]. Dalej nic? No to prosto z mostu: „Moja powieść ‘Statek’ zdominowała wszystkie listy bestsellerów, deklasując całą konkurencję (TVP ogłosiła ją >książką roku 1994<, Witold Grzybowski, szef ‘Echa Krakowa’, pisał: >To bezdyskusyjnie najlepsza książka ostatnich lat<”[41]; „każda moja książka była bestsellerem”[42]; „Moja powieść ‘Lider’ dokonała wówczas masakry priwiślańskiego wydawniczego rynku, bijąc wszelką konkurencję”[43].

Jeśli przez przypadek nie zauważyliśmy tej masakry, to zapewne sprawka niecnych manipulatorów, którzy jakimiś magicznymi sposobami powodują, że na przykład „‘Gazeta Wyborcza’ opublikowała listę hitów książkowych roku 1996, na której nie było żadnej książki Łysiaka, chociaż dwa moje produkty biły wtedy rekordy liczbowe sprzedawanych nakładów. Fałszerstwa tego typu często przybierają formę wręcz komiczną, jak wówczas, gdy opublikowano listę książek najlepiej się sprzedających przez pierwsze półrocze 2000: książka Lema zdobyła złoty medal, wyprzedzając moją książkę o kuriozalnie precyzyjną liczbę 687 egzemplarzy (sic!)”[44]. Albo wina kolegi po piórze, który do dwunastego czy trzynastego rozdziału jest parokrotnie cytowany jako autor pochlebnych opinii, następnie zaś staje się bohaterem CAŁEGO rozdziału, gdzie okazuje się, że „Rafał Ziemkiewicz jako młody publicysta był wyznawcą Waldemara Łysiaka (…)”[45], po czym „wyciepał kolegę Łysiaka ze swej książki (z tekstu i załączonej bibliografii antymichnikowskiej)”[46], a to już „można uznać za istne cudeńko megalomańskiej czelności delikwenta, któremu przewróciło się już w biednym baniaczku tak tromtadracko, że nie dostrzega jak bardzo robi się autokomiczny”[47]…

Cóż tu dodawać - „reszta jest milczeniem”[48].



---
[1] Waldemar Łysiak, „Karawana literatury”, wyd. Nobilis, Warszawa 2013, tekst z okładki.
[2] Tamże, s. 25.
[3] Tamże, s. 26.
[4] Tamże, s. 28.
[5] Tamże, s. 36.
[6] Tamże, s. 9.
[7] Tamże, s. 9.
[8] Tamże, s. 111.
[9] Tamże, s. 157.
[10] Tamże, s. 206.
[11] Tamże, s. 64.
[12] Tamże, s. 32-38 i in.
[13] Tamże, s. 12.
[14] Tamże, s. 43.
[15] Tamże, s. 52.
[16] Tamże, s. 57.
[17] Tamże, s. 64.
[18] Tamże, s. 112.
[19] Tamże, s. 114.
[20] Tamże, s. 196.
[21] Tamże, s. 10.
[22] Tamże, s. 85.
[23] Tamże, s. 108.
[24] Tamże, s. 74.
[25] Tamże, s. 72.
[26] Tamże, s. 202.
[27] Tamże, s. 203.
[28] Tamże, s. 65-66.
[29] Tamże, s. 94-95.
[30] Tamże, s. 185.
[31] Tamże, s. 27.
[32] Tamże, s. 107.
[33] Tamże, s. 84.
[34] Tamże, s. 66.
[35] Tamże, s. 34.
[36] Tamże, s. 67.
[37] Tamże.
[38] Tamże.
[39] Tamże, s. 68.
[40] Tamże, s. 35.
[41] Tamże, s. 42.
[42] Tamże, s. 201.
[43] Tamże.
[44] Tamże, s. 79-80.
[45] Tamże, s. 276.
[46] Tamże.
[47] Tamże, s. 280.
[48] William Szekspir, „Hamlet”, cytuję z pamięci.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 11598
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 26
Użytkownik: pstrokatka 10.07.2013 21:25 napisał(a):
Odpowiedź na: UWAGA: ze względu na spię... | dot59Opiekun BiblioNETki
Brawo! Nic dodać, nic ująć. Trafione w sedno.
Użytkownik: misiak297 10.07.2013 21:48 napisał(a):
Odpowiedź na: UWAGA: ze względu na spię... | dot59Opiekun BiblioNETki
Ciężko czytało mi się Twoją recenzję - a to li i tylko przez jad tych cytatów i przebijający z nich narcyzm autora. Nie sięgnąłbym po tę książkę.

