Dodany: 27.12.2007 18:34|Autor: scarlett:)

I Piekara czasem potrafi zaskoczyć...


Z powodu nieznajomości większości pozycji napisanych przez pana Piekarę, oczekiwałam po tej książce typowej historii, podobnej w swoim smaku do wielu książek z dziedziny fantastyki. Jednak dostałam coś innego, może nawet można użyć określenia - świeżego.

Zwykły człowiek, mówiąc niepoprawnie, nawet bardzo zwykły, żyjący w swoim małym, ciasnym i raczej nieudanym życiu. Dziewczynka, czternastoletnia, zachowująca się bardziej dojrzale niż na jej wiek przystało, która intryguje i nie zdradza nam, kim właściwie jest.

Połączenie ich dróg wywołuje lawinę zdarzeń, które popychają do przodu życie niespełnionego scenarzysty, dotychczas będące w okresie stagnacji.

Pierwsza rzecz, której się nie spodziewałam - błyskotliwa i porywająca proza. Oddaje idealnie koloryt życia bohatera. Po prostu przenosi nas w jego świat, jego dni i stany emocjonalne, w jego życie - bo to proza naprawdę tętniąca życiem. Niektóre strony czytałam z wielką przyjemnością, co mi się rzadko zdarza przy lekurze współczesnych pozycji.

Druga - historia. Mistrzowsko stworzona historia balansuje na granicy rzeczywistości i świata nieracjonalnego. Liczne aluzje do anormalności zdarzeń niczego nie wyjaśniają.

I coś, co wielu uzna pewnie za nieskończoną głupotę i obrażanie autora - ale przypomina mi ta książka powieść obyczajową: dużą część książki zapełniają opisy ludzi, ich charakterów, myśli czy przeszłości. W dodatku nie są one schematyczne, a bardzo wierne prawdziwemu życiu.

W sumie nie jest to dla mnie książka wybitna, jednak na pewno wyróżniająca się pośród współczesnych polskich powieści. Polecam każdemu, kto chce wypełnić czas dobrą, napisaną lekkim piórem i wciągającą opowieścią. Myślę, że stąpanie po granicy realności i świata paranormalnego zaintryguje w końcu każdego.

Argumentem na korzyść ksiązki jest zakończenie całości – ma się szczerą chęć przeczytać następny tom.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4452
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 4
Użytkownik: first-pepe 15.05.2010 14:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Z powodu nieznajomości wi... | scarlett:)
Doprawdy zastanawiam się na czym opiera się popularność pisarzy pokroju Piekary. Przecież tego się nie da czytać. Z czystej przekory sięgnąłem po tę książkę, by mając świeżo w pamięci "Perfekcyjną niedoskonałość" Jacka Dukaja skonfrontować wrażenia z lektury obu dzieł. Podchodząc do opisania moich wrażeń maksymalnie eufemistycznie (nie chcę używać brzydkich wyrazów ani innych mało pochlebnych acz adekwatnych do mojego nastroju sformułowań) stwierdzę jedynie, że nawet w stu książkach napisanych przez Piekarę, Komudę, Filipiuka i innych im podobnych nie będzie tyle treści i wartości czysto literackich, co w jednej stronie któregokolwiek z Dzieł Jacka Dukaja.
Bo czymże jest "Alicja" Piekary? Grafomania na poziomie trójkowej rozprawki z pierwszej klasy gimnazjum, tudzież psychologia postaci i sama akcja. Przecież na tych 200-tu stronach nic się nie dzieje! Aż do kulminacyjnego finału którym jest... dziadyga z siekierą i psem do tego o nieokreślonej motywacji działania (no ale któż by się przejmował takimi niuansami). Każde działanie lub zaniechanie głównego bohatera, każde jego przemyślenie, najprostszą nawet czynność fizjologiczną Piekara musi okrasić trzyzdaniowym wyjaśnieniem oraz pięciozdaniową dygresją o co tak naprawdę naszemu bohaterowi chodzi (żeby nie było żadnych, absolutnie żadnych wątpliwości). Boże jeżeli takie blubry są popularne, czytane i w dodatku mają ocenę 4.40 (którą na szczęście udało mi się nieco zmniejszyć)...
Wkraczając w króciutką polemikę z powyższą entuzjastyczną opinią stwierdzam, że:
- zdanie pierwsze: szanowna scarlett:) niestety są to typowe blubry i to najgorszego sortu,
- zd. drugie: bardzo zwykły, przeciętny człowieczek do tego przegrany życiowo czterdziestolatek, któremu nagle przydarzają się niezwykłe rzeczy, no halo! ile już było takich oryginalnych historii? Do tego pisanych o wiele, wiele lepiej ( vide Stephen King),
- zd. trzecie: lawina zdarzeń? w którym miejscu przepraszam?,
- zd. czwarte: "błyskotliwa i porywająca proza" oddająca idealnie "koloryt życia bohatera"? Faktycznie kolorowe życie ma taki nieudacznik, nic tylko naśladować,
- zd. piąte-siódme: no comment,

Gorąco odradzam wszystkim, którzy cenią swój czas oraz merytoryczną jakość tego co czytają.
Użytkownik: moreni 16.05.2010 16:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Doprawdy zastanawiam się ... | first-pepe
Nie rozumiem, czemu takimi gromami rzucasz w pana Piekarę. Nie jestem jego szczególną fanką, ale uważam, że potrafi pisać przyzwoicie, co pokazał właśnie na przykładzie "Alicji". Rozumiem, że nie każdemu taka proza się podoba. Rozumiem, że ktoś może przedkładać skomplikowany styl Dukaja ponad proste, ale trafne sformułowania. Przygodę z Dukajem (puki co, bo nie zamierzam tak łatwo się poddawać) skończyłam po 200 stronach "Lodu". Na chwilę obecną mogę pokusić się o stwierdzenie, że o ile w "Alicji" nie dzieje się nic (no, w każdym razie nic szczególnie spektakularnego, z filmu akcji rodem), to czyta się to jak najbardziej emocjonujące sceny pościgów, ucieczek i tym podobne. Natomiast język Dukaja sprawił, że mimo natłoku wydarzeń miałam wrażenie monotonii i braku akcji. Trudny styl w jakimś stopniu zabił barwność przekazu. Poza tym, nie zawsze człowiek ma ochotę czytać jakieś "dzieło mocno natchnione" (czyli o wysokich aspiracjach). Wtedy przydaje się rozrywka mniej wymagająca, ale jednak jakiś poziom sobą reprezentująca, czyli Piekara i spółka.

Poza tym słowo koloryt oznacza zespół cech charakterystycznych dla jakiegoś miejsca, czasu lub dla jakiejś społeczności; też: nastrój dzieła sztuki odtwarzający ten zespół cech (za słownikiem PWN; mniemam, że autorka recenzji właśnie to z dwóch znaczeń miała na myśli). Nie musi mieć nic wspólnego z określeniem "barwny" czy "kolorowy". Równie dobrze może być szary i ponury, więc nie wiem, skąd to ironiczne "kolorowe życie".

P.S. Zawsze mi się wydawało, że słowo "blurb" odnosi się li tylko do peanu pochwalnego na tylnej stronie okładki, więc byłabym wdzięczna, gdybyś wyjaśnił, co rozumiesz przez to określenie.:)
Użytkownik: first-pepe 17.05.2010 14:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie rozumiem, czemu takim... | moreni
Generalnie powinienem pozostawić powyższy post bez komentarza, gdyż swoje zdanie już wypowiedziałem. Jednakże pragnę dodać coś jeszcze od siebie żeby być trochę bardziej zrozumianym.
Otóż od jakiegoś już czasu zarówno w literaturze, kinematografii, czy muzyce żywy jest problem świeżości i oryginalności poszczególnych utworów. Sprowadza się to do tego że szczyty popularności dzierżą historie o młodocianym czarodzieju, nowoczesnych wampirach, kolejne odrestaurowane wersje "Halloween", "A-team", "Everybody hurts" R.E.M., "Roxanne" Stinga, które generalnie, od strony merytorycznej zaznaczam, niczym się nie różnią od pierwowzoru, zapewniając nam co najwyżej nowe wrażenia natury estetycznej. Stąd też na wagę złota są dzieła, które proponują coś nowego, stanowią świeży powiew. Takim dziełem swego czasu był horror "Ring", którego pomysł na fabułę został prędko wyeksploatowany przez różnych mniej lub bardziej udanych rodzimych i hollywodzkich naśladowców.
Moja opinia na temat dziełka Piekary wynika właśnie z powyższych założeń. Czas, przynajmniej dla mnie, jest cenną rzeczą dlatego staram się go wykorzystać w najbardziej optymalny sposób. Od strony kulturalnej wiąże się to właśnie z chęcią poznawania NOWYCH historii, zapewniających odpowiednią stymulację układu limbicznego.
"Alicja" Piekary jest bardzo nieudanym czytadłem, które nawet w kategorii odgrzewanego kotleta nie spełnia podstawowego założenia tzn. nie dostarcza wrażeń emocjonalnych. Jest to utwór wtórny, prostacki, pisany na kolanie. Co więcej mogę dodać? Być może nie powinienem generalizować i sprowadzać do jednego worka wszystkich utworów Piekary no ale przecież sama sugerujesz, jak i inne osoby wypowiadające się w temacie, że "Alicja" to jedno z lepszych dzieł Piekary:-)

P.S. Zawsze mi się wydawało, że kolejność jest następująca: najpierw umiejętność czytania, a następnie komentowania tego co się czyta. Dlatego do zrozumienia znaczenia słówka BLUBR odsyłam do gwary poznańskiej:-)

P.S.2 "Na chwilę obecną mogę pokusić się o stwierdzenie, że o ile w "Alicji" nie dzieje się nic (no, w każdym razie nic szczególnie spektakularnego, z filmu akcji rodem), to czyta się to jak najbardziej emocjonujące sceny pościgów, ucieczek i tym podobne." Świadomy, czy przypadkowy oksymoron? Poza tym Dukaj nie ma wysokich wymagań jeśli o odbiór jego utworów. On po prostu dużo wymaga od siebie jako pisarza, co znajduje odzwierciedlenie bezpośrednio w jakości jego książek.
Użytkownik: moreni 17.05.2010 15:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Generalnie powinienem poz... | first-pepe
Teraz już wiem, czemu Ci tak "Alicja" nie pasuje i jestem w stanie to uszanować, chociaż zdania nie zmienię.;) Wygląda na to, że jeśli chodzi o dobór lektur, mamy trochę inne priorytety. Ja wychodzę z założenia, że i tak już wszystko napisano, teraz zaś pozostało szukanie właśnie wrażeń estetycznych, Ty zaś ponad nie przedkładasz świeżość pomysłu (którą i ja cenię, bo to obecnie rzeczywiście rzadkość). Ale mimo wszystko uważam, że Alicja to czytadło całkiem przyjemne, chociaż na pewno nie wybitne. O Dukaju zaś porozmawiam chętnie, ale dopiero jak go ciut lepiej poznam.;)

Gdybyś nie napisał, że to słówko z gwary poznańskiej, nie wiedziałabym nawet, gdzie szukać (pierwsze skojarzenie, o którym napisałam, zza oceanu aż pochodziło;)). W Poznaniu nigdy nie byłam, a z gwarą to mi się tylko ta nieszczęsna pyra kojarzy, chociaż tez nie jestem pewna, czy prawidłowo.;)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: