„Posłuchaj jak mi prędko bije Twoje serce”[1]
„W dużym mieście przed domem stało dziecko. Dawno temu”[2]. Tak zaczyna się reportaż szwedzkiej pisarki Elizabeth Åsbrink, która już w następnym akapicie pisze: „W innym kraju, w innym mieście, nad inną wodą…”[3]. I aż chciałoby się dokończyć tę zaczętą właśnie historię swoimi doświadczeniami. Bo w jeszcze innym mieście, nad inną rzeką, tutaj i teraz jestem ja. Właśnie poznałam losy bohaterów niesamowitego reportażu „W Lesie Wiedeńskim wciąż szumią drzewa”.
Autorka opowiada historię Ottona – dziecka żydowskiego wysłanego w 1938 roku do Szwecji. Rodzice próbowali ratować syna. Właśnie ukazał się dekret nakazujący wszystkim Żydom opuścić Niemcy w ciągu 4 lat. Do wojny zostało jeszcze sporo czasu, jednak rodzice wysyłają nastoletniego syna do obcego kraju. Obiecują, że trafi do domu dziecka, a stamtąd do rodziny zastępczej, co jednak nigdy nie nastąpi. Ciemne oczy, kruczoczarne włosy to zbyt wyraźne oznaki pochodzenia. Szwecja woli dziewczynki i ewentualnie jasnowłosych chłopców. Otto skazany jest na błąkanie się jako parobek od rodziny do rodziny. Towarzyszyć mu będzie jedynie potworne poczucie samotności i listy od rodziców. Dzięki tym właśnie listom powstał reportaż. Autorka próbowała czytać z nich pomiędzy wierszami, co działo się z rodziną Ottona. Ojciec i matka pisali raczej o pogodzie i zdrowiu, o sytuacji panującej w Wiedniu niewiele, nie chcieli martwić syna. Pisarka jednak powoli rozwiązuje na naszych oczach zagadkę ich losów.
W reportażu pojawia się jeszcze jeden bohater. Najbogatszy człowiek w Szwecji, założyciel IKEI. Wtedy - młody chłopak zafascynowany nazizmem, ale co dziwne, również przyjaciel Ottona. Ich relacje autorka próbuje zrozumieć i wyjaśnić. Stara się niczego nie oceniać, podaje fakty, cytuje listy, ewentualnie snuje przypuszczenia na podstawie tego, co uda się jej wyczytać między wierszami. Styl reportażu jest dzięki temu lapidarny, jednak czasami przyjmuje bardzo poetyckie formy. Szczególnie w tych miejscach, gdzie historia opowiadana łączy się z jej własną. I mam wrażenie, że zatacza koło. Reportaż ma kompozycję zamkniętą, choć może niezbyt wyraźnie zaznaczoną, właśnie przez takie poetyckie wplecenie własnego losu na początku i na końcu reportażu.
Czytając, miałam czasami wrażenie, że to ja siedzę nad setką rozrzuconych na stole listów i próbuję z nich złożyć pewną historię. Niesamowita książka, pozostawiająca chyba stały ślad w psychice czytającego. I niby już wszystko o Holocauście napisano i nakręcono, a jednak szwedzka pisarka robi to zupełnie inaczej. Nie epatuje okrucieństwem, ale próbuje zrozumieć. Odwołuje się do historii Szwecji, do polityki tego kraju z czasów drugiej wojny światowej. Stara się przybliżyć nam stosunek Szwedów do nazizmu, zmiany w ich poglądach po zakończeniu wojny. Ale ukazuje Hitlera i Stalina jako ludzi, którzy w zasadzie niczego „nowego nie wymyślili”. Od początku chrześcijaństwa prześladowano Żydów, niejednokrotnie w historii ludzkości zakazywano małżeństw chrześcijańsko-żydowskich, tworzono getta, prześladowano wyznawców religii mojżeszowej. Przez wieki problem wracał, choć pewnie nigdy wcześniej z taką siłą, jak stało się to podczas II wojny światowej.
Czy Szwedzi są antysemitami? Dlaczego nie chcieli otworzyć granic dla uchodźców i zrobili to dopiero po zakończeniu wojny? Czy możliwa jest przyjaźń pomiędzy człowiekiem zafascynowanym poglądami nazistów a Żydem? Kto ponosi odpowiedzialność za to, co się stało podczas wojny? Na te i inne pytania próbujemy odpowiedzieć podczas lektury reportażu Elizabeth Åsbrink. Być może ona sama szuka odpowiedzi na pytania o własną przeszłość. Przecież w zakończeniu pisze o kieszeniach wypełnionych kamieniami, o chodzeniu po grobach, które nie istnieją. Pyta, czy słyszymy bicie serc, które już ustało.
Słyszymy? A może udajemy, że to nas nie dotyczy?
---
[1] Wisława Szymborska, „Wszelki wypadek”, cyt. za: Elizabeth Åsbrink, „W Lesie Wiedeńskim wciąż szumią drzewa”, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2013, s. 354.
[2] Elizabeth Åsbrink, „W Lesie Wiedeńskim wciąż szumią drzewa”, dz. cyt., s. 5.
[3] Tamże.
[tekst ukazał się również na moim blogu]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.