A swoją drogą, czy "Nocnik" nie był wycofany/zakazany/usunięty z księgarni? Coś mi się kojarzy...
Użytkownik: Monika.W 10.07.2013 22:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciężko czytało mi się Two... | misiak297
"Nocnik" objęty jest czasowym zakazem dystrybucji - wobec toczącego się procesu o naruszenie dóbr osobistych, przeciwko autorowi wytoczonemu przez kochankę/przyjaciółkę? Aktorkę jakąś młodą dość.
Swoją drogą - kuriozalna sprawa, klasyczny przykład cenzury. A podobno mamy wolność słowa??? To "zabezpieczenie" trwa już kilka lat chyba.
Użytkownik: Kuba Grom 10.07.2013 22:03 napisał(a):
Odpowiedź na: UWAGA: ze względu na spię... | dot59Opiekun BiblioNETki
W pewnym sensie można uznać, że autor zrecenzował sam siebie. To chyba najbardziej ocytatowana recenzja na tej stronie.

Niestety z Łysiakiem jest ten problem, że dobrym pisarzem był.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 10.07.2013 23:04 napisał(a):
Odpowiedź na: W pewnym sensie można uzn... | Kuba Grom
No, musiałam tyle cytatów nabrać, bo tego się przecież opisać własnymi słowami nie da...
Użytkownik: Monika.W 10.07.2013 22:43 napisał(a):
Odpowiedź na: UWAGA: ze względu na spię... | dot59Opiekun BiblioNETki
Masz duże samozaparcie. Ja bym chyba nie dała rady. Od czasu, gdy nawet książka o Taleyrand'zie była w powyższym, doskonale wykazanym przez Ciebie stylu - postanowiłam sobie nie czytać pana Ł.
Szkoda, kiedyś pisał niezłe książki.
Ale na starość nie on jeden ma problemy, ładnie wskazane przez Ciebie w recenzji. Te same problemy mają inni, w podobnym wieku, którzy kiedyś byli mądrzejsi, a nawet może autorytetami byli?
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 10.07.2013 23:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Masz duże samozaparcie. J... | Monika.W
Tak, chyba prawie każdy pisarz - zwłaszcza znany i uznany - w pewnym momencie ma takie zafiksowanie na własnej osobie; jak się czyta dzienniki na przykład, to z większości wyziera jakieś takie "Iksowi wydrukowali tyle, a mnie tylko tyle", "Igrekowi się ta nagroda nie należała". Ja z powodu tej okropicznej megalomanii tak nisko oceniłam dzienniki Gombrowicza, ale po tym dziele to chyba im ocenę podwyższę, bo biorąc pod uwagę technikę pisarską i dobór argumentów przepaść między nimi a "Karawaną" jest niebotyczna!
Żal, bo te eseje podróżniczo-muzealne wspominam bardzo dobrze, nieraz miałam ochotę do nich wrócić, a tu autor swoją wiedzę w kąt rzuca, potencjał marnuje na takie... paskudztwo.
Użytkownik: ka.ja 10.07.2013 23:13 napisał(a):
Odpowiedź na: UWAGA: ze względu na spię... | dot59Opiekun BiblioNETki
Dot, ja Cię podziwiam. Ale jest to trochę taki podziw jak do kogoś, kto potrafił zjeść stonogę i to bez popitki. Ile to dzieło ma stron? Czyżby to jednak były trzy stonogi?
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 11.07.2013 07:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Dot, ja Cię podziwiam. Al... | ka.ja
Matematycznie to trzy, bo circa trzysta stron. Ale ja z zasady książkowe stonogi połykam do końca, czasem z nadziei, że może jednak znajdę coś, co ocali wrażenie globalne, czasem z ciekawości, jak daleko ludzie potrafią się posunąć w swej zajadłości/ zadufaniu/ zaślepieniu albo do jakiego stopnia brakuje im samokrytycyzmu, a wydawcom krytycyzmu...
Użytkownik: Monika.W 11.07.2013 08:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Matematycznie to trzy, bo... | dot59Opiekun BiblioNETki
Ale powiedz, że chociaż "po przekątnej" czytałaś od pewnego momentu? Proszę... Przecież czytanie powyższych bzdur z pełnym zaangażowaniem, to strata czasu i psucie sobie zdrowia.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 11.07.2013 09:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale powiedz, że chociaż "... | Monika.W
"Przeleciałam" tylko dwa rozdziały lustracyjne. Resztę przestudiowałam sumiennie, żeby nie stracić wymownych cytatów :-).
Użytkownik: norge 12.07.2013 18:27 napisał(a):
Odpowiedź na: "Przeleciałam" tylko dwa ... | dot59Opiekun BiblioNETki
Oj, chyba nie dałabym rady przebrnąć przez tę książkę Łysiaka, ale przyznam, że byłam ciekawa jego stanu umysłu, ducha i pióra - teraz. Zatem z wielkim zainteresowaniem przeczytałam twoją recenzję, dot, która oszczędza mi przykrości bezpośredniego zetknięcia się z tym "dziełem" :)
Użytkownik: SiostraDarka 31.07.2013 07:31 napisał(a):
Odpowiedź na: "Przeleciałam" tylko dwa ... | dot59Opiekun BiblioNETki
Życzę wielu satysfakcjonujących odkryć czytelniczych. Pozdrawiam serdecznie. Dziękuję za ciekawe tropy.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 31.07.2013 08:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Życzę wielu satysfakcjonu... | SiostraDarka
Dziękuję pięknie!
Użytkownik: Krzysztof 31.07.2013 01:01 napisał(a):
Odpowiedź na: UWAGA: ze względu na spię... | dot59Opiekun BiblioNETki
Już miałem wyłączyć komputer i kłaść się spać, ale zajrzałem jeszcze tutaj i zobaczyłem nieznany mi znaczek przy Twoim biblionetkowym imieniu. Ósma rocznica zaistnienia na tej stronie – jak się okazało.
Doroto, imponujący jest wykaz Twojej aktywności w Biblionetce. Ponad 600 recenzji! Jakim cudem tyle dobrych tekstów napisałaś, nie wiem, ale dokonałaś tego. Niewielu jest biblionetkowiczów mogących chociaż próbować równać się z Tobą.
Tutaj, bo nie wiem gdzie miałbym to zrobić, życzę Ci lat całych radości i satysfakcji z biblionetkowania.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 31.07.2013 08:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Już miałem wyłączyć kompu... | Krzysztof
Bardzo dziękuję! (tym bardziej, że sama zupełnie przeoczyłam kolejną rocznicę :-).
Użytkownik: margines 31.07.2013 01:24 napisał(a):
Odpowiedź na: UWAGA: ze względu na spię... | dot59Opiekun BiblioNETki
Niejaki Krzysztof zaciągnął mnie na tę stronę,
ale niechaj mu będzie czym prędzej to wybaczone:)
Wszak to w słusznej sprawie
choć już jasno prawie:)
Dot ma dziś urodziny:)!
Nie omieszkałbym takiej! przyczyny
do zabawy ominąć łukiem,
a czym prędzej zamiewrzam świętować to z hukiem:)!

Tobie jeszcze wielu ośmiolatek takich:)
Lektur wyśmienitych... i innych wszelakich;]
Byś czasem też okazję miała
i - jak dotąd - je „obsmarowywała”;
niejako z piedestału obalała.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 31.07.2013 08:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Niejaki Krzysztof zaciągn... | margines
Dziękuję serdecznie, choć kulawym rymem,
bo po godzinie pracy mój dowcip poszedł z dymem*
(* licentia poetica; w rzeczywistości raczej z kurzem,
biorąc pod uwagę papierów sterty duże :-).
Użytkownik: alicja225 31.07.2013 20:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję serdecznie, choć... | dot59Opiekun BiblioNETki
Dorotko, nie jest łatwo napisać życzenia dla Ciebie. Jesteś jednym z filarów tego forum i mam nadzieję, że tak pozostanie na zawsze. Życzę, Ci tego czego sama życzysz sobie najbardziej. Porywam wisienkę:)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 31.07.2013 21:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Dorotko, nie jest łatwo n... | alicja225
Dziękuję bardzo! Wisienka jest konfiturowa, z konfitur mojej własnej produkcji, a torcik bezowy z kremem kawowym :-), smacznego!
Użytkownik: cordelia 31.07.2013 20:30 napisał(a):
Odpowiedź na: UWAGA: ze względu na spię... | dot59Opiekun BiblioNETki
O, torcik u Dot! Wszystkiego książkowo-najlepszego! Świetnych lektur i nieustającej weny do pisania recenzji (zresztą może nie tylko recenzji). Co do recenzowanego tutaj dzieła, chyba rzeczywiście najlepiej uczcić je minutą ciszy. ;-)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 31.07.2013 21:19 napisał(a):
Odpowiedź na: O, torcik u Dot! Wszystki... | cordelia
Dziękuję serdecznie! Właśnie siedzę nad recenzją ze świetnej lektury, czasu mało, ale nie przepuszczę - w sumie jednak wolę zachwalać doskonałe książki, niż krytykować marne :-).
Użytkownik: anek7 31.07.2013 22:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję serdecznie! Właś... | dot59Opiekun BiblioNETki
Najmilsza z wszystkich Dorot Doroto:)
Niech tekstów Twoich prawdziwe złoto,
Niechaj cytatów szczere diamenty,
Które znajdujesz śledząc odmęty
Pisarskiej weny różnych autorów
(Nikomu przy tym nie dając forów),
Niechaj dyskusje mądre z misiakiem
Toczone zimą, wiosną i latem
Jeszcze lat wiele zdobią tę stronę
I przyciągają me oko do niej.
Bo chociaż wiele osób tu bywa,
Pisze recenzje, forum używa,
Poleca książki, albo je gani,
I chętnie służy ich pożyczkami
To chyba większość przyzna mi w lot
Ze nie dorówna nikt naszej Dot!

Najlepszego Ośmiolatko:)


Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 31.07.2013 22:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Najmilsza z wszystkich Do... | anek7
Dziękuję pięknie, rumieniąc się od nadmiaru komplementów! :-)
Użytkownik: lutek01 31.07.2013 22:39 napisał(a):
Odpowiedź na: UWAGA: ze względu na spię... | dot59Opiekun BiblioNETki
Po tak pięknie i poetycko złożonych życzeniach, cokolwiek bym nie napisał, to wypadnę blado. :-/

Może więc prost z mostu: Dorotko, życzę jeszcze wielu, wielu lat na Biblionetce, setek stron dobrej literatury i kolejnych recenzji tak trafnych i wnikliwych jak ta powyższa. Wszystkiego dobrego!
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 31.07.2013 22:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Po tak pięknie i poetycko... | lutek01
Dziękuję!
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: