Dodany: 08.07.2013 13:41|Autor: koralinanna

Książki i okolice> Akcje i wyzwania czytelnicze

1 osoba poleca ten tekst.

Co oryginał, to oryginał


Wakacje to dobry czas na podszkolenie języków, dlatego postanowiłam sięgnąc po książki w języku angielskim.
Póki co mój dorobek w czytaniu literatury obcojęzycznej nie jest zbyt wielki i potrzebna mi motywacja.
A co lepiej motywuje niż grupa na biblionetce?

Na początek ide na łatwizne. Zaczęłam właśnie uproszczoną wersję Longman Fiction "Jamaica inn"

Zapraszam wszystkich do zabawy we wszystkich językach. Na różnych możliwych poziomach wtajemniczenia. :)


Wyświetleń: 7091
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 29
Użytkownik: Urszulla 08.07.2013 17:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Wakacje to dobry czas na ... | koralinanna
Pomysł bardzo dobry. Dzięki regularnemu czytaniu w oryginale utrzymuję swój angielski na niezłym poziomie. I też zaczynałam od uproszczonych wersji. Zachęcona przez ciebie przyjmuję wyzwanie i biorę Mistrza i Małgorzatę (po rosyjsku, nie po angielsku oczywiście :))
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 08.07.2013 20:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Wakacje to dobry czas na ... | koralinanna
Ach..."Jamaica Inn"! Miałam ją w liceum jako lekturę nadobowiązkową - było to za czasów, kiedy w Polsce prawie wcale książek po angielsku nie było, ale moja anglistka, którą chyba krewni czy znajomi z zagranicy zaopatrywali w takowe, przynosiła do szkoły pół własnej biblioteczki i pożyczała uczniom, którzy aspirowali do lepszej oceny z "anglika". Rany, jak ja tę "Jamaikę" pożerałam z zapartym tchem! W maturalnej klasie miałam "Cytadelę" Cronina, już pełne wydanie - też niezapomniane przeżycie.
Do czytania w obcych językach wróciłam dużo później, kiedy już zaczęłam jako tako zarabiać, bo papierowe książki drogie były, a e-booki ani biblioteki online jeszcze nie istniały (a nawet jeśli istniały, to i tak nie miałam do nich dostępu). Zaczynałam od książek, które znałam tak dobrze, że niemal z pamięci mogłam powiedzieć, jak dany kawałek brzmi po polsku, ale potem zaryzykowałam i rzuciłam się na takie, które musiałam poznawać od zera (polskie wydania były jakiś czas później). Potem z niedostatku czasu spasowałam i czytałam tylko krótkie formy, głównie opowiadania Conan Doyle'a i trochę poezji po chorwacku, a ostatnio zupełnie się zapuściłam i przez cały rok albo i trochę więcej przeczytałam chyba tylko dwie rzeczy - "The Biography of a Grizzly" Setona i "A Moveable Feast" Hemingwaya. A, nie, jeszcze "A Room of One's Own" Woolf.
Spróbuję się zmobilizować i dokończyć czytany na raty od paru miesięcy bardzo piękny esej na tematy bliskie każdemu Biblionetkowiczowi - "On Rereading" Patricii Meyer-Spacks. Na razie przeczytałam ze 40 stron, więc przez wakacje chyba nie skończę (zwłaszcza że wakacje mam dopiero właściwie po wakacjach :-), ale w każdym razie będę się starała. W kolejce czeka "Mistrz i Małgorzata" po rosyjsku i "Old Surehand" po niemiecku, ale ten to chyba w dość odległej przyszłości, bo jeszcze sobie z gramatyką słabo radzę.
Użytkownik: zandra5 08.07.2013 21:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Wakacje to dobry czas na ... | koralinanna
Ech, jestem podwójnym filologiem (lic. z angielskiego i już prawie mgr z rosyjskiego) i mam w domu mnóstwo książek w tych obu językach.
W trakcie roku akademickiego starałam się czytać co najmniej jedną-dwie rosyjskojęzyczne pozycje na miesiąc (nie wliczając tych obowiązkowych w ramach zajęć z literatury rosyjskiej). Niestety książki rosyjskojęzyczne trudno dostać w Polsce, a jeśli już są, to są horrendalnie drogie :( A w Rosji są tak śmiesznie tanie!!!
Za to książki anglojęzyczne zawsze zostawiam sobie na wakacje i uzbierała mi się dosyć pokaźna sterta:) W ogóle książek po angielsku mam w domu setki (!) i wciąż mi ich przybywa. Często udało mi się przeczytać książki, którym daleko jeszcze było do wydania po polsku. Te przeczytane wystawiam na allegro lub rozdaję znajomym.

I od razu zaznaczę: gdyby nie czytanie w oryginale, nie udałoby mi się uzyskać tak wysokiego poziomu posługiwania się zarówno rosyjskim, jak i angielskim.
Użytkownik: alva 08.07.2013 21:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Ech, jestem podwójnym fil... | zandra5
No właśnie, w Rosji są tak tanie, że aż mi się płakać chce, jak patrzę na ceny naszych. Tylko przesyłka z Rosji... Ech, jednej książki nie opłaca się zamawiać, bo za przesyłkę zapłaci się akurat dwa razy tyle, co za książkę. Ale teraz mam czytnik i spokojnie mogę kupować rosyjskie ebooki, notabene też tańsze niż w Polsce:)

Natomiast zmotywowałyście mnie i postanowiłam wziąć się za szlifowanie angielskiego (tylko najpierw go trochę odświeżę, bo mi zardzewiał przez te parę lat nieużywania). I chyba zacznę od Harry'ego Pottera:)
Użytkownik: zandra5 08.07.2013 23:26 napisał(a):
Odpowiedź na: No właśnie, w Rosji są ta... | alva
Ja jak wróciłam w kwietniu z tygodniowej wycieczki z Rosji, to miałam oddzielną walizkę tylko na książki :D A kupiłam ich mnóstwo, między innymi wszystkie Patrole Łukjanienki w kolekcjonerskim wydaniu w grubych okładkach (z fotosami z ekranizacji dwóch pierwszych części). Ceny po prostu... Ech... A poza tym mieszkam blisko granicy z Ukrainą (ok. 50 km) więc potrafię wpaść na jednodniową wycieczkę do Lwowa i przywieźć trochę makulatury :p
A co do ebooków po rosyjsku... Już i tak oślepłam od wielu lat studiowania w cyrylicy :p a poza tym bardzo mnie męczy czytanie po rosyjsku na czytniku :/ Alva, kupujesz ebooki po rosyjsku??? Przecież u nich WSZYSTKO można znaleźć w Internecie na darmo...

A co do szlifowania angielskiego... Ja bym od Harry'ego nie zaczynała :) Z autopsji polecam tzw. literaturę kobiecą (chociaż nie lubię tego określenia). Lekkie tematy, niezbyt skomplikowany język. Na pierwszy ogień "Dziennik Bridget Jones" jest idealny. A na fantasy, thrillery itd. przyjdzie jeszcze pora :)
Użytkownik: alva 08.07.2013 23:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja jak wróciłam w kwietni... | zandra5
No widzisz, a ja, frajerka, mieszkam jakieś 60 km od granicy z obwodem kaliningradzkim, mały ruch graniczny w pełni, a ja nie mogę się zebrać i pozałatwiać wszystkich papierów na zezwolenie:/

Że za darmo, to ja wiem, że można, ale... Jakoś mi głupio w stosunku do autorów. Z czystego szacunku wolę zapłacić te tam 10 zł i nie mieć wyrzutów sumienia. A i tak to, na czym mi najbardziej zależy, mam w formie papierowej ustawione elegancko na półce.

"Bridget Jones", mówisz? Może i racja; pomyślałam o Harrym, bo mam go niejako pod ręką - przyjaciółka ma wszystkie części po angielsku. Sprawdzę, co posiada moja biblioteka, i spróbuję:) Do tej pory jakoś ten angielski omijałam, języki germańskie, romańskie i pochodne w ogóle mi do głowy nie wchodzą, ale a nuż..?
Użytkownik: Agella 09.07.2013 00:08 napisał(a):
Odpowiedź na: No widzisz, a ja, frajerk... | alva
A ja właśnie polecam Harry'ego Pottera po angielsku. Ja tak zaczęłam z moim średnim angielskim. W końcu to książka dla dzieci, język nie jest zbyt trudny. Trzeba tylko na początku opanować podstawowe słownictwo: czary, zaklęcia, różdżka itp. a potem już idzie coraz lepiej. No i dać sobie od razu spokój z tłumaczeniem nazw własnych różnych roślin, zwierząt itp. Po pierwszej nieudanej próbie znalezienia czegoś podobnie brzmiącego w słowniku zdecydowanie wzrósł mój podziw dla tłumacza.
Użytkownik: GabiV 23.07.2014 11:18 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja właśnie polecam Harr... | Agella
Oj, tak książki rosyjskie kosztują majątek, ale chyba warto. Ja kupuję w ramach rozpieszczania samej siebie. Po prostu pisarze rosyjscy w tak genialny sposób piszą, że nie odda tego żadne tłumaczenie. Chociaż i tak współczuję Anglikom czy Amerykanom, bo angielski język fatalnie psuje klimat ;) Moim aktualnym wyzwaniem w zakresie rosyjskich książek jest "Archipelag Gułag". Na studiach nie czytaliśmy, a nabrałam ogromnego apetytu!
Użytkownik: ka.ja 08.07.2013 21:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Wakacje to dobry czas na ... | koralinanna
Sporo czytam po angielsku, ale tylko wtedy, kiedy nie czytałam wcześniej tłumaczenia. Książka musi mnie intrygować i wciagać, muszę być pochłonięta nie tylko przyswajaniem samego języka, ale też fabułą. Świetnie się więc sprawdzają kryminały czy inne książki z jakąs tajemnicą. Na początku testowałam na kilku pierwszych kartkach, czy język nie bedzie dla mnie za trudny (Dickensowi i Conan Doyle'owi nie dałam rady), a potem dawałam się wciągnąć. Fantastycznym źródłem tego typu lektur są sklepy z używaną odzieżą - znalazłam tam bardzo przyzwoite czytadła w rozkosznych wręcz cenach. Raz trafiłam nawet na czyjąś kolekcję książek o seryjnych mordercach i innych zwyrodnialcach, kupiłam całość i ładnych kilka tygodni wzbogacałam swój wokabularzyk o rozmaite okropieństwa.
Myślę, że uproszczona wersja "Jamaica Inn" nie tylko by mnie znudziła, ale też zasmuciła tym uproszczeniem. Po co robić coś takiego książkom? Mówię Ci, poszukaj czegoś nowego, intrygującego i emocjonującego.
Użytkownik: koralinanna 08.07.2013 22:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Sporo czytam po angielsku... | ka.ja
Na pewno poszukam :) A właśnie, a jak czytacie? Zawsze mnie intrygowało jak wogóle czytac, czy sprawdzac slowa w slowniku, czy tylko wybrane czy gdzies zapisywac... Ja w sumie póki co to różnie w zależności czy mi się chce sięgnąc po słownk
Użytkownik: ka.ja 08.07.2013 22:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Na pewno poszukam :) A wł... | koralinanna
Na poczatku sprawdzałam dużo słów, a potem już tylko te, bez których nie rozumiem treści. Zazwyczaj z kontekstu wynika, co trzeba. Poza tym kidy jakieś słowo, którego nie jesteś pewna, pojawia się po raz kolejny, robi się bardziej zrozumiałe, a po jakimś czasie po prostu samo trafia do Twojego słownika.
Użytkownik: aleutka 08.07.2013 23:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Na pewno poszukam :) A wł... | koralinanna
Nie warto sprawdzac kazdego slowa, bo to zniecheca, zwlaszcza jesli ksiazka jest trudniejsza. Uczono mnie zeby sprawdzac tylko te, ktore maja znaczenie dla zrozumienia fabuly, przynajmniej na poczatku. (Ktos w ogole mowil, ze jesli na stronie masz wiecej niz 6-8 nieznanych slow to ksiazka jest za trudna na poziomie na jakim jestes, ale to zbyt wykluczajace moim zdaniem). Jesli czyta sie rozrywkowo, jakis kryminalek, to Google translate, jakkolwiek niedoskonale jest szybsze od slownika :)
Użytkownik: alva 08.07.2013 23:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Na pewno poszukam :) A wł... | koralinanna
Początkowo sprawdzałam każde nieznane słowo, ale po kilkunastu stronach zdenerwowało mnie to, bo się "wybijałam" z książki i bardziej skupiałam na zrozumieniu słów niż na fabule. Poza tym kiedy korzystałam ze słownika, to wówczas tłumaczyłam w myślach całe zdanie na polski, zamiast je rozumieć po rosyjsku, a to nie o to chodzi. Uczono mnie, że, aby dobrze porozumiewać się w danym języku, trzeba w nim nie tylko mówić, ale i myśleć.
Teraz sprawdzam tylko jeśli znaczenie nie wychodzi z kontekstu - gorzej, jeśli jest to jakiś archaizm albo słowo z języka specjalistycznego, bo tego często nie ma w słownikach, ale wtedy jest Google:)
Użytkownik: blanca 09.07.2013 21:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Wakacje to dobry czas na ... | koralinanna
Ja czytam aktualnie po niemiecku, bo od marca przebywam w Berlinie- ale szczerze mówiąc rzadko teraz zaglądam do książek, bo wolę zwiedzać;)
Żeby książkę po niemiecku dobrze mi się czytało, musi mieć jednak łatwiejszą fabułę i słownictwo, bo inaczej szybciej się męczę przy czytaniu i zniechęcam. Aktualnie na półce leży Pamiętnik Tatusia Muminka :p
Użytkownik: koralinanna 25.09.2013 11:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Wakacje to dobry czas na ... | koralinanna
Mimo że wakacje już sie skończyły zamierzam dalej podtrzmymywac akcję.

Na stronie radia BBC w zakładce drama znajdują sie podcasty audiobooków po angielsku. Znalazłam pare fajnych pozycji np. The tiger wife - Tea Obreht, Three Men in a Boat - Jerome K.Jerome's ( 3 dni zostaly)i coś Agathy christie. Podcasty istnieją jedynie 7 dni, a warto słuchac. :)
Użytkownik: koralinanna 07.07.2014 16:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Wakacje to dobry czas na ... | koralinanna
Odświeżam wątek.

Ponownie mam ambitne plany wakacyjne, związane z czytaniem po angielsku. Przez ten ostatni rok przyzwyczaiłam się już do czytania w innym języku więc mam nadzieję że pójdzie mi lepiej.

Nie mogę się jednak zdecydować co wybrać.

A jak Wam idzie czytanie po angielsku?

Co obecnie czytacie?
Użytkownik: Agella 16.08.2014 00:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Odświeżam wątek. Ponow... | koralinanna
Kontynuując cykl o Harrym Potterze jestem już w piątej części i prawie już nie korzystam ze słownika, co jest bardzo podbudowujące. Próbowałam "Piotrusia Pana" ale okazał się za trudny. W kolejce czeka jeszcze jakieś romansidło ze szmateksu. Życzę powodzenia w Twoich planach!
Użytkownik: koralinanna 16.08.2014 08:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Kontynuując cykl o Harrym... | Agella
Dziękuję :) Ja początkowo przeczytałam parę książeczek uproszczonych a teraz przerzuciłam się na książki o prostym słownictwie obecnie Coralina, wcześniej Misja "Błyskawica" i Byłam najlepszą przyjaciółką Jane Austen :) Harrego jeszcze nie próbowałam po angielsku :)

pozdrawiam

Użytkownik: Agella 16.08.2014 21:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję :) Ja początkowo... | koralinanna
A jak idzie czytanie Jane Austen w oryginale? Czy słownictwo mocno odbiega od dzisiejszego angielskiego czy nie ma większych różnic?
Użytkownik: koralinanna 17.08.2014 10:46 napisał(a):
Odpowiedź na: A jak idzie czytanie Jane... | Agella
Byłam najlepszą przyjaciółką Jane Austen to jest książka dla młodzieży. Wydaje mi się że jest napisana przez współczesną autorkę. Słownictwo i konstrukcje gramatyczne były bardzo proste poza paroma słówkami charakterystycznymi dla tamtej epoki. Na szczęście dawało się je zrozumieć z kontekstu. A sama książka była bardzo sympatyczna :)
Z książkami autorstwa Jane Austen po angielsku jeszcze nie miałam kontaktu. Wydaje mi się jednak że są bezpłatne w formie ebooków, także zawsze można spróbować.
Użytkownik: koralinanna 17.08.2014 10:46 napisał(a):
Odpowiedź na: A jak idzie czytanie Jane... | Agella
Byłam najlepszą przyjaciółką Jane Austen to jest książka dla młodzieży. Wydaje mi się że jest napisana przez współczesną autorkę. Słownictwo i konstrukcje gramatyczne były bardzo proste poza paroma słówkami charakterystycznymi dla tamtej epoki. Na szczęście dawało się je zrozumieć z kontekstu. A sama książka była bardzo sympatyczna :)
Z książkami autorstwa Jane Austen po angielsku jeszcze nie miałam kontaktu. Wydaje mi się jednak że są bezpłatne w formie ebooków, także zawsze można spróbować.
Użytkownik: apsara 17.08.2014 14:11 napisał(a):
Odpowiedź na: A jak idzie czytanie Jane... | Agella
Przeczytałam "Dumę i uprzedzenie" i nie sprawiał mi angielski Austen właściwie żadnych kłopotów. Nawet przyjemniej się czytało niż niektóre współczesne książki gdzie zdarza mi się utknąć na specjalistycznych słownictwie lub najnowszej gwarze potocznej :)
Użytkownik: angeliqa 16.08.2014 09:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Odświeżam wątek. Ponow... | koralinanna
Osobiście do czytania w językach obcych polecam korzystanie z czytników. W Internecie jest całe zatrzęsienie darmowych, legalnych e-booków z domeny publicznej (czyli takich, na które nikt nie ma praw autorskich, bo się np. przedawniły). Można przebierać w klasykach, kryminałach (jak chociażby wspomniany już w wątku Doyle), literaturze dla dzieci i czym kto woli - oprócz współczesnych utworów. Do tego jeśli ma się na czytniku słownik, w celu zrozumienia kłopotliwych słów nie trzeba się nawet odrywać od urządzenia - np. w posiadanym przeze mnie Kindlu Paperwhite (dotykowym) wystarczy dotknąć i przytrzymać słowo, żeby wyświetliła się jego definicja (mam słownik angielsko-angielski).

A oprócz e-booków wspaniałe wrażenia czytelnicze zapewniają mi książki upolowane w sklepach z tanią odzieżą. :) W tego typu przybytkach jeśli już pojawiają się książki, to najczęściej po angielsku, ewentualnie po niemiecku, chociaż znalazłam kiedyś coś po norwesku i duńsku. Głównie kiepskie romansidła, ale zdarzają się perełki. Tak właśnie stałam się dumną posiadaczką na przykład "Portretu Doriana Greya" w świetnym stanie, bardzo ładnie wydanego i wycenionego na 1,50 zł. Trzeba tylko mieć cierpliwość i wiedzieć, gdzie szukać.
Użytkownik: koralinanna 16.08.2014 12:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Osobiście do czytania w j... | angeliqa
właśnie teraz czytam Coraline Gaimana na czytniku Kobo mini i całkiem fajnie (jeszcze nie odkryłam jak działa słownik :P , :)W sumie najczęściej czytam wersję papierową ze słownikiem w telefonie. Chyba tak łatwiej mi się skupić. A jaką książkę obecnie czytasz po angielsku, albo jaką ostatnio przeczytałaś?
Użytkownik: Urszulla 16.08.2014 11:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Odświeżam wątek. Ponow... | koralinanna
Polecam np. Cobena i Gerritsen w oryginale. Czyta się łatwo, a i książki nie najgorsze
Użytkownik: koralinanna 16.08.2014 12:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Polecam np. Cobena i Gerr... | Urszulla
Właśnie słyszałam że kryminały i thrillery dobrze się czyta w innych językach. Ja się trochę obawiam że mogłabym nie zrozumieć czegoś istotnego w fabule i się pogubić.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 16.08.2014 13:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Odświeżam wątek. Ponow... | koralinanna
W tym roku siedzę w angielskiej poezji romantycznej - przeczytałam dwa zbiory poezji rodzeństwa Bronte (jeden sióstr pospołu, jeden - obszerniejszy - brata), a teraz mam zamiar wziąć się za "Lyrical Ballads" Wordswortha i Coleridge'a. Pomoc słownika niewykluczona, rzecz jasna.
Użytkownik: Kaamosaika 22.08.2014 13:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Wakacje to dobry czas na ... | koralinanna
Jeśli tylko mam taką możliwość, sięgam po wersję oryginalną. W trakcie czytania, z czystej ciekawości (i trochę w ramach skrzywienia zawodowego), zdarza mi się porównywać przekład z oryginałem i już parę razy miałam okazję przekonać się, że tłumacz jest w stanie dosłownie "zabić" książkę. Tak było m.in. w przypadku pani Doroty Malinowskiej-Grupińskiej i jej tłumaczenia "Wolnych Ciut Ludzi". Do dziś niewyjaśnioną tajemnicą pozostaje dla mnie jak można było wyzuć dziełko Pratchetta z całego humoru.

Ostatnio wróciłam do "Kronik Wampirzych" - uwielbiam ich język, zachwyca mnie styl Rice (przyznam szczerze, że nie mam pojęcia jak wytłumaczyć fakt, że spod tego samego pióra wyszedł koszmarek w postaci trylogii o Śpiącej Królewnie), postanowiłam też przy okazji sprawdzić jak wygląda to w polskim przekładzie... A wygląda makabrycznie: pretensjonalność i egzaltacja. Mam wrażenie, że tłumacz zupełnie zapomniał o tym, że oprócz dosłownego tłumaczenia należałoby to wszystko jakoś wygładzić, ułożyć w zgrabną całość choć odrobinę przypominającą styl oryginału.

Oczywiście zdarzają się perełki, takie jak przekłady Anny Przedpełskiej-Trzeciakowskiej czy Piotra W. Cholewy, ale przyznam, że od pewnego czasu bardzo nie lubię kiedy, w odbiorze książki, ktoś staje pomiędzy mną a autorem.

Swoją drogą, niedawno ciekawy artykuł dotyczący tłumaczeń literackich ukazał się w Tygodniku Powszechnym:
http://tygodnik.onet.pl/kultura/kto-tlumaczyl/g0q24
Może więc jest jeszcze jakaś nadzieja? :)
Użytkownik: karolina_helena 19.07.2015 14:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Wakacje to dobry czas na ... | koralinanna
Czas odświeżyć temat!

Po angielsku to ja akurat czytam sporo i przeważnie bez problemów, ale teraz chciałabym się podszkolić z dwóch języków, które znam dużo, dużo słabiej: z niemieckiego i z niderlandzkiego. W obu wypadkach jestem na poziomie, który pozwala mi w miarę bez problemów czytać "Harry'ego Pottera": przeczytałam już pierwsze cztery tomy, dwa po niemiecku i dwa po niderlandzku, ale, ponieważ całą serię czytałam już wcześniej, z pozostałymi chyba poczekam aż... trochę zapomnę ich treść.

Oczywiście wspaniale jest móc czytać w oryginale, ale żeby mieć taką możliwość, najpierw chyba trzeba w danym języku przeczytać po prostu dużo i wtedy nie ma za bardzo znaczenia, czy jest to oryginał czy tłumaczenie. Ważniejsze, żeby czytało się ciekawie i przyjemnie -- nie za trudno, ale też nie za łatwo -- wszak chodzi o to, żeby podszkolić język. Niedawno na przykład znalazłam niemieckie tłumaczenie pierwszego tomu "Opowieści z Narnii", na które jakoś nigdy nie trafiłam jako dziecko, więc teraz z przyjemnością przeczytam tę kultową historię, chociaż zdaje się być jeszcze łatwiejsza niż "Harry Potter". Nie opuszcza mnie jednak wrażenie, że w kulturze, która wydała na świat tylu znakomitych pisarzy, musieli się również pojawić ciekawi autorzy książek dla dzieci i młodzieży. Ktoś może coś polecić? Szukam czegoś na językowym poziomie Harry'ego Pottera, co, podobnie jak cykl Rowling właśnie, nie znudzą czytelnika, który, choć bywa dziecinny, dzieckiem oficjalnie już dawno przestał być i lubi, gdy książki dają jednak trochę do myślenia.

Jeśli chodzi o literaturę holenderską i flamandzką, to jest ona na tyle mało popularna, że nie spodziewam się się zbyt wielu rekomendacji od Biblionetkowiczów (a może jednak?), tym bardziej, że i od znajomych Holendrów udało mi się tylko jedną uzyskać: Frederik van Eeden, "De kleine Johannes". Zdaje się, że została przetłumaczona na polski jako:
Mały Janek (Eeden Frederik Willem van)
Tytuł oryginału się jednak nie zgadza, ale wydaje mi się, że to błąd w Biblionetce. W każdym razie jest to piękna, wielopoziomowa baśń i do tego w domenie publicznej, więc dostępna za darmo w internecie, zatem jeśli ktoś tu jeszcze uczy się niderlandzkiego, to polecam. Ostatnio zabrałam się też za odrobinę trudniejsze językowo wspomnienia Anny Frank:
Dziennik (Frank Anne)
Będę to sobie tak powolutku, po fragmentach czytać, ale wydaje mi się, że dobrze zrobiłoby mi przeczytanie jeszcze kilku bardziej "dziecinnych" pozycji. Tym bardziej, że historia Anny Frank jest mi na tyle dobrze znana i na tyle... nieprzyjemna, że wcale nie śpieszy mi się, żeby doczytać ją do końca…

Może komuś przychodzą do głowy jakieś powieści czy opowiadania, które spełniają opisane przeze mnie powyżej warunki i są na tyle popularne, że mogłoby mi się udać je znaleźć w tłumaczeniu na niderlandzki? A może w ogóle coś niderlandzkiego?
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: