Dodany: 27.10.2004 02:28|Autor: adas

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: 15 opowiadań nowojorskich
Runyon Damon

Przygody dobrego gangstera podczas prohibicji światowej


No dobrze - jedynie amerykańskiej.

Bezimienny narrator oprowadza wszystkich chętnych po podziemnym Nowym Yorku lat dwudziestych/trzydziestych ubiegłego wieku. Epoka szalonych zabaw, podlanych nielegalnym alkoholem, w eleganckich (i dobrze ukrytych przed czujnym okiem stróżów prawa) klubach właśnie odchodzi w niepamięć, ustępując miejsca Wielkiemu Kryzysowi. Nasz przewodnik, sądząc z jego własnych słów, jest najniewinniejszą i najspokojniejszą osobą na tym świecie (może nawet nie tylko na tym?), notorycznie ma jednak pecha - ciągle ktoś od niego czegoś chce. A to drobnej przysługi, a to adresu znajomka, a to na zwierzenia przy whisky wyciąga go dawno niewidziany zabójca... Czasem wyskoczy ze swymi nielubianymi znajomymi na mały skok (z sejfem, wieeelkim kasiarzem i bobo), ale częściej tylko obserwuje i, co ważniejsze, słucha... a potem opowiada, ku uciesze czytelniczej gawiedzi.

Świat przedstawiony w jego relacji jest niezwykle barwny, i co tu dużo mówić: wręcz fascynuje, a nawet wzbudza sympatię. Rzecz w tym, że Runyon swe historie opowiada z iście Haszkowskim humorem. Tak naprawdę świat wykreowany na kartach ksiażki nigdy nie istniał (jak to było naprawdę, można sprawdzić choćby w "Twardych Żydach" Cohena), został wykreowany przez pisarza ze strzępków usłyszanych wiadomości, plotek i rzeczywistych zdarzeń. Może szkoda? Któż nie chciałby wierzyć w istnienie sympatycznych bandziorów, których jedyną winą jest to, że kompletnie nic im się nigdy nie udaje?

Pozostaje omówić styl i język tych opowiadań. Runyon stworzył własny język półświatka, w którym nie występuje czas przeszły i pełno w nim slangowych wtrętów - niekoniecznie pojawiających się w ustach prawdziwych przemytników alkoholu. Tak samo każdy z bohaterów ma jakąś niesamowitą ksywkę, typu Mały Izydor, Harry Koń czy Buki Bob. Narracja Runyona jest równie błyskotliwa, co zabawna, choć czasem pisarz zaskakuje swą czułością i... ciepłem.

Ponoć nigdy nie należy wierzyć okładkowym zachwytom. Jednak tym razem słowa ze wstępu nie mijają się z prawdą, a jeśli już, to naprawdę w niewielkim stopniu. A brzmią one niezwykle zachęcająco: "ostatni nie wydany jak dotąd w Polsce kultowy pisarz amerykański...".

Jak dla mnie rewelacja. I pomyśleć - podobno "15 opowiadań nowojorskich" można było dostać w Tanich Książkach. Jak tu nie wierzyć opiniom, że prawdziwa sztuka umiera...

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4220
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: luks 26.06.2005 22:42 napisał(a):
Odpowiedź na: No dobrze - jedynie amery... | adas
mozna zaryzykowac stwierdzenie ze wyszlo autorowi "a kind of magic" lat 20., lat 30.
czyta się lekko :)
Użytkownik: Astral 27.10.2009 20:27 napisał(a):
Odpowiedź na: mozna zaryzykowac stwierd... | luks
... "ostatni nie wydany jak dotąd w Polsce kultowy pisarz amerykański..." - to śmieszne udawać, że mamy po polsku już wszystko co godne uwagi po angielsku, nawet jeśli się ograniczyć do tzw. pisarzy kultowych. A w ogóle co to znaczy "kultowy"? Runyon to klasyk literatury amerykańskiej. Ma na swoim koncie wiele bestsellerów. Czy Marek Hłasko jest nadal pisarzem kultowym czy już po prostu klasykiem?
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: