Dodany: 05.07.2013 10:44|Autor: Agis

Książki i okolice> Książki w ogóle

Czy kończycie to, co zaczęliście?


Nie chcę mi się wierzyć, że nie było takiego tematu, ale przeszukałam forum i nie widzę.

Ostatnio coraz częściej spotykam się z opinią, że nie ma sensu zmuszać się do lektury książki, która nam nie do końca odpowiada, bo przecież tyle jest innych ciekawych pozycji na świecie. Ja się z tym nie do końca zgadzam. Pomijam już takie sytuacje, gdy czytam książkę pomimo trudności jakie mi to sprawia, bo chcę zapoznać się z konkretnym zagadnieniem. Być może też moja intuicja w wybieraniu lektur jest już tak wyrobiona, że zwykle, gdy wybieram coś do czytania, jestem w stanie to skończyć. A kiedy początek sprawia mi kłopoty, to potem często okazuje się, że jednak było warto przez niego przebrnąć. Tak miałam z Co widziały wrony (MacDonald Ann-Marie) - przez pierwszych dwieście stron umierałam z nudów, a potem nagle okazało się, że to jedna z lepszych powieści, jakie w życiu przeczytałam. Ostatnio chciałam odłożyć Intryga małżeńska (Eugenides Jeffrey), ale przebrnęłam przez początek i znowu okazało się, że jest tak samo.
A jak Wy do tego podchodzicie?
Wyświetleń: 3582
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 23
Użytkownik: Frider 05.07.2013 11:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie chcę mi się wierzyć, ... | Agis
Ciekawe zagadnienie i faktycznie chyba nie poruszane na tutejszym forum. Zdarzyło mi się w życiu kilkakrotnie porzucić rozpoczęte książki i chyba musiała być to dla umysłu trauma, bo do dzisiaj te tytuły pamiętam :). Nie porzucam książek które mnie nudzą czy denerwują, tylko te, których zupełnie nie rozumiem. Jeżeli jakaś książka przerasta mnie treścią nie próbuje się przez nią przebijać, bo zdaję sobie sprawę, że do samego końca będzie to tortura. Pozostałe, nawet w przypadku ewidentnego nie trafienia w mój gust, doczytuję do końca. Rzeczywiście zdarza się, że książki, które przez większość stron nie sprawiają przyjemności, na końcu potrafią zaskoczyć i pozostawić miłe wspomnienie. O niektórych z książek diametralnie zmieniłem zdanie po przeczytaniu dopiero ostatnich zdań ( to jednak wybitna rzadkość).
Użytkownik: agatatera 05.07.2013 12:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie chcę mi się wierzyć, ... | Agis
Jeżeli między mną a książką kompletnie nie ma magii, to nie widzę sensu w ciagnięciu sztucznej relacji na siłę. Porzucam bez wyrzutów sumienia i już nawet nie pamiętam tytułów ;)

Moja biblioteczka już zawiera tyle książek, że zastanawiam się, czy mi życia na ich przeczytanie starczy. Bezsensownym jest więc dla mnie tracenie czasu na coś, co nic nie wnosi i męczy.
Użytkownik: imogena 05.07.2013 13:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeżeli między mną a książ... | agatatera
O, właśnie! Zapomniałam o tej kategorii książek - takich, z którymi po prostu mi "nie zaiskrzyło". Nie głupich i nie arcydzieł, po prostu takich, przy których nic szczególnego nie stracę, odkładając przed zakończeniem.
Użytkownik: Agis 05.07.2013 13:44 napisał(a):
Odpowiedź na: O, właśnie! Zapomniałam o... | imogena
Właśnie mi się wydaje, że wraz ze wzrostem doświadczenia czytelniczego coraz rzadziej sięgam po takie książki, których nie będę w stanie skończyć.
Użytkownik: imogena 05.07.2013 14:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie mi się wydaje, że... | Agis
To prawda, ale zdarza się przecież, że trafiasz na książkę, o której nic nie wiesz - np. nowego nieznanego jeszcze autora - i nie ma sposobu innego jak po prostu zacząć czytać.*) Albo masz wszelkie podstawy sądzić, że Ci się spodoba (bo pozytywne doświadczenia z danym gatunkiem, bo opinie podobnych w gustach znajomych), a okazuje się, że właśnie "nie zaiskrzyło".

*) Właśnie wymyśliłam nowy problem: ile stron trzeba przeczytać, żeby to była już nie próbka, a książka niedokończona? ;-)
Użytkownik: Agis 05.07.2013 14:13 napisał(a):
Odpowiedź na: To prawda, ale zdarza się... | imogena
Tak, oczywiście, to się ciągle zdarza, ale coraz rzadziej. Dajmy na to, nie zabiorę się za książkę Ficner-Ogonowskiej, bo wszystko, co do tej pory o niej przeczytałam wskazuje na to, że w ogóle mnie nie ciągnie do takiego gatunku literackiego. Chyba, żeby kilka osób tutaj, z którymi mam podobne gusta, zachwalało pod niebiosa - to wtedy zaryzykuję. Ostatnio w poszukiwaniu czegoś nowego trafiłam na Shalev Zeruya (Szalew Ceruja) i chociaż wszystko wskazywało na to, że będzie mi się podobać, początek Co nam zostało (Shalev Zeruya (Szalew Ceruja)) wchodzi mi troszkę ciężkawo. Ale jeszcze się nie poddaję :-).
Użytkownik: Eida 05.07.2013 14:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak, oczywiście, to się c... | Agis
Nie poddawaj się, warto ;-)
Użytkownik: Agis 08.07.2013 11:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie poddawaj się, warto ;... | Eida
Rzeczywiście, znakomita książka. Intuicja jednak coraz rzadziej mnie zawodzi :-)
Użytkownik: misiabela 05.07.2013 13:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeżeli między mną a książ... | agatatera
Właściwie mogłabym zacytować Twoją opinię w całości :-)
Nauczyłam się tego już jakiś czas temu, może sprzyjała temu liczba przytłaczających mnie książek, czekających na przeczytanie. W zamierzchłych czasach przedbiblionetkowych starałam się przeczytać książkę do końca, teraz uważam to za stratę czasu, jeśli pierwszych 50 stron nie rokuje :-)
Użytkownik: agatatera 05.07.2013 16:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Właściwie mogłabym zacyto... | misiabela
U mnie to raczej jest "na czuja", w zależności od książki, jej objętości etc. Ale też generalnie uważam takie torturowanie się za masochizm i stratę czasu ;) Zresztą, o ile dobrze pamiętam, z Misiakiem zdarzyło mi się dyskutować, dlaczego nie zamierzam się męczyć 300 stron dla 10 stron genialnego zakończenia ;)
Użytkownik: misiak297 05.07.2013 12:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie chcę mi się wierzyć, ... | Agis
Rzadko, ale się zdarza (wystarczyłoby mi obu rąk na wyliczenie niedoczytanych książek). Wtedy oczywiście nie oceniam.
Użytkownik: imogena 05.07.2013 12:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie chcę mi się wierzyć, ... | Agis
Temat książek porzuconych już jakiś czas chodził mi po głowie. Jako czytelniczka niecierpliwa, mam ich na swoim koncie całkiem sporo i mogę podzielić je na kategorie.

1. Książki zbyt głupie, żeby je doczytać ;-) W moim przypadku dość często zdarzało się (i nadal zdarza), że sięgam po jakieś czytadło dla odprężenia, ale łapię się na tym, że lektura jest po prostu katorgą. Bywa, że się zawezmę i doczytam, choćby po to, żeby wystawić niską notę na B-netce, ale nie zawsze mam ochotę się męczyć. Nie dałam rady przeczytać np. "50 twarzy Greya" i nie mam wyrzutów sumienia.

2. Książki trudne (czy to z powodu rozbudowanej, wolno rozwijającej się fabuły czy też skondensowanej treści). Zgadzam się, że nie należy zbyt szybko się poddawać, bo bardzo często chwilowy wysiłek zostaje wynagrodzony ogromną przyjemnością w dalszej części lektury. I od jakiegoś czasu wyrabiam sobie nawyk niepoddawania się, jeśli mam powody sądzić, iż książka jest tego warta. Ale i tu ostatnio zdarzyła mi się porażka: "Sny i kamienie" Magdaleny Tulli. Nieco ponad 100 stron bardzo skondensowanej prozy, piękny język, poległam w 1/3 i mam wyrzuty sumienia.

3. Książki odłożone z powodu nieadekwatnego nastroju. Tych było sporo. Ale zazwyczaj wracam do nich, kiedy nastrój jest adekwatny i czytam od nowa, tym razem do końca :-)
Użytkownik: Firmin 08.07.2013 13:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Temat książek porzuconych... | imogena
Mam podobne doświadczenie w podziale niedokończonych książek. Z tym, że do tych z kategorii 2. i 3. staram się zawsze wracać.
Użytkownik: Lwiica 08.07.2013 14:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Temat książek porzuconych... | imogena
Dobry podział. U mnie zdecydowanie najwięcej jest tych książek, które można zaliczyć do ostatniej kategorii. Czasami na prawdę nie ma się ochoty na kończenie jakiejś książki, ale bardzo się staram zawsze kończyć zaczętą lekturę. Zdarzają się także u mnie pozycje z 2 przedziału, ale z 1 raczej nie. Tyle siedzę już w literackim świecie książek, że raczej pod względem nudności potrafię ocenić książkę po opisie na okładce i z daleka je po prostu omijam :)
Użytkownik: kunderzasta2 06.07.2013 19:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie chcę mi się wierzyć, ... | Agis
Z reguły staram się kończyć to co zaczęłam, ale zdarzały się rzadkie przypadki niedokończenia.
Użytkownik: Auriga 06.07.2013 22:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie chcę mi się wierzyć, ... | Agis
Kiedyś zawsze czytałam do końca. Obecnie szkoda mi czasu i oczu, na książki które mi się nie podobają. Zazwyczaj już po kilku stronach wiem, że danej pozycji nie będę czytać. Ale zdarza mi się porzucać je w trakcie,tak było z m.in. "Sto lat samotności". Nie mogłam jej przełknąć.
Użytkownik: ilia 07.07.2013 00:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie chcę mi się wierzyć, ... | Agis
Podobny temat poruszyła Agaciau w swojej czytatce Zaczynam, ale nie kończę
Użytkownik: mala niedzwiedzica 07.07.2013 11:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie chcę mi się wierzyć, ... | Agis
Moim powodem niekonczenia rozpoczetej ksiazki jest znudzenie. Jesli ksiazka mnie nudzi to zaczynam szukac wymowek aby jej nie czytac, zamiast czytania ogladam wiecej TV itp, z gory juz wiem ze albo bede sie tak meczyc z nie czytaniem przez kolejne tygodnie, albo po prostu dam sobie spokoj. Niestety nie przychodzi mi to latwo I te ksiazki niedokonczone zostaja w mojej glowie, pamietam tyuly I nie moge sobie darowac ze nie skonczylam ich czytac. Obiecuje sobie ze w odpowiednim momencie przycisne sie do muru I je dokoncze. Kiedy tak czytam wasze wypowiedzi widze ze moze gdybym wytrwala do 100 strony to moze bym zmienila zdanie.
Z tych bardziej znanych pozycji ktore leza mi na zoladku sa miedzy innymi "O Pieknie" Z.Smith, "Zmierzch" S.Meyer I "Zycie Pi" Y.Martel-ta chyba najbardziej mi 'lezy'!
Użytkownik: Agis 08.07.2013 11:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Moim powodem niekonczenia... | mala niedzwiedzica
Możemy podać sobie rękę, ja też nie skończyłam "O pięknie" :-).
Użytkownik: mala niedzwiedzica 11.07.2013 01:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Możemy podać sobie rękę, ... | Agis
Hehe to podaje lapke bo cos czuje ze jednak do niej nie wroce, pozostanie niedoczytana i juz! Chyba musze sie troche wyluzowac z tymi ksiazkami ;)
Użytkownik: Szeba 08.07.2013 12:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie chcę mi się wierzyć, ... | Agis
Nie żyję po to by czytać, ale czytam po to, aby żyć, więc nie przejmuję się, jeśli trafi mi się coś, czego nie daje się czytać, odkładam.

Kiedyś miałam inaczej, kiedyś byłam inna, uważałam, że trzeba dokończyć każdziutką książeczkę. Nie mówię, że to złe, nie mówię, że dobre, wygodne, czy nie, ale coś mi to dało - dziś nie jestem dużo bardziej oczytana i w ogóle oczytana bardzo, ale jakoś już teraz _zawsze_ wiem, od początku lektury, czy to jest książka dla mnie, czy nie, czy będę czytała ją dalej, czy ją rzucam w kąt. I nie chodzi tu o trudność, ciężkostrawność itp., nie chodzi o trud i znój ;) książka może być ciężarem, ale jest przy tym książką dla mnie, albo nie dla mnie.

Oczywiście, nie porzucam książek melodramatycznie - na zawsze! Kiedyś mogą okazać się dla mnie, tej mnie kiedyś ;)
Użytkownik: Radek8904 08.07.2013 17:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie chcę mi się wierzyć, ... | Agis
Ja zawsze czytam do końca książkę, którą zacząłem :)
Wyjątkiem był pewien romans, którego tytułu nie pamiętam :)
Użytkownik: AdamP-ce 08.07.2013 18:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie chcę mi się wierzyć, ... | Agis
Od lat młodzieńczych, czasów szkolnych raczej nie sięgałem po tytuły, których i tak wiedziałem, że nie dam rady skończyć (męka dla mnie i dla książki ;) ). Choć oczywiście kilka razy pożyczałem (kupowałem)pozycje, które po wstępnym zapoznaniu były w moim zainteresowaniu, ale potem jakoś brakło "więzi" między książką a czytającym :) Tytułów nie jestem w stanie sobie przypomnieć: raz, że nie zwracam uwagi na to; a dwa - taka sytuacja z odłożeniem niedokończonej książki miała miejsce ostatnio dobre kilka lat temu.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: