Dodany: 07.06.2013 11:58|Autor: jeassy

Szokujący i bulwersujący obraz przygranicznej rzeczywistości


Ciudad Juarez od lat nie ma dobrej opinii. "Zasłynęło" głównie sprawą masowych morderstw kobiet. Od 1993 roku doliczono się już ponad 400 takich zabójstw. Sprawa nie jest tak oczywista, jak mogłoby się wydawać, bowiem w granicach miasta jest zdecydowanie więcej zła do odkrycia.

Autorzy reportażu "Miasto – morderca kobiet" zdają w nim relację ze swojego dziennikarskiego śledztwa. Fernandez i Rampal kreślą czarny obraz juareskiej rzeczywistości: ciągły strach, niemoc oraz brak zaufania do organów władzy i polityków. Wskazują wiele ścieżek, którymi można by iść rozwiązując sprawę, sugerują, gdzie może kryć się prawda.

Reportaż napisany jest przystępnie, czyta się go dość szybko. Niektóre fragmenty jednak nie są przeznaczone dla ludzi o słabych nerwach. Autorzy przedstawiają szczegóły zabójstw. Już sama sprawa jest wstrząsająca, a okrutne relacje tylko wzmagają szok, jaki powoduje. Dodając do tego tamtejszą rzeczywistość, której obraz pokazują nam dziennikarze, pozycji tej nie można tak łatwo wyrzucić z pamięci. Podobnie jak zapomnieć o jej temacie.

Masowe morderstwa, brak chęci odszukania sprawców, wszechobecna korupcja, znajdowanie "pokazowych" winnych, porachunki gangsterskie, kartele narkotykowe, zła infrastruktura i umiejscowienie geograficzne, kultura macho - można by tak wymieniać długo. Z drugiej strony, powstające masowo fabryki dają pracę tysiącom ludzi. Winnych tego, co złe, Rampal i Fernandez nie wskazują. Starają się rzeczowo i dokładnie opisać wszystko, co zasłyszeli i zobaczyli na miejscu. "Miasto - morderca kobiet" dość mocno wciąga, ale rewelacją na pewno nie jest.

Choć literatura faktu rządzi się własnymi prawami, reportaż robi wrażenie zbyt suchego. Czytając, momentami miałam wrażenie chaosu. Jest tutaj kilka zbędnych powtórzeń. Można odnieść wrażenie, że dziennikarzy goniły terminy. Napisali dużo i konkretnie, przedstawili sprawę z wielu stron, ale mimo wszystko czuje się pewien niedosyt. Zakończenie nieco zawodzi. Nie oczekuję krótkiego podsumowania całej książki (nie jest zresztą aż tak gruba, by streszczenie jej było konieczne), jednak nie takiej konkluzji oczekiwałam. Aneks w postaci kalendarium wydarzeń i nazwisk głównych bohaterów wydaje się zbędny. Mógłby być pomocny, gdyby te informacje przeczytało się na początku. Jest także lista "umarłych z Juarez", bardziej namacalnie przedstawiająca ogrom opisywanego problemu. Autorzy nie poskąpili także zdjęć dowodów w sprawie. Listy, raporty, noty FBI - wszystko to nadaje tej pozycji powagi, ale osobom nieznającym języka hiszpańskiego i tak niczego nie powie.

Książka została wydana w 2007 roku (autorzy opisują wydarzenia do początku 2005), ale w Ciudad Juarez od tamtego czasu niewiele się zmieniło. Mam wrażenie, że dziennikarze powinni zbadać i opisać ciąg dalszy tej bulwersującej kwestii. Bliższy współczesności, równie okrutny obraz można znaleźć w "Mordercze miasto. Meksykańskie lekcje umarłych". Reportaż Fernandeza i Rampala polecam na początek - jako próbę zrozumienia tamtej szokującej przygraniczno-meksykańskiej rzeczywiści. Sama z pewnością sięgnę po inne książki na ten temat, by zyskać pełniejszy obraz.


[Recenzja pierwotnie zamieszczona na prywatnym blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 579
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: