Dodany: 29.04.2013 22:51|Autor: Literadar

Bez makijażu. Prawdziwe historie kobiet.


Okładka

Rec. Dorota Tukaj
Ocena: 3/6

Nie ma to jak dobry tytuł i umiejętnie sformułowana przynęta słowna na ostatniej stronie okładki! Wiadomo, że kobiety generalnie (bo wyjątki są zawsze możliwe) lubią czytać o kobietach, wiadomo, że te, które doświadczyły dyskryminacji lub które same czują się w jakiś sposób gorsze czy słabsze od osobników płci przeciwnej, potrzebują dowartościowania. A cóż mogłoby lepiej posłużyć temu celowi, niż wywiady „z 55 kobietami, które w swoich dziedzinach osiągnęły bardzo wiele i zgodziły się opowiedzieć o tym, jak udało im się pogodzić pracę i sukces zawodowy z byciem matką, żoną, córką. Ale też jaka jest ich osobista definicja kobiecości, kiedy zrozumiały, co oznacza dla nich bycie kobietą”?

Temat jest co prawda nieustająco „na fali” od dobrych paru dekad i systematycznie gości na łamach wszystkich ambitniejszych kobiecych magazynów, jednak aż 55 historii w jednym tomie… to robi wrażenie! Zwłaszcza, że to wydanie bogatsze jest od amerykańskiego o garść wypowiedzi naszych rodaczek, wśród których jest proporcjonalnie więcej postaci rozpoznawalnych dla polskiej czytelniczki (powiedzmy, że 9-10 z 14, w porównaniu z taką samą liczbą spośród pozostałych 41). Indagowane panie to głównie działaczki społeczne i polityczne, aktorki, dziennikarki, pisarki, prawniczki, ekonomistki. Stosunkowo słabo (i tylko w części polskiej) reprezentowane są przedstawicielki zawodów związanych ze zdrowiem, a - co dość zastanawiające - nie ma ani jednej artystki plastyczki, sportsmenki, podróżniczki, ani jednej kobiety uprawiającej zawód typowo ścisły. Ten niedostatek na pewno nie wynika z braku kobiet, które odniosły sukces w tych dziedzinach, nie zatracając swej kobiecości; nie musi też co prawda wynikać z jednostronnego spojrzenia autorek zbioru – może dotarcie do pań z niektórych grup zawodowych okazało się zbyt trudne, może te, które udało się namówić na rozmowę, nie powiedziały niczego, co pasowałoby do tematu? A jednak troszkę to uwiera. Bo czyż nie bardziej przekonująca od kolejnej gwiazdy mediów byłaby, powiedzmy, wykładowczyni fizyki na prestiżowej uczelni lub wielokrotna medalistka olimpijska?

Ważniejsze od kryteriów doboru rozmówczyń jest to, co mają do powiedzenia. Czy ich wypowiedzi są w stanie w jakiś sposób czytelniczkę zainspirować, utwierdzić w poczuciu własnej kobiecości, podszepnąć sposób na sprawdzenie się w kilku rolach życiowych w dzisiejszych niełatwych realiach?

Niestety, odpowiedź na to pytanie nie jest jednoznacznie twierdząca. Tekstów wyrazistych, znamionujących niepowierzchowne podejście do tematu, przekazujących jakieś głębsze prawdy jest w książce mniej więcej połowa, a takich, które rzeczywiście można nazwać „historiami”, czyli spójnych dłuższych opowieści o doświadczeniach kształtujących kobiecość respondentki i o drodze, jaką musiała ona przebyć, by uznać swoje marzenia za spełnione – ledwie kilkanaście, w tym prawie wszystkie w części polskiej. Jej autorka lepiej chyba by na tym wyszła, gdyby zamiast dopisywać się skromnie do przetłumaczonej publikacji amerykańskiej, poszukała jeszcze paru ciekawych rozmówczyń w kraju i ich wyznania zebrała w osobnym tomie. Reszta to albo luźne i nieco chaotyczne kompilacje scenek zapamiętanych z dzieciństwa / młodości (niekoniecznie całkiem na temat, bo np. kilka pań wspomina swoje zetknięcie z przejawami rasizmu), albo zagmatwane, cokolwiek pretensjonalne wywody o kobiecej duchowości, albo króciutkie, kilkuzdaniowe wypowiedzi, sprawiające wrażenie napisanych pośpiesznie postów na forum. Stosunkowo wysoka cena, której nie usprawiedliwia ani objętość, ani szata edytorska (miękka okładka z wyrazistą, acz nieco kontrowersyjną w swej wymowie grafiką i średnio udane rysunkowe wizerunki indagowanych pań, nieco przypominające dzieła ulicznych portrecistów), nakazuje się trochę zastanowić, nim zdecydujemy się na nabycie tego zbioru. Bo może się okazać, że na ciekawsze i głębsze historie kobiet natrafimy np. w Wysokich Obcasach (który to periodyk specjalizuje się w tej tematyce), Twoim Stylu czy Zwierciadle…

Więcej recenzji Doroty Tukaj znaleźć można na www.ksiazki.wp.pl/kuid,44,nick,Dorota-Tukaj,profil.html

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2680
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 6
Użytkownik: Que_Sabe 02.05.2013 12:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Rec. Dorota Tukaj ... | Literadar
Co jest kontrowersