Dodany: 30.12.2007 15:01|Autor: Lutka 66

Wciąż, niestety, aktualne


"Miliony słów napisali od roku 1945 wybitni zachodni specjaliści o skutkach broni jądrowej. A jednak ta obfita literatura ma poważną lukę. Rzeczoznawcy zbadali wprawdzie jak najdokładniej tysiące ruin, dziesiątki tysięcy pozostałych przy życiu ofiar straszliwej katastrofy, ale w tak gruntownych studiach pominęli coś bardzo istotnego: samych siebie. W ten sposób przeoczyli niezmiernie ważny aspekt sprawy, nie zauważyli, że bomby atomowe trafiają również w tych, którzy ich używają, ba, nawet w tych, którzy poważnie przygotowują się do ich użycia.
To oddziaływanie wsteczne środków masowej zagłady nie jest oczywiście natury fizycznej, lecz umysłowej i moralnej. Albowiem nie znana w historii wojen niszczycielska siła broni atomowej spada na barki tych, którzy jej użyli lub przygotowywali się do jej użycia, ciężarem, od którego ani świadomie, ani nieświadomie nie mogą się uwolnić"[1].

Młody Claude Etherly, jak dziesiątki tysięcy innych młodych ludzi, zgłosił się w 1940 roku jako ochotnik do amerykańskich powietrznych sił zbrojnych. Pełnił służbę patrolową na Oceanie Spokojnym, by następnie wejść w skład grupy pilotów uczestniczących w ataku na Hiroszimę. Wśród wszystkich uczestników obu nalotów atomowych major Etherly był jedynym, który nie pozwalał, by czczono go jak bohatera.

Początkowo wstrząs wywołany tragedią Hiroszimy nie był uważany za słabość, a potępianie bomby atomowej przyjmowane było ze zrozumieniem. Jednakże świat wkroczył w okres zimnej wojny i wyścigu zbrojeń nuklearnych. Claude Etherly nie potrafił się w tym świecie odnaleźć.

Próbował zapomnieć i wieść normalne życie: żona, dzieci, dom z ogródkiem, praca. Ale nocami powracały do niego twarze ofiar z Hiroszimy. Próbował pomóc sobie sam: wysyłał do Hiroszimy koperty z pieniędzmi, listy z przeprosinami i oskarżaniem się. Próbował odebrać sobie życie. Wiele lat spędził na leczeniu w szpitalach wojskowych przeznaczonych dla psychicznie chorych żołnierzy.

Wreszcie udało mu się zwrócić na siebie uwagę opinii publicznej, ale "zareagowała ona na wiadomości o zwariowanym pilocie znad Hiroszimy zupełnie inaczej, niż się spodziewał Etherly. Chciał poruszyć swoich bliźnich, a zdołał ich tylko wzruszyć. Cała sprawa zamiast zdyskredytować kastę wojskową (...) stała się jej reklamą"[2].

W połowie 1959 roku wiadomość o "aferze majora Etherly'ego" dotarła do Günthera Andersa, zamieszkałego w Wiedniu wybitnego filozofa.

"Korespondencja, która rozwinęła się z tego duchowego spotkania intelektualisty z człowiekiem czynu, daje odpowiedź na pytanie: Co robić? Nie jest to i być nie może odpowiedź pełna, wyczerpująca, jest jednak ważnym krokiem naprzód w kierunku uzdrowienia chorego społeczeństwa; jest wnikliwą i śmiałą próbą przemyślenia stanu manii atomowej podniesionej do rangi zdrowego rozsądku, próbą jakiej jeszcze nie było"[3].



---
[1] Claude Eatherly, "No more Hiroshima", przeł. Wanda Jedlicka, wyd. Książka i Wiedza, Warszawa 1963, s. 3.
[2] Tamże, s. 10.
[3] Tamże.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2269
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: verdiana 22.03.2008 14:50 napisał(a):
Odpowiedź na: "Miliony słów napisali od... | Lutka 66
Do schowka. Dziękuję Ci za tę recenzję.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: