Dodany: 05.05.2013 17:08|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Szczęśliwy, kto nie dożył takiego wypoczynku…


„Duża sala” to minipowieść (naprawdę „mini”, zważywszy, że najdłuższe opowiadanie w zbiorze, który bezpośrednio przed nią czytałam – „Dwie kobiety” Doris Lessing – dłuższe jest o prawie 30 stron!), do przeczytania maksymalnie w dwie godziny. Ale ładunek emocjonalny, jaki się w tym minitekście zmieścił, niewiele ma sobie równych.

Opisana w nim historia rozgrywa się w ciągu paru miesięcy roku 1952. Truus van der Veen ma siedemdziesiąt cztery lata i mieszka w wynajmowanym mieszkanku w Hadze. Sama, bo mąż zmarł przed dziesięciu laty, a jedyna córka jeszcze przed wojną wyjechała do Paryża. I nagle pewnego dnia budzi się w obcym miejscu, wśród obcych ludzi. Przebyty „atak” (w którym łatwo rozpoznać udar mózgu) pozbawił ją pamięci o wydarzeniach bezpośrednio poprzedzających tajemniczą zmianę i mocno ograniczył jej sprawność ruchową. A więc czyżby była w szpitalu? Nie, ta dziwna placówka, w której prócz personelu przebywają same stare (stare? Czyżby? Są tam przecież i młodsze od Truus, a jakże można ją nazwać staruszką, skoro dziś w niektórych krajach Unii Europejskiej rozważa się już uznanie osoby w tym wieku za zbyt młodą, by mogła pobierać emeryturę?!) i schorowane kobiety, to… „dom wypoczynkowy”[1]. Ech, chyba nikt nie wierzy w to szyte grubymi nićmi kłamstwo dyrektorki! Cóż to za dom wypoczynkowy, do którego nie przybywa się z własnej woli, a tym bardziej nie można go z własnej woli opuścić (Truus jeszcze wierzy, że gdy tylko odpocznie po chorobie, znów znajdzie się w swoim apartamenciku u pani Lindeman, ale współlokatorka rychło wyprowadza ją z błędu: „tak się zawsze mówi, ale to się nigdy nie sprawdza. (…) Wszystkie przychodzimy tu na krótki czas, ale wychodzi się stąd nie po to, żeby wrócić do swoich”[2])? Jakiż to wypoczynek, co prócz leżenia w łóżku nie obejmuje żadnych aktywności zaliczanych do wypoczynkowych, a nawet leżąc, zamiast kontemplować ciszę lub szum wiatru za oknem, musi się nasłuchiwać cudzego oddechu, chrapania, kasłania, wzdychania, nie mówiąc o mniej przyjemnych odgłosach? Nie ma co dłużej udawać: Truus jest w domu starców, najpodlejszym, najtańszym, na który zresztą i tak nie wystarczy jej renty (dotychczas spokojnie pozwalającej na wynajem mieszkania i utrzymanie jednoosobowego gospodarstwa!), a wobec fatalnego statusu materialnego Heleny, już zupełnie pozbawionej funduszy przez kilkutygodniowy pobyt z chorą matką, trzeba podjąć pewne przykre kroki…

Ten dramat rozpisany jest na dwa głosy; monolog Truus co jakiś czas przerywa krótsza i zwięźlejsza relacja Heleny, boleśnie przeżywającej nieszczęście matki, choć jednak w jakiś sposób od niego zdystansowanej – bo przecież to nie ją pozbawiono wszystkiego, co miała, nie ją odarto z intymności, to nie ona musi być świadkiem upokarzających swarów o miejsce w lepszej sali czy o ukradzione cukierki… Ale i jej wynurzenia dokładają swoje do tego przeraźliwie smutnego obrazu starości, cierpienia i osamotnienia, po którego projekcji długo jeszcze nie można dojść do siebie.

To świetna (niemal doskonała, jeśli pominąć nieco irytujący sposób rozpisywania dialogów) proza, unaoczniająca czytelnikowi beznadziejność położenia, w którym i on sam teoretycznie mógłby się znaleźć, prowokująca pytania, na jakie niełatwo się odpowiada.

Czy na miejscu Truus potrafilibyśmy zachować godność w sytuacji automatycznie – choć nie z rozmysłem – nastawionej na odbieranie człowiekowi godności? Czy postawiwszy się w roli Heleny, umielibyśmy oszczędzić naszym rodzicom tego, co musi przeżywać Truus? A może trzeba sobie powiedzieć: taka jest kolej rzeczy, raz na wozie, raz pod wozem, i z czego tu robić dramat? Albo: to nie ma znaczenia, módlmy się i prośmy o szybkie i bezbolesne przejście w zaświaty, gdzie nie będzie już bólu, upokorzenia i samotności?

A to tylko dwie godziny czytania…



---
[1] Jacoba van Velde, „Duża sala”, przeł. Paulina Wat, wyd. Wydawnictwo Literackie, Kraków 1961, s. 11.
[2] Tamże, s. 15.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1936
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 4
Użytkownik: mariolawiki1 09.05.2013 21:09 napisał(a):
Odpowiedź na: „Duża sala” to minipowieś... | dot59Opiekun BiblioNETki
Czytałam nieco dłużej, nie chciałam po prostu od razu pochłonąć całego dania.
Starość jest okrutna, właściwie można powiedzieć wprost, że jest to najgorszy okres w życiu człowieka, jedyną jego osłodę stanowią - kochająca rodzina, zrozumienie bliskich, wspomnienia oraz konkretne resztki zdrowia umożliwiające samodzielnę egzystencję. Jeśli któregoś z tych czynników zabraknie ów okres życia staje się horrorem. Coraz częściej myślę o tym, że zbliża się powoli "ten" czas do mnie, nieubłaganie, podstępnie, ogarnia mnie w chwilach refleksji lęk i smutek. Myślę wtedy o śmierci jak o wybawieniu, może to strasznie brzmi, ale taka jest prawda.
Właściwie w przypadku obu bohaterek nie było dobrego wyjścia z sytuacji, Helena nie miała możliwości zaopiekowania się schorowaną matką, ta zaś nie chciała "wisieć" na córce, kto by zresztą chciał tak egzystować?
Ogromnie podobały mi się wspomnienia Heleny, jej opowieść o szkółce niedzielnej, jej przemyślenia dotyczące wiary, relacji interpersonalnych, to, że przez cały czas dostrzegała jak pięknym, cudownym i wrażliwym człowiekiem jest jej matka, jak oburzało ją to, że inni te cechy charakteru Truus bezwzględnie wykorzystywali.
I na koniec ta przejmująca, przeszywająca i bolesna prawda, która wysuwa się na pierwsze miejsce - jesteśmy samotni, zawsze i wszędzie, nawet wśród ludzi, wśród najbliższych i im wcześniej zdamy sobie z tego sprawę, tym mniejsze będzie nasze cierpienie, tym mniej bolesne rozczarowanie na samym końcu życiowej wędrówki.
Użytkownik: ilia 22.02.2014 12:08 napisał(a):
Odpowiedź na: „Duża sala” to minipowieś... | dot59Opiekun BiblioNETki
Gorzka, smutna, bolesna książka. Można powiedzieć - takie jest życie, taka jest starość, samotność i umieranie. Ale wcale nie musi takie być, choć najczęściej takie jest. Przerażająca prawda, zwłaszcza dla ludzi, którym bliżej końca, niż początku. Dla takich jak ja.
Użytkownik: Checkpoint 22.02.2014 12:43 napisał(a):
Odpowiedź na: „Duża sala” to minipowieś... | dot59Opiekun BiblioNETki
Twoja recenzja zachęciła mnie, książka ląduje w schowku.
Użytkownik: miłośniczka 22.02.2014 13:49 napisał(a):
Odpowiedź na: „Duża sala” to minipowieś... | dot59Opiekun BiblioNETki
Do schowka, chcę przeczytać koniecznie!
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: