Dodany: 28.12.2007 00:21|Autor: dziata

Książki i okolice> Książki w ogóle

Kiedy można stać się znawcą literatury?


Mam nadzieję, że ten temat nie był jeszcze poruszany na forum biblionetki. Kiedy można mówić o tym, że ma się pojęcie o literaturze, że dużo się przeczytało wartościowych i ważnych książek... chodzi mi konkretnie o to jakie pozycje lub autorzy według Was są konieczni do uznania, że się zna literaturę światową dobrze?
Wyświetleń: 5522
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 16
Użytkownik: juka 28.12.2007 10:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam nadzieję, że ten tema... | dziata
Mimo że skończyłam studia polonistyczne, przeczytałam w życiu sporo książek i zapewne jeszcze wiele przeczytam, nie sądzę, abym mogła kiedykolwiek powiedzieć o sobie: znawca (czy znawczyni) literatury. Mogę jedynie pokusić się o stwierdzenie, że trochę się orientuję w klasyce. I to wszystko.:)
Użytkownik: Meszuge 28.12.2007 14:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam nadzieję, że ten tema... | dziata
Jeśli się jest dobrym - to się o tym wie. Kiedy dobrym się nie jest - zwykle też się wie...

Wydaje mi się, że to nie polega na ilości przeczytanych książek, ale bez przesady, 300 na pewno nie wystarczy. Chodzi raczej o to, jakie to były książki i co nam to dało.

Wyobraź sobie na przykład taki oto problem. Nie znasz autora, tytuł nie mówi Ci kompletnie nic, podobnie wydawnictwo i okładka. Twój rozmówca domyśla się, że autor ma pewnie związek z "pokoleniem 60" bo słyszał, że jego kumplem był Heinrich. Potrafisz powiedzieć, na jaki temat mogłaby to być książka?

Właściwe książki przeczytane we właściwy sposób, prowadzą do innych książek, które z kolei prowadzą do ludzi, a ludzie ci mieli krewnych, którzy pisali jeszcze inne książki... W pewnym momencie wszystko zaczyna się układać jak puzzle, zazębiać, łączyć ze sobą, splatać...
Użytkownik: dziata 28.12.2007 16:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeśli się jest dobrym - t... | Meszuge
Jeśli chodzi o mnie, to wiem, że nie jestem znawcą... nie chciałam tym pytaniem odpowiedzieć sobie czy jestem znawcą, dobrze wiem, że nie orientuje się jeszcze w wielu rzeczach i jeszcze wiele przede mną (więc domyślam się, że moje 300 nic nie znaczy przy 1000). Chciałam poprostu spytać o zdanie użytkowników...bo wiele osób przeczytawszy 100 książek już czuje się nie wiadomo kim w tej dziedzinie...
Użytkownik: Meszuge 28.12.2007 22:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeśli chodzi o mnie, to w... | dziata
Zdaje się, że zupelnie niechcący popełniłem sporą gafę. :-(
Ja tak sobie "strzeliłem" te 300 bez zaglądania na Twój biblionetkowy dorobek i bez żadnego związku z moim. Ja przeczytałem książek o wiele więcej niż chciało mi się tu oceniać, ale i to przecież o niczym nie musi świadczyć.

Chcesz rozpoznawać ludzi biegłych w temacie, oczytanych? Patrz na ich tak zwane recenzje. Z czym wiążą daną książkę, do czego ją porównują, jakie mają słownictwo, co jeszcze - poza podstawowym opisem treści - napisali o książce, o innych książkach lub autorze. Zerknij może na tekst dotyczący książki "Szalbierz" Tomasza Łysiaka - nie, nie twierdzę, że to jest to, ale może Ci się coś nasunie.
Użytkownik: dziata 29.12.2007 23:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Zdaje się, że zupelnie ni... | Meszuge
Nic się nie stało :), może to ja zbyt gwałtownie zareagowałam i wzięłam to za bardzo do siebie...
Użytkownik: mazalova 28.12.2007 17:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam nadzieję, że ten tema... | dziata
Ja po przeczytaniu 37 książek uznałam się za znawcę i uznaję się do tej pory. Innymm, niestety, nawet przeczytanie 347 nie pomaga i wcale się nie znają.
To się czuje, kiedy człowiek jest znawcą.
Użytkownik: hburdon 28.12.2007 17:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja po przeczytaniu 37 ksi... | mazalova
Och, ja myślę, że znawca książek w ogóle nie musi czytać książek. Niech czyta opracowania i bryki, a książki zostawi miłośnikom książek.
Użytkownik: janmamut 28.12.2007 19:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja po przeczytaniu 37 ksi... | mazalova
Wiem, ze się czuje, kiedy człowiek się nie myje. Nie widzę jednak na razie związku tego z byciem znawcą.
Użytkownik: mazalova 29.12.2007 10:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiem, ze się czuje, kiedy... | janmamut
Twój dowcip, mamucie, jest tyleż słaby co niejednoznaczny.
Kiedy pytamy kogoś o zdrowie, pytamy; Jak się czujesz? (wedle Twojej definicji nie trzeba byłoby pytać, tylko wystarczyłoby powąchać). Kiedy dziecko boi się strzykawki, matka pyta go; "kochanie, czy czujesz się na siłach dać sobie zrobić zastrzyk?"
W języku potocznym wyrażenie "czuć się" używamy zamiennie z wyrażeniem "być".
Kiedy jednak ktoś tego nie rozymie, a na siłę ripostuje, byleby tylko ripostować, wtedy można powiedziec, że nie czuje bluesa (i wcale nie chodzi tu o to, że ktoś ma katar).
Użytkownik: Czajka 29.12.2007 10:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Twój dowcip, mamucie, jes... | mazalova
Akurat widocznie w tym przypadku bliżej jest do kataru, niż do bluesa.
Użytkownik: janmamut 30.12.2007 02:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Twój dowcip, mamucie, jes... | mazalova
Cóż, myślałem, że autorka piekielnie złośliwych recenzji zrozumie moje intencje w lot, ale może trzeba wziąć poprawkę na okołoświąteczny odpływ krwi z mózgu do żołądka. Niech będzie zatem jaśniej: jeśli ktoś czuje się znawcą literatury po (deklarowanym) przeczytaniu 37 książek, TO COŚ TU ŚMIERDZI.
Użytkownik: użytkownik usunięty 28.12.2007 17:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam nadzieję, że ten tema... | dziata
Myślę, że znawca to nie ten, kto dużo książek przeczytał, ale prędzej ten, kto czytał również dużo o tych książkach.

Poza tym raczej nie ma znawcy literatury w ogóle, za dużo jej powstało, żeby całą ogarnąć.Są znawcy literatury żydowskiej, duńskiej, fantastyki czy coś w tym rodzaju. I takie ograniczenie wydaje mi się bardziej wiarygodne.
Użytkownik: cheyenne 28.12.2007 17:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam nadzieję, że ten tema... | dziata
W ogóle pojęcia, że jakaś książka jest albo nie jest wartościowa jest dla mnie bez sensu. Każda książka ma wartość mniejszą lub większość. Jak ktoś czyta Harlequiny to dla tej osoby Tołstoj czy Wharton będą bezwartościowym śmieciem lub przeintelektualizowanymi bujdami ;) Ja czytam co mi pod rękę wpadnie, bez podziału na gatunki.Za znawcę się nie uważam, mimo że przeczytałam ponad 1000 książek (znam liczbę bo je sobie spisuję, taka mała grafomania:) ) Znawcy to niby tacy ludzie, którzy przeczytali książek tysiące i była to sama klasyka powiedzmy (opinia niektórych). Dla mnie znawcą jest ktoś, kto orientuje się w każdym gatunku, w autorach, tytułach itp. Załóżmy, że ktoś pracuje w księgarni, zna wszystkich autorów i ich książki, i co kogoś takiego tez uznamy za znawcę? Jeśli nigdy tych książek nie czytał to co z niego za znawca. Czytać trzeba dużo i różnych rzeczy to moooże po iluś latach będzie można się uznać za znawcę ;) Ale to też niekoniecznie ;)
Użytkownik: dziata 28.12.2007 21:09 napisał(a):
Odpowiedź na: W ogóle pojęcia, że jakaś... | cheyenne
Cheyenne skoro przeczytałaś 1000 książek to dlaczego na biblionetce oceniłaś tylko 241, to jakieś wybrane?
Użytkownik: martini_rosso 28.12.2007 23:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam nadzieję, że ten tema... | dziata
Znawca literatury - to brzmi dumnie. Ale wydaje mi się, że to zbyt mętne pojęcie, aby był sens je definiować. Bo jak wytyczyć tutaj granicę, która wyznaczałaby, kiedy ktoś przestaje być przeciętnym czytelnikiem? Pierwsze skojarzenie ze "znawcą literatury" to dla mnie pracownicy naukowi, wykładowcy - mają wiedzę i lata doświadczenia w obcowaniu z literaturą wszelakiego rodzaju. Uważam jednak, że to kontrowersyjne pojęcie. Niby jest jakiś kanon, który dobrze znać, klasyka, która zawsze (?) jest aktualna, jest też bieżący nurt literacki (wypada się orientować i w nim)... ale czy to są warunki na określenie i zdefiniowanie "znawcy literatury"? Pozostaje zawsze jeszcze obszar subiektywizmu - bo o wartość pewnych klasycznych pozycji mogą się spierać różne osoby o bogatym intelektualnym zapleczu i erudycji, każda z nich może mieć rację... więc można zaryzykować, że co zdolniejszy czytelnik, to inny kanon i inny typ "znawcy literatury". Uważam, że ten termin kojarzy się raczej negatywnie i pretendowanie do niego wydaje mi się dziwne. Znacznie bezpieczniejszym i przyjemniejszym określeniem jest według mnie po prostu "miłośnik literatury"...
Użytkownik: tozda 04.01.2008 11:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam nadzieję, że ten tema... | dziata
Jeśli chcesz na tym zarabiać to tak naprawdę wystarczy, że przeczytasz kilka bryków dla przyzwoitości i masz "odpowiednich znajomych". Możesz się znać literaturę do woli z telewizora... i tak żaden z oglądaczy nie dokrzyczy swojego sprzeciwu :-)

A jeśli chcesz czytając entą książkę odkrywać zawoalowane aluzje, nawiązania do innych dzieł itd to jak to już zostało napisane będziesz o tym mieć przekonanie.

Mi osobiście wydaje się, że to nie liczba książek ale przekonanie. Trochę tak jak z rzucaniem palenia papierosów. Tak naprawdę, nie rzucisz palenia kiedy je rzucisz ale kiedy przestaniesz liczyć dni bez palenia.

Czytanie książek to chyba jedna sprawa a umiejętność rozmawiania o nich to inna? Sam nie wiem...
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: