Dodany: 02.06.2013 11:35|Autor: anna-sakowicz

Książka: Cząstki elementarne
Houellebecq Michel

1 osoba poleca ten tekst.

Świat po rewolucji obyczajowej - „Cząstki elementarne”


Po „Cząstki elementarne” chciałam sięgnąć już od kilku lat, jednak trudno było znaleźć tę książkę w bibliotece czy w księgarni. W 2010 roku na jakimś opiniotwórczym portalu został ogłoszony ranking najważniejszych książek pierwszej dekady XXI wieku. Jedną z nich były „Cząstki elementarne”. Autorem tego dzieła jest Michel Houellebecq (tylko jeden czort wie, jak czytać jego nazwisko).

Już w „Prologu” autor jasno wyjaśnia, o czym traktuje książka. Głównym bohaterem jest Michel Dzierżyński, „który większą część życia przeżył w Europie Zachodniej w drugiej połowie XX wieku”[1]. W czasach, kiedy uczucia przestały istnieć. Kontakty międzyludzkie w zasadzie ograniczają się do fizjologii. Nie ma miłości, litości, czułości. Człowiek jest obojętny na los innych. Filozofia to bezwartościowa dziedzina nauki. A Dzierżyński jest bardzo poważnym naukowcem zajmującym się biologią. Prawdopodobnie również kandydatem do Nagrody Nobla. I pewnie dlatego, że główny bohater zajmuje się biologią, Houellebecq przedstawia życie ludzkie raczej z tej perspektywy. Mamy tutaj ciekawe spojrzenie bohatera na otaczający go świat. Podczas ślubu przyrodniego brata Brunona Michel podchodzi do księdza zachwycony formułą „Co Bóg złączył, niech człowiek nigdy nie rozłączy” i mówi o doświadczeniach Aspecta i paradoksie EPR: „dwie cząstki, odkąd zostały połączone, tworzą nierozdzielną całość”[2], próbuje nawet z ontologicznego punktu widzenia przydzielić im wspólny wektor. Łatwo wyobrazić sobie zmieszanie kapłana.

Drugim bohaterem jest wspomniany przeze mnie Bruno – przyrodni brat Michela (mają wspólną matkę). Mężczyzna ten poszukuje spełnienia, które być może ma dać mu seks. W zasadzie należałoby stwierdzić, że jest seksoholikiem. Nie potrafi zaznać szczęścia u boku żony, szuka więc zaspokojenia, gdzie się da (w domach publicznych, pubach, na ulicy itp.). Rozwodzi się z Anną, rzadko też widuje swojego syna. Irytujące jest jego cyniczne spojrzenie na żonę. Widzi w niej cellulitis, rozstępy. Nie umie też pogodzić się z przemijającym czasem, z końcem młodości, z dorastaniem syna. Chce być po prostu odrębną jednostką, żyć poza związkiem. Towarzyszymy więc Brunonowi w „brandzlowaniu”, w zaspokajaniu potrzeb seksualnych, w orgiach między innymi na plaży naturystów na przylądku Agde itp. Ale w żadnym wypadku nie jest to pornografia. Autor przeprowadza nas przez ten świat, by pokazać, że sprowadzenie życia do biologii, pozbawienie go uczuć (choć Bruno powtarza, że kocha syna), doprowadzi człowieka do katastrofy. Ten nihilistyczny, bardzo uproszczony świat nie może dawać szczęścia. Nawet jeśli wydaje się, że Bruno jego namiastkę odnajdzie na chwilę z Christine - chyba zbyt trwale wyrobił w sobie przekonanie, że „Świat jest zamkniętym terenem, zwierzęcym skowytem”[3]. Moralność przeszkadza w zaspokajaniu przyjemności, więc może warto się jej pozbyć? Podobnie będzie z Michelem. Można by sadzić, że zwiąże się ze spotkaną po latach piękną Annabell. Jednak los będzie tutaj okrutny.
Wspominałam już o biologicznym postrzeganiu świata w „Cząstkach elementarnych”. Tak też pisze autor o seksie, który „polega przede wszystkim na doznawaniu wrażeń dotykowych, zwłaszcza na świadomym pobudzaniu niektórych obszarów skóry, pokrytych ciałkami Krausego, które to ciałka powstają w kontakcie z neuronami odpowiedzialnymi za wywołanie w podwzgórzu mózgowym nagłego uwolnienia endorfin”[4]. Do tego oczywiście dochodzi miłość. Jak łatwo zauważyć,jest ona tylko wytworem kultury, nie wynika z natury, z biologizmu, dlatego odrzucając uczucie oraz moralność, można pozwolić sobie na realizowanie fantazji seksualnych, jak to czynił Bruno.

Książka ciekawa, choć trzeba się nastawić na obraz dość przygnębiającego świata. Okazuje się bowiem, ze przyjemności cielesne nie dają szczęścia. Może chwilowe ukojenie, ale nic poza tym. Nihilistyczny świat powieści tego francuskiego pisarza przygnębia, zmusza też do pytania o skutki rewolucji obyczajowej. Koniec również nie napawa optymizmem.

Styl Houellebecqa jest dość ciekawy. Mam wrażenie, że pisarz czasami trochę z nas kpi. Buduje często długie zdania naszpikowane sporą liczbą znaków interpunkcyjnych, ale robi to na tyle umiejętnie, że na pewno się nie pogubimy.

Jedyna uwaga, jaką miałam, odnosi się do redaktora książki, ponieważ notorycznie niepoprawnie odmieniał imię Bruno. Wystarczyło sięgnąć po „Słownik poprawnej polszczyzny”. Odmieniamy nie: Bruna, lecz Brunona itd. Szkoda, bo wydawnictwo W.A.B raczej kojarzy mi się z dobrą literaturą i z reguły dobrze wydaną. A tutaj niestety taka szkolna wpadka.



---
[1] Michel Houellebecq, „Cząstki elementarne”, wyd. W.A.B, 2012, s. 5.
[2] Tamże, s. 196.
[3] Tamże, s. 235.
[4] Tamże, s. 253.


[tekst recenzji został również zamieszczony na moim blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1315
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: