Wiedziałam, że nie będzie łatwo przebrnąć przez prozę Hasana Blasima – irackiego poety i prozaika - bo miałam okazję wysłuchać fragmentów opowiadań podczas spotkania z pisarzem. Ale… sama nie wiem… liczyłam chyba na jakąś chwilę oddechu, drobny promyk słońca pośród ciemności nocy. Niestety, nawet tam, gdzie wydawałoby się, że pojaśniało i powiało radością i nadzieją, okazywało się, że to jedynie ułuda, kontrast konieczny do tego by z tym większą siłą pozwolić okrucieństwu ukazać się oczom czytelnika. Bo te opowiadania są tak okrutne jak tylko może być życie w ogarniętym zawieruchą wojenną kraju. Właściwie nawet nie wiadomo, gdzie leży granica pomiędzy literacką fikcją a wydarzeniami, świadkiem których był być może autor.
Trudno mi nawet ocenić w chwili obecnej na ile proza Blasima jest dobra literacko, bo nie potrafię się wyzwolić z koszmarnych obrazów, które nie pozwalają na dystans i ocenę czegokolwiek poza opisaną rzeczywistością. Proza jest bardzo, bardzo surowa. Blasim niezmiernie oszczędnie operuje słowem. Gdyby akcja jego opowiadań toczyła się w jakiś fantastycznym kraju, pewnie bardziej byłabym skłonna uwierzyć, że autorem opowiadań jest Japończyk np. Oe Kenzaburo niż pisarz arabskiego pochodzenia.
Niżej fragment z pierwszego opowiadania. Odrobinę wtrącony, wydawałoby się zbędny, bo akcja opowiadania toczy się swoim torem. A jednak dopełnia on całości, bo podkreśla zupełny bezsens krwawych rozrachunków i niemoc zwykłego człowieka rzuconego jak pionek na szachownicę, na której partię rozgrywają inni. Przygnębiające. Bolesne. Gorzkie.
„Profesor opowiadał: „Gdy mój przyjaciel Dawud prowadził po ulicach Bagdadu samochód z rodziną, pewien iracki poeta w Londynie pisał płomienny artykuł wychwalający ruch oporu, z butelką whiskey przed sobą na stole ku ukojeniu serca. A ponieważ cały świat jest wzajemnie powiązany poprzez uczucia, słowa, koszmary i inne sekretne kanały, to z artykułu poety wyskoczyło trzech zamaskowanych mężczyzn, którzy zatrzymali samochód z rodziną, i zabili Dawuda, jego żonę, dziecko oraz ojca. Matka czekała na nich w domu. Matka Dawuda nie wiedziała, kim był iracki poeta, ani zamaskowani mężczyźni. Wiedziała, jak ugotować rybę, która na nich czekała. Iracki poeta zasnął zamroczony alkoholem na kanapie w Londynie, podczas gdy ryba matki Dawuda ostygła, a słońce nad Bagdadem zaszło”*.
- - -
Szaleniec z Placu Wolności (
Blasim Hasan)
, przeł. Agnieszka Piotrowska, Biuro Literackie, 2013, s. 9.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.