Dodany: 17.05.2013 09:15|Autor: Tsuisou
Wolność czy bezpieczeństwo?
Prawdopodobnie każdy czytał lub przynajmniej słyszał o najbardziej popularnym dziele z gatunku antyutopii. Mówię o Orwellowskim „Roku 1984”. Przyznam, że jego dzieło czytało mi się dużo łatwiej niż recenzowaną tu książkę Jewgienija Zamiatina „My”. Obydwie powieści, napisane w odstępie prawie 30 lat, podejmują te same problemy socjologiczo-polityczne. Zawarta jest w nich wizja przyszłości, która według ich autorów może, lecz niekoniecznie musi nastąpić. „Rok 1984” do dnia dzisiejszego jest jedną z powieści najbardziej popularnych w historii. Według wielu rankingów zajmuje czołowe miejsce wśród dzieł XX-wiecznej literatury. Jeśli miałbym porównać obie książki, Orwella i Zamiatina, to przyznam, że druga pozycja dorównuje pierwszej. Autor bardzo trafnie przedstawił przyszłość, do jakiej prawdopodobnie zmierza ludzkość. Powód, dla którego powieść „My” jest mniej popularna niż „Rok 1984”, to język, jakim została napisana. Treść pełna jest metafor i porównań, które niesamowicie wzbogacają całość, jednak utrudniają czytanie. W rezultacie powoduje to odrzucanie tej pozycji przez mniej wytrwałych czytelników.
W powieści przedstawione jest państwo totalitarne określane kolokwialnie jako „Państwo Jedyne”. Na swój sposób zapewnia ono szczęście wszystkim obywatelom. Cała dzienna rutyna jest zorganizowana według konkretnych matematycznych schematów, brak możliwości odstępstw od tej normy. Każda ze sfer życia rządzi się własnymi prawami, liczba niebezpieczeństw zredukowana została praktycznie do zera. Ludzie nie muszą dokonywać poważniejszych wyborów, a od państwa dostają pracę i mieszkanie. Wszystko pięknie; ale czy na pewno? Całe szczęście obywateli stworzone jest w oparciu o pozbawienie ich wolności. Społeczeństwo wybrało szczęście i bezpieczeństwo, rezygnując z wolności. Przyniosło im to zarówno prawa i obowiązki, jak i całą gamę zakazów. W tym państwie nie ma zasłon w oknach, prywatności, zabronione jest zawieranie małżeństw, a także pozaprogramowe wydawanie na świat potomstwa. Demokracja została wyrzucona do kosza, ponieważ zamiast wyborów znanych nam współcześnie, wprowadzono tu dzień jednomyślności. W tym dniu każdy ma obowiązek zagłosować, a do „wyboru” jest tylko jeden kandydat. Za naruszenie którejkolwiek z zasad grożą ciężkie kary, włącznie z karą śmierci.
Realia poznajemy poprzez osobę jednego z obywateli, o imieniu ∆-503 - przykładnego reprezentanta ogółu społeczeństwa. Pisze on pamiętnik, w którym zawiera wszelkie swoje przemyślenia. W ciekawy sposób autor pokazuje mentalność ludzi ze świata swojej powieści. Główny bohater bardzo często porównuje czasy mu współczesne z XX wiekiem, zwanym starożytnością. W rezultacie dochodzi do wniosku, że dawne czasy były przerażające. Człowiek sam musiał decydować o sobie, co przyczyniało mu mnóstwa zmartwień. Porównuje te dawne czasy do okresu dzikości, a ludzi ówczesnych do zwierząt - z tego powodu, że dysponowali wolnością. Bohaterowi podobają się czasy, w których żyje, i nie chce zmiany.
Nie wszystkim odpowiada współczesny świat. Niektórzy pragną buntu i zmiany organizacji życia. ∆-503 poznaje niezadowolonych i rodzą się w nim wątpliwości, czy powinien im pomóc, czy może jednak zgłosić ich działalność do urzędu Opieki, przypominającego inkwizycję.
Autor tworząc to dzieło chciał pokazać zagrożenia dla przyszłych pokoleń, które mogą się ziścić. Moim zdaniem, powieść „My” daje do myślenia...
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.