Dodany: 29.04.2013 22:52|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Książka: Stanąć na nogi
Sacks Oliver

3 osoby polecają ten tekst.

Gdy lekarz nie może leczyć się sam...


„Stanąć na nogi” to jedna z najwcześniejszych książek Sacksa, wydana prawie trzydzieści lat temu, dziesięć lat po bestsellerowych „Przebudzeniach” i krótko przed równie sławnym „Mężczyzną, który pomylił swoją żonę z kapeluszem”.

Autor opisuje w niej konsekwencje wypadku, który przydarzył mu się na urlopie w Norwegii, podczas wędrówki po górskich szlakach. Wydawałoby się, że czterdziestolatek powinien już mieć dość rozsądku, by nie wchodzić na ścieżkę wyraźnie oznakowaną jako miejsce bytowania niebezpiecznego byka – ale jak widać, i lekarz z kilkunastoletnią praktyką czasem potrafi myśleć nielogicznie, zakładając, że „może to jakiś żart”[1]. Niestety, ostrzeżenie mówiło prawdę. Wystraszywszy się olbrzymiego zwierzęcia, nasz turysta rzucił się pędem do odwrotu; nieostrożny krok, i jedna noga przestała być użyteczna… Było to zerwanie ścięgna mięśnia czworogłowego. Jako lekarz i brat lekarza, Sacks błyskawicznie załatwił sobie leczenie w rodzinnym kraju. Nie uchroniło go to jednak przed doświadczeniami, jakich doznaje każdy pacjent każdego szpitala, tam czy gdziekolwiek indziej. Mierzenie temperatury w odbytnicy. Przebieranie w bezosobowy, bezkształtny i pozbawiony wdzięku szpitalny ubiór. Odarcie z intymności w wieloosobowej sali albo izolacja w ciasnym pokoiku bez okien. Poddawanie się bardziej lub mniej zrozumiałym regułom (łyk wody kilka godzin przed operacją? „Wykluczone”[2]; wygodna pozycja w łóżku? Byle nie przed obchodem generalnym, bo „siostra oddziałowa lubi, kiedy pacjenci siedzą wsparci na poduszkach dokładnie pośrodku”[3]). I co najgorsze, zupełny brak efektywnej komunikacji na styku lekarz – pacjent. Tu w zasadzie należałoby przytoczyć całe dialogi pomiędzy doktorem-pacjentem Sacksem, którego zaniepokoiły dostrzeżone po operacji objawy, a doktorem-lekarzem Swanem i jego niewymienionym z nazwiska asystentem, którzy ich do wiadomości nie przyjęli, ale ponieważ zajmują one półtorej strony, lepiej będzie wybrać tylko parę znaczących reakcji luminarzy brytyjskiej ortopedii na zgłoszony w dość precyzyjnych słowach problem chorego: „Nonsens, Sacks. (…) Myli się pan głęboko”[4]; „Co tam, Sacks? O co chodzi tym razem? Czy nie słyszał pan, że wszystko jest w porządku?”[5]; „Doprawdy, nie będę tracił czasu na pana »odczucia«. Jestem zajęty, czeka na mnie robota. (…)To nie nasz problem”[6]. No i mamy błędne koło: lekarz oczekuje od pacjenta, że ten zaakceptuje jego opinię, pacjent zaś oczekuje od lekarza, że zostanie wysłuchany i zrozumiany, skoro zaś w odpowiedzi na swoje „jest źle” otrzymuje autorytatywne stwierdzenie „a właśnie że jest dobrze!”, jak może je przyjąć za pewnik? Jeśli jest pacjentem takim jak Sacks, ma jeszcze w zapasie swoją erudycję i wiedzę medyczną, ba, może napisać do innego kolegi po fachu z prośbą o poradę, ale co ma w podobnej sytuacji zrobić nie-medyk?...

Opowieść byłaby świetna – i ze względu na ciekawą naturę problemu, i na wyraziste ukazanie relacji lekarz – pacjent, gdyby Sacks nie pozwolił zanadto rozhulać się filozofującej części swojego nieprzeciętnego umysłu. Ni stąd, ni zowąd pomiędzy konkretami zaczynają buzować myśli Nietzschego, Kanta, Kartezjusza, „metafizyków i mistyków”[7], pojawiają się tyleż kunsztowne, co niestrawne frazy w rodzaju: „moje sny (…) zachowały ejdetyczną wierność wykresu”[8], „skaczące i rozedrgane metryki zmierzały do uśrednionej protoskali”[9], „upiorne, solipsystyczne, kogitujące »ja« Kartezjusza, które (…) jest impotencją, mentalistyczną fikcją”[10], „nową, hiperfizyczną zasadą jest łaska”[11]. Nic na to nie poradzę – taki język drażni mnie nawet u bardzo lubianego i cenionego autora, nie pozwalając wywindować oceny wyżej, niż na przyzwoitą czwórkę.



---
[1] Oliver Sacks, „Stanąć na nogi”, przeł. Ewa Mikina, wyd. Zysk i S-ka, Poznań 2011, s. 12.
[2] Tamże, s. 37.
[3] Tamże, s. 83.
[4] Tamże, s. 84.
[5] Tamże, s. 85.
[6] Tamże, s. 86.
[7] Tamże, s. 92.
[8] Tamże, s. 95.
[9] Tamże, s. 116.
[10] Tamże, s. 123.
[11] Tamże, s. 124.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 714
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: