Dodany: 25.12.2007 12:02|Autor: p.a.
Indiańskich legend nigdy dosyć?
Najwyraźniej Masterton zasmakował w indiańskich legendach. Różnica między tą pozycją a "Manitou" polega jednak na tym, iż w "Kostnicy" bohaterowie muszą pokonać kogoś straszniejszego od zmartwychstałego szamana - przeciwnikiem jest jeden z najbardziej podstępnych indiańskich demonów: Kujot, zwany również Pierwszym, Który Użył Słów dla Siły...
Początek jest nieco dziwaczny. Do głównego bohatera (John Hyatt), pracującego w wydziale sanitarno-epidemiologicznym, przychodzi pewien staruszek skarżąc się, że jego dom... oddycha. Brzmi groteskowo? Być może, ale w gruncie rzeczy Masterton zawsze miewał ryzykowne pomysły. Gdy Hyatt - wraz z kolegą z pracy - odwiedza staruszka, zaczyna się robić naprawdę strasznie. Dość powiedzieć, iż wyżej wspomniany kolega wkrótce trafia do miejskiego szpitala. Wydaje się pogrążony w dziwnym letargu, lecz przede wszystkim zaczyna oddychać w taki sam sposób, w jaki czynił to do niedawna dom. A to dopiero początek. W wyniku dziwnych właściwości posiadłości, do szpitala trafią wkrótce dwie inne osoby...
Wciągnięta w wir wydarzeń przyjaciółka Johna, Jane, wkrótce dokonuje odkrycia, iż wszystkie te historie mogą mieć związek z pewną indiańską legendą...I od tej pory książka w zasadzie przestaje zaskakiwać - demon budzi się do życia, do San Francisco przybywa szaman - taka mastertonowska norma. Chyba jest też nieco mniej strasznie, niż chociażby w "Manitou". Być może ma to związek z tym, iż indiańska legenda, na której wzorował się pisarz, jest nieco niedorzeczna? Poza tym Masterton popełnia swoje standardowe grzechy, ze stosowaniem fabularnych wytrychów na czele, tak jak by koniecznie chciał się zmieścić na jak najmniejszej liczbie stron. Pomimo tego książkę wciąż dobrze się czyta, pod warunkiem, iż nie będziemy wytykać bohaterom idiotycznych czasem decyzji (ale czego nie robi się dla rozwoju fabuły, prawda?). I choć całość przekonuje odrobinę mniej niż "Manitou", to w gruncie rzeczy nie potrafię z czystym sumieniem powiedzieć, że debiut Mastertona jest książką lepszą.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.