Dialog laika z wierzącym
Książka ta, z 1994 roku podejmuje temat zupełnie już nieobecny w mediach - dialog Kościoła z laikami.
Czasy uległy zmianie, Tischner już nie żyje, ale tak samo nie żyją Życiński, Glemp, a nawet Jankowski. Michnik, do którego mam osobistą sympatię jako do człowieka, coraz bardziej oderwał się jednak od etosu solidarnościowego; ale i od etosu lewicowego laika, etosu, o którym w tej książce dużo jest mowy. Etos ten nie tyle porzucił, co przekształcił, w etos ekonomicznie liberalny, lewicowy jedynie pod względem światopoglądowym (prawo do aborcji, emancypacja mniejszości seksualnych, feminizm). Liczne autorytety lewicowych laików są tu w książce wymieniane, Dąbrowska, Lipski, Szczepański, nawet Słonimski, czy Kuroń... Ale one też już nie żyją.
Dialog między Kościołem a "niewiernymi" rozgrywa się dziś w bardzo niszowych warunkach, ostatnim bastionem dialogu jest tu "Tygodnik Powszechny" mający śladowe czytelnictwo. Z ambon brzmi głownie monolog. Jeżeli pojawiają się bardziej otwarci myśliciele Kościoła, dzieją się z nimi różne dziwne rzeczy, np. odchodzą (Obirek), odchodzą dosłownie (Życiński), albo manewrują między tytułami (laik co prawda, ale jawnie katolicki Hołownia).
Dzienniki prawicowe funkcjonują w opisywany przez Michnika 19 lat temu sposób. Problem współczesny polega na tym, że dialog zniknął. Symptomatyczne, że osobiste nastawienie jednego Michnika do Kościoła równolegle pokrywa się z zapatrywaniem sporej części Polski.
Katastrofa smoleńska stworzyła pewnego rodzaju precedens przyczyniając się także do rzeczy pozornie odległej od spraw wiary - większego oddalenia laików od Kościoła. To rzecz na pewno godna dialogu. Podobnie śmierć Jana Pawła II równoznaczna z utratą wielkiego i jedynego łączącego Polaków autorytetu.
I oto nowy papież, Franciszek niesie niektórym pewną nadzieję na poprawę, zdaniem innych - już za późno. A jednak dialogu nie ma. Czy Michnik osobiście powinien wrócić do dialogu i znaleźć sobie nowego rozmówcę, żeby tak źle dalej nie było? I czy tylko on miałby taką moc sprawczą?
A może nie jest aż tak źle? Temat otwarty...