Dodany: 02.01.2008 17:27|Autor: dot59
8 wigilii i jeden wernisaż z duchami
Pisanie na zadany temat to uznana metoda sprawdzania nabytych przez kogoś umiejętności stylistycznych i językowych, czasem także pole do popisania się wyobraźnią czy erudycją. Ale by powstało dobre dzieło literackie, trzeba czegoś więcej – i dlatego zadanie takie, postawione ludziom zawodowo parającym się piórem, może okazać się ciut trudniejsze od banalnego uczniowskiego „jak spędziłem wakacje”. Zbiorek „9 wigilii” jest tego żywym dowodem. Otrzymawszy go w gwiazdkowym prezencie, nie spodziewałam się zbyt wiele, bo miałam już za sobą lekturę paru podobnych pozycji, ale miałam nadzieję, że przynajmniej dwaj prozaicy zajmujący czołowe miejsca w spisie autorów zamieszczonym na okładce – Chwin i Pilch – nie sprawią mi zawodu.
A jednak, niestety, stworzonym przez nich opowiadaniom czegoś brakuje. „Puste krzesło przy wigilijnym stole” Stefana Chwina, zapowiadające się na minidramat psychologiczny, wyraźnie traci na dodatku metafizyki, zwłaszcza na niewiarygodnym, niczym nieumotywowanym epizodzie z komodą, poprzedzającym finałową scenę. „I gęsi, i żurawie” Jerzego Pilcha, choć bazujące na wypróbowanych motywach, niejako „specjalnościach kuchni” tego autora (protestancka religijność, piłka nożna, postacie małomiasteczkowych dziwaków), grzeszy niedostatkiem dynamiki i brakiem wyraźnej puenty. Tego samego brakuje opowiadaniu słabo – o ile w ogóle – znanej w Polsce publicystki i tłumaczki Agnieszki Kołakowskiej „Czwarty, który nie zdążył”, skądinąd wyróżniającemu się jako jedyne, którego akcja osadzona jest w czasach pierwszego w historii ludzkości Bożego Narodzenia.
Jeden z lepszych w tym zbiorku tekstów, „Franz Carl Weber” Pawła Huellego, nieco rozczarowuje zanadto sensacyjno-melodramatycznym zakończeniem. „O mówieniu ludzkim głosem” Łukasza Dębskiego, oparte na trafnym pomyśle i świetnie dopracowane dramaturgicznie, wypada znacznie słabiej, niżby mogło, z powodu stylu i języka zupełnie niewspółgrającego z tematem – odpowiedniego dla noweli satyrycznej, ale nie dla smutnej historii o konfrontacji oczekiwań zamożnego przedsiębiorcy i dwojga osamotnionych dzieci.
Najbardziej udane teksty wyszły spod piór Antoniego Libery („Niech się panu darzy...”), Wojciecha Kuczoka („Opowieść wigilijna”) i Joanny Szczepkowskiej („Okno dla anioła”), przy czym prymat przyznałabym tej ostatniej za umiejętne wyważenie proporcji między emocjami a realiami, oraz za prostotę języka. To prawdziwa opowieść wigilijna, która czytelnikowi bardziej wymagającemu dostarczy materiału do rozmyślań nad zachowaniami ludzi w pewnych sytuacjach, a mniej wymagającego po prostu wzruszy.
Zupełnym nieporozumieniem jest natomiast włączenie do zbiorku opowiadania Nataszy Goerke „Malarz duchów”, które byłoby na miejscu w antologii współczesnych opowieści niesamowitych, nie ma w nim natomiast niczego, co w jakikolwiek sposób wiązałoby je z Bożym Narodzeniem – bo to, że w tekście występują w przypadkowym porządku i bez powiązania ze sobą wyrazy „anioł”, „niebo”, „Jezus”, „gwiazdy” i „zimno”, to doprawdy za mało...
A wrażenia po lekturze całego zbiorku, mimo najlepszych chęci, nie sposób opisać innym słowem, niż „przeciętne”.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.