Dodany: 06.05.2013 15:10|Autor: Method

Krótka opinia o „Ofierze losu”


Mimo szumnie zapowiadanego wybuchu sensacji, dostałem w ręce przeciętny kryminał. „Ofiarę losu” strukturalnie, stylowo i mentalnie porównałbym do któregoś z sensacyjnych seriali emitowanych na Polsacie czy TVN-ie. Krótko mówiąc – nic specjalnego. Oczywiście jest zagadka i aura tajemniczości, ale zupełnie bez klimatu. Czyta się to bez większych emocji; bo przypomina obyczajową relację z prowincjonalnego szwedzkiego miasteczka. Nie miałbym nic przeciwko temu, gdyby nie fakt, że ta obyczajowa relacja jest tak samo mętna, jak i wątek kryminalny. Chcecie się przekonać – przeczytajcie. Ja jednak odradzam…

Minęło zaledwie kilka dni od przeczytania książki, a z mojej głowy ulotniła się większość jej treści. W pamięci utkwiły mi jedynie dwa fragmenty, zaledwie kilkanaście mniej przeciętnych stron.

Pierwszy z tych fragmentów to wizyta policjantów na skalistej wysepce, gdzie mieszkała stara alkoholiczka (imienia nie pamiętam). Po co tu przybyli i kim była owa „dama” – nie napiszę, bo zdradzę ważny szczegół. Drugi fragment to epilog i wizyta świeżo upieczonej pary młodej na strychu własnego domu. Strychu – jak się okazuje – skrywającym pewną tajemnicę sprzed lat…

I co? I niewiele więcej. Podejrzewam, że fani thrillerów/kryminałów/sensacji znajdą tu coś dla siebie. Jednak moim zdaniem, „Ofiara losu” to eksperyment, który się autorce nie udał. Bo jeśli nic więcej nie pamiętam, a opinię o powieści udało mi się zmieścić w tysiącu pięciuset znakach, nie najlepiej to świadczy… O książce, rzecz jasna :).



(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 595
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: