Dodany: 06.07.2013 13:26|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Jesteśmy tym, co nam uczyniono?


Prawie trzy lata oczekiwania – a potem dwa popołudnia zachłannej lektury, z poczuciem, że jestem bardziej „tam” niż „tu”, że przez wiszący w powietrzu lipcowy żar przebija się wycie zimnego wichru i szum wody, zatapiającej drogi i mosty…

Bo akcja „Pępowiny” (ten tytuł, choć jego symboliczne znaczenie jest dość oczywiste, wydaje mi się jednak nie całkiem trafiony, budząc zbyt namacalne anatomiczno-medyczne skojarzenia) rozpoczyna się właśnie w czasie burzy (tu znów dygresja lingwistyczna: w tekście kilka razy pada słowo „sztorm”, ale właściwsza byłaby chyba „nawałnica”, bo przecież Arvika nie leży na wybrzeżu, tylko w głębi lądu). Miasteczko zalewają potoki wody, wyrwane z korzeniami drzewa tarasują drogi i dewastują budynki, ludzie zaskoczeni przez żywioł próbują uciekać lub kryją się, gdzie się da. Przydrożna gospoda „U Sally”, którą po śmierci właścicielki prowadzi jej siostrzenica Minna, tego wieczoru staje się schronieniem (jak się okaże, nie w pełni bezpiecznym) ledwie dla kilku osób: Minny i jej pomocnicy Anette, dziennikarki Ritvy, emerytowanego strażaka Tyrone’a i zamożnego małżeństwa ze Sztokholmu – byłej aktorki Marguerite i bankowca Henrika. No i, jak to u Axelsson bywa, napięcie wywołane dramatyczną sytuacją staje się iskrą zapłonową, inicjującą eksplozję. A ma co eksplodować, bo każda z zebranych tu osób aż się gotuje od negatywnych emocji, każda chowa w sobie coś, co może być odpowiednikiem angielskiego „szkieletu w szafie”!

Minna od dzieciństwa zmaga się z piętnem nieślubnego pochodzenia, ciążącym nad jej rodziną jak klątwa, a w jej przypadku tym dotkliwszym, że wie, kto jest jej ojcem, że swoją babkę, wyniosłą i odpychającą, niezaszczycającą jej ani słowem, ani uśmiechem, chcąc nie chcąc spotyka na ulicach miasteczka. Zdawałoby się, że zrobi wszystko, by tylko uniknąć powtórki złego losu. A jednak robi ten sam błąd, który unieszczęśliwił dwa poprzednie pokolenia kobiet w jej rodzinie…

Anette (znów podręcznik psychopatologii się kłania!) jest modelowym przykładem kobiety współuzależnionej. Hołubi notorycznego nygusa i alkoholika, tuszuje jego wyskoki, sprząta chlew, w jaki zmienia się mieszkanie po pijackich ekscesach, czuwa u wezgłowia z miską i ścierką… bo przecież biedaczek, gdy w końcu wytrzeźwieje, pokaże jej, że jest nadal warta pożądania. Cóż przy tym wszystkim znaczą rodzice, córka, praca? Przecież on bez niej (bez jej usług?) żyć nie może!...

Marguerite, zgnębiona życiem ze złośliwym, despotycznym małżonkiem, a jeszcze bardziej klęską poniesioną przy wychowywaniu jedynego syna i wieloletnim ukrywaniem przed matką swoich problemów, topi smutki w alkoholu. Ale przecież nie jest żadną alkoholiczką, jak jej ojciec i jak jej były partner, ojciec Antona – ten dodatkowy kieliszek (albo butelka) to tylko wyjątkowo…

Ritva wyniosła z domu kompleks niższości z powodu fińskiego pochodzenia i nieprzyjemne przeświadczenie, że każdy jej sukces należy w rzeczywistości nie do niej, lecz do ojca, który desperacko pragnie, by „im za niego oddać”*. Którym „im” i czy „oni” istnieją rzeczywiście, czy tylko w wyobraźni Tapaniego, to inna sprawa… gorzej, że każdy krok w tył na drodze do sukcesu to poczucie, że znowu zawiodła…

Tyrone (skąd to zdecydowanie nieszwedzkie imię, wyjaśnia Minna w pierwszej części swojej opowieści) również cierpi na kompleks niższości, skutecznie wpojony mu przez ojca, który z jakiegoś powodu uznał go za „tchórza”, „mięczaka”. I zupełnie nie potrafi okazywać uczuć (co w dobitnych słowach uświadomi mu córka), sądząc, że sam fakt robienia czegoś dla kogoś jest wystarczająco wymowny…

Niezadowolenie, zawiść, zgorzknienie, rozżalenie, pogarda, nienawiść, obwinianie za własne krzywdy wszystkich prócz siebie (albo odwrotnie, obwinianie siebie tam, gdzie w sposób oczywisty wina jest po stronie innych) to niedobry grunt dla miłości. Więc jeśli miłość jest, to najczęściej niedoskonała: ślepa, głucha lub niema, apatyczna i bezwładna albo kurczowo, aż do bólu, wczepiająca się w obiekt (ofiarę?) uczucia.

Wszyscy pięcioro cierpią z powodu tego, że ich rodzice – zbyt karzący, zbyt sceptyczni, zbyt chłodni, zbyt wymagający lub zbyt pobłażliwi, zbyt egoistyczni, zbyt bezmyślni, a czasem wszystkiego po trochu - nie stanęli na wysokości zadania. Cała piątka wierzy albo kiedyś wierzyła, że uniknie błędów, wychowując własne potomstwo. A niektórzy zdążyli się już przekonać, że ta wiara była złudna.

Ten schemat toksycznego, w najlepszym razie ułomnego rodzicielstwa, kładącego się cieniem na całym życiu dziecka, a często rzutującego i na los kolejnego pokolenia, to nic nowego ani w literaturze jako takiej (wybrane na chybił trafił przykłady: „Oko cyklonu” White’a, „Córka grabarza” Oates, „Pułapka na motyle” Samson, trylogia „Ziemia kłamstw” Ragde), ani tym bardziej u samej Axelsson, specjalizującej się w ukazywaniu takich właśnie sytuacji. Ale, co wręcz zaskakujące, nie ma mowy o wrażeniu déjà vu – każda historia jest inna, bo każdy człowiek jest inny, bo przecież nawet u kilkorga potomków tej samej rodziny ślady pozostawione w psychice przez te same wydarzenia mogą się znacznie różnić. A sposób przedstawienia – mistrzostwo, po prostu mistrzostwo! Te monologi pięciorga bohaterów, które z początku wydają się tylko kolejnymi wersjami relacji z dramatycznego wieczoru w gospodzie, by stopniowo przeistoczyć się w pięć przerażająco szczerych spowiedzi, odkrywających najciemniejsze i najboleśniejsze sekrety pokiereszowanych dusz! Te opisy – oszczędne, wręcz ascetyczne, kilkoma szczegółami budujące klimat szpitalnej sali, kuchni Minny, hotelowego pokoju Marguerite! Te dialogi, tak żywe i wyraziste, jakby nie zostały wykreowane w wyobraźni, tylko spisane z taśmy!

Za dużo wykrzykników, wiem. Ale po takiej lekturze człowiek ma w sobie jeden wielki wykrzyknik. I mimo to już tęskni do chwili, kiedy powtórzy to doświadczenie. Za rok? Za trzy lata?...


---
* Majgull Axelsson, „Pępowina”, przeł. Katarzyna Tubylewicz, wyd. WAB 2013, s. 305.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1451
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: