Dodany: 11.05.2013 09:51|Autor: anna-sakowicz

„Posłuchaj jak mi prędko bije Twoje serce”[1]


„W dużym mieście przed domem stało dziecko. Dawno temu”[2]. Tak zaczyna się reportaż szwedzkiej pisarki Elizabeth Åsbrink, która już w następnym akapicie pisze: „W innym kraju, w innym mieście, nad inną wodą…”[3]. I aż chciałoby się dokończyć tę zaczętą właśnie historię swoimi doświadczeniami. Bo w jeszcze innym mieście, nad inną rzeką, tutaj i teraz jestem ja. Właśnie poznałam losy bohaterów niesamowitego reportażu „W Lesie Wiedeńskim wciąż szumią drzewa”.

Autorka opowiada historię Ottona – dziecka żydowskiego wysłanego w 1938 roku do Szwecji. Rodzice próbowali ratować syna. Właśnie ukazał się dekret nakazujący wszystkim Żydom opuścić Niemcy w ciągu 4 lat. Do wojny zostało jeszcze sporo czasu, jednak rodzice wysyłają nastoletniego syna do obcego kraju. Obiecują, że trafi do domu dziecka, a stamtąd do rodziny zastępczej, co jednak nigdy nie nastąpi. Ciemne oczy, kruczoczarne włosy to zbyt wyraźne oznaki pochodzenia. Szwecja woli dziewczynki i ewentualnie jasnowłosych chłopców. Otto skazany jest na błąkanie się jako parobek od rodziny do rodziny. Towarzyszyć mu będzie jedynie potworne poczucie samotności i listy od rodziców. Dzięki tym właśnie listom powstał reportaż. Autorka próbowała czytać z nich pomiędzy wierszami, co działo się z rodziną Ottona. Ojciec i matka pisali raczej o pogodzie i zdrowiu, o sytuacji panującej w Wiedniu niewiele, nie chcieli martwić syna. Pisarka jednak powoli rozwiązuje na naszych oczach zagadkę ich losów.

W reportażu pojawia się jeszcze jeden bohater. Najbogatszy człowiek w Szwecji, założyciel IKEI. Wtedy - młody chłopak zafascynowany nazizmem, ale co dziwne, również przyjaciel Ottona. Ich relacje autorka próbuje zrozumieć i wyjaśnić. Stara się niczego nie oceniać, podaje fakty, cytuje listy, ewentualnie snuje przypuszczenia na podstawie tego, co uda się jej wyczytać między wierszami. Styl reportażu jest dzięki temu lapidarny, jednak czasami przyjmuje bardzo poetyckie formy. Szczególnie w tych miejscach, gdzie historia opowiadana łączy się z jej własną. I mam wrażenie, że zatacza koło. Reportaż ma kompozycję zamkniętą, choć może niezbyt wyraźnie zaznaczoną, właśnie przez takie poetyckie wplecenie własnego losu na początku i na końcu reportażu.

Czytając, miałam czasami wrażenie, że to ja siedzę nad setką rozrzuconych na stole listów i próbuję z nich złożyć pewną historię. Niesamowita książka, pozostawiająca chyba stały ślad w psychice czytającego. I niby już wszystko o Holocauście napisano i nakręcono, a jednak szwedzka pisarka robi to zupełnie inaczej. Nie epatuje okrucieństwem, ale próbuje zrozumieć. Odwołuje się do historii Szwecji, do polityki tego kraju z czasów drugiej wojny światowej. Stara się przybliżyć nam stosunek Szwedów do nazizmu, zmiany w ich poglądach po zakończeniu wojny. Ale ukazuje Hitlera i Stalina jako ludzi, którzy w zasadzie niczego „nowego nie wymyślili”. Od początku chrześcijaństwa prześladowano Żydów, niejednokrotnie w historii ludzkości zakazywano małżeństw chrześcijańsko-żydowskich, tworzono getta, prześladowano wyznawców religii mojżeszowej. Przez wieki problem wracał, choć pewnie nigdy wcześniej z taką siłą, jak stało się to podczas II wojny światowej.

Czy Szwedzi są antysemitami? Dlaczego nie chcieli otworzyć granic dla uchodźców i zrobili to dopiero po zakończeniu wojny? Czy możliwa jest przyjaźń pomiędzy człowiekiem zafascynowanym poglądami nazistów a Żydem? Kto ponosi odpowiedzialność za to, co się stało podczas wojny? Na te i inne pytania próbujemy odpowiedzieć podczas lektury reportażu Elizabeth Åsbrink. Być może ona sama szuka odpowiedzi na pytania o własną przeszłość. Przecież w zakończeniu pisze o kieszeniach wypełnionych kamieniami, o chodzeniu po grobach, które nie istnieją. Pyta, czy słyszymy bicie serc, które już ustało.

Słyszymy? A może udajemy, że to nas nie dotyczy?


---
[1] Wisława Szymborska, „Wszelki wypadek”, cyt. za: Elizabeth Åsbrink, „W Lesie Wiedeńskim wciąż szumią drzewa”, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2013, s. 354.
[2] Elizabeth Åsbrink, „W Lesie Wiedeńskim wciąż szumią drzewa”, dz. cyt., s. 5.
[3] Tamże.


[tekst ukazał się również na moim blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 6283
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 11
Użytkownik: danka-sz 20.05.2013 18:47 napisał(a):
Odpowiedź na: „W dużym mieście przed do... | anna-sakowicz
W porządku, Autorko recenzji... przekonałaś mnie! :)
Użytkownik: anna-sakowicz 25.05.2013 20:49 napisał(a):
Odpowiedź na: W porządku, Autorko recen... | danka-sz
Na pewno nie pożałujesz. Książka świetna. Mam nadzieję, że lubisz reportaże.
Użytkownik: danka-sz 26.05.2013 15:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Na pewno nie pożałujesz. ... | anna-sakowicz
Mimo wieloletniego stażu czytelniczego tym gatunkiem zainteresowałam się dopiero ostatnio, ale tak, lubię :) Trzy inne z tej serii już czekają na półce na swoją kolej, a ten myślę, że wkrótce do nich dołączy, zwłaszcza, że dotyka tematów, które lubię szczególnie: biografie i dramaty ludzkie oraz historię I połowy XX wieku :)
Użytkownik: anna-sakowicz 27.05.2013 11:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Mimo wieloletniego stażu ... | danka-sz
To na pewno Ci się spodoba, bo książka dotyka tematu Holocaustu, ale w sposób nietypowy. W ogóle postawa krajów skandynawskich w czasie wojny jest dość ciekawa. Polecam. Na pewno nie pożałujesz. Mnie wciągnęło i pozostawiło niezwykłe wrażenie. Potem zastanawiałam się, czy ja jako rodzic umiałabym podjąć decyzję wysłania swojego nastoletniego dziecka do obcego kraju. Trudna decyzja.
Użytkownik: danka-sz 28.05.2013 12:50 napisał(a):
Odpowiedź na: To na pewno Ci się spodob... | anna-sakowicz
Mnie jak na razie na podstawie Twojej recenzji najbardziej zafascynowała postawa tego faceta od IKEI - jak on u licha godził swoje nazistowskie poglądy z przyjaźnią z Żydem? Naprawdę, koniecznie muszę przeczytać! :)
Użytkownik: anna-sakowicz 28.05.2013 15:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie jak na razie na pods... | danka-sz
To było też zagadką dla autorki. Nie będę Ci psuć przyjemności czytania, więc nie napiszę, jak to tłumaczył właściciel Ikei. Ale faktycznie to ciekawy wątek. Życzę miłej lektury. :)
Użytkownik: moremore 26.08.2013 11:26 napisał(a):
Odpowiedź na: „W dużym mieście przed do... | anna-sakowicz
Bardzo sprawnie napisana książka, czyta się ją znakomicie. Być może autorka miała ułatwione zadanie mierzenia się z tematem, skoro w ręce wpadły jej listy, taka wielka ich ilość, ale włożyła też wiele wysiłku w detektywistyczne wręcz ustalanie faktów, w rzeczowe przedstawianie tła historycznego no i wreszcie: w zgrabne i literacko piękne opracowanie treści korespondencji.

Momentami ta treść łapie czytelnika za gardło, wiele razy zdarzyło mi się po prostu wzruszyć, choć przecież żadnych rozdzierających scen w książce nie ma, żadnego epatowania cierpieniem (co niezwykłe, nikt o tym cierpieniu nie pisze w listach, ono po prostu współistnieje milcząco z drobnymi faktami, jakimi dzielą się ze sobą korespondujący! wiemy, że cierpią, choć się tego jedynie domyślamy...), styl języka jest dziennikarsko oszczędny, zrównoważony, tempo opowiadania spokojne. Mimo wszystko narasta podczas lektury dramaturgia tej opowieści, przez kontekst historyczny, przez osobistą treść listów i jej kontrast z terrorem, przez fakt, że znamy zakończenie, że go oczekujemy.

Piękna książka, żałuję, że nie mogłam dać wyższej oceny niż sześć. Polecam.
Użytkownik: BardMirMił 12.11.2013 18:50 napisał(a):
Odpowiedź na: „W dużym mieście przed do... | anna-sakowicz
Dzięki za recenzję :) Już wiem co będę czytał w najbliższym czasie ;)
Użytkownik: anna-sakowicz 17.11.2013 17:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Dzięki za recenzję :) Już... | BardMirMił
Polecam, nie pożałujesz. :)
Użytkownik: Losice 08.06.2022 14:41 napisał(a):
Odpowiedź na: „W dużym mieście przed do... | anna-sakowicz
Autorka recenzji zadała Szwedom, a właściwie Szwecji pytanie:

"Czy Szwedzi są antysemitami? Dlaczego nie chcieli otworzyć granic dla uchodźców i zrobili to dopiero po zakończeniu wojny?" [chodzi o zakończenie II Wojny Światowej].

Ciekawe pytanie, a zapewne czytelnikom "nad Wisłą" wydaje się zasadne - szczególnie, jeśli jest zadane przez czytelnika polskiego, w kraju który padł pierwszy ofiarą zbrojnej napaści hitlerowskich Niemiec. Co więcej zapewne wiekszosci z nas wydaje sie również, że mamy szczególne moralne prawo do zadania takiego pytania.

Wielka szkoda, że skupiajac się na sytuacji w Szwecji większośc polskich czytelników, a zapewne i autorka recenzji, nie siegnie pamięcią do innej sytuacji (wypartej z polskiej świadomości i nie dyskutowanej w polskich szkołach na lekcji historii) - tzw. Polenaktion, a szczególnie reakcji polskiego rządu w 1938 roku na to wydarzenie.

Cytat za Wikipedią:

"W 1938 władze polskie, zaniepokojone pogarszaniem się sytuacji Żydów-obywateli polskich w III Rzeszy, postanowiły przeciwdziałać ich spodziewanemu masowemu powrotowi do kraju, pozbawiając ich obywatelstwa[1]. 31 marca 1938 Sejm uchwalił ustawę o pozbawianiu obywatelstwa, zgodnie z którą obywatel polski mógł być go pozbawiony m.in. jeżeli przebywał nieprzerwanie za granicą ponad 5 lat od powstania państwa polskiego[2]. Terminem wykonania rozporządzenia Ministra Spraw Wewnętrznych o rejestracji paszportów oraz umieszczeniu w nich adnotacji o ważności był 29 października 1938[1].

26 października 1938 roku szef służby bezpieczeństwa Rzeszy, Reinhard Heydrich, ogłosił rozporządzenie o natychmiastowym wydaleniu z Niemiec wszystkich polskich Żydów. Rozporządzenie to obejmowało także tych Żydów, którzy nie utrzymywali już z Polską żadnych kontaktów.

Funkcjonariusze niemieckiej policji dostarczali Żydom nakaz deportacji, po czym (często nie pozwalając im wziąć ze sobą najpotrzebniejszych rzeczy) dostarczali na stacje kolejowe. Stamtąd w zaplombowanych pociągach przewożono ich do granicy z Polską. W nocy z 27 na 28 października na granicznych stacjach w Zbąszyniu, Bytomiu, pod Chojnicami i Wschową znalazło się kilka tysięcy Żydów, których Niemcy przepędzili przez granicę.

Według raportów Heinricha Himmlera w tym okresie deportowano do Polski około 17 tysięcy Żydów z polskim obywatelstwem, przy czym kilka tysięcy z nich – mając status bezpaństwowców – koczowało na granicy między kordonami wojska niemieckiego i polskiego. Około 6 tys. władze polskie umieściły w obozie przejściowym utworzonym na terenie dawnych koszar w Zbąszyniu[1]. Pomocy udzielały im w tym czasie żydowskie organizacje dobroczynne oraz Polski Czerwony Krzyż.

Polenaktion wywołała protesty polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, które zagroziło, że w odwecie wydali z Polski obywateli niemieckich. Na skutek tego w Berlinie rozpoczęły się rokowania polsko-niemieckie, a Polenaktion wstrzymano. Żydów, których Niemcy nie zdołali przepędzić przez granicę, zabierano z powrotem w głąb kraju, najczęściej do obozów koncentracyjnych."

Wiem, że łatwiej jest zadawać pytania komuś, niż sobie .... tego trudno się nauczyć, niektórzy nie nauczą się tego nigdy ...

Użytkownik: wwwojtusOpiekun BiblioNETki 08.06.2022 15:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Autorka recenzji zadała S... | Losice
Trochę o Szwecji w tym kontekście można też poczytać w Kraj nie dla wszystkich: O szwedzkim nacjonalizmie (Michałkiewicz Wiktoria)
Wprawdzie głównie o historii najnowszej, ale jest też o tym, co się działo wcześniej.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: