Nieznane wokół nas
"Jesteśmy dopiero na samym początku tego wszystkiego. Sztuczka polega oczywiście na tym, ażeby nigdy nie znaleźć końca. A to niemal na pewno będzie wymagało znacznie więcej niż serii szczęśliwych przypadków"*. Tak kończy swoją "Krótką historię" niezwykle utalentowany dziennikarz, wielki popularyzator nauki i wiedzy o niej. Tej książki nie da się czytać jednym tchem, choć zapewne znajdą się tacy, którzy to uczynią. Tą książką trzeba się delektować, trzeba ją wchłaniać i często zastanawiać się nad tym, czym i kim jesteśmy nie tylko wobec Kosmosu, lecz również wobec świata, który "czynimy sobie poddanym".
Na prawie pięciuset stronach tej opowieści rozgrywa się dramat, dramat człowieka, który - jak dotychczas - świadomie poznaje i dotkliwie uświadamia sobie, jak mało wie o tym, co go otacza. Autor pokazuje nie tylko wzloty intelektualnej ewolucji i rewolucji myśli, nie unika również odmalowania obrazów przedstawiających jej ciemne strony.
"Krótka historia prawie wszystkiego" jest bardziej historią człowieka myślącego, spętanego więzami i kulturą swojej epoki, niewolnego od małości, zazdrości i zawiści. Wielki odkrywca nieraz do końca życia nie potrafi się pozbyć tych wstrętnych nam, przynajmniej w teorii, nawyków i uczuć, które jednocześnie przyczyniają się nieraz do rewolucyjnych wręcz odkryć.
Mamy tu rzeczywiście przegląd prawie wszystkiego - od budowy Wszechświata po budowę Ziemi, od początków życia do jego zaawansowanych form, wreszcie od najprostszych do najbardziej wyrafinowanych badań w laboratoriach i umysłach ludzkich. A jednocześnie Bryson nie popada w zachwyt tym, co wymyśliliśmy. Przez te kilkaset stron przewija się natrętnie refleksja, jak jeszcze mało wiemy, jakie mamy luki w tej wiedzy i jak ją potrafimy marnować.
To wielka sztuka, być popularyzatorem nauki i historii myśli. Los lub Opatrzność nie poskąpiły Brysonowi tej "iskry Bożej". Pisze nowocześnie, w sposób nieprzegadany, wyciąga wnioski, które stają się dla czytelnika zaczynem kolejnych refleksji. Ma dar syntezy, ale nie unika szczegółu tam, gdzie go należy pokazać. Nie zaniedbuje również przypisów i obfitej bibliografii. Czytałem "Krótką historię prawie wszystkiego" długo, powracając do jej poszczególnych rozdziałów, i będę ją nadal czytał, czekając na kolejne tego rodzaju kompendia dla laików. Może sam autor napisze ją ponownie za kilka lub kilkanaście lat.
I jeszcze wielkie podziękowania i wyrazy szacunku, ba, czci dla kunsztu tłumacza - Jacka Bieronia. To dzięki jego talentowi i niezwykłej pracowitości możemy czytać tę błyskotliwą książkę, smakując jednocześnie znakomitą polszczyznę.
---
* Bill Bryson, "Krótka historia prawie wszystkiego", przeł. Jacek Bieroń, wyd. Zysk i S-ka, cop. 2006, s. 490.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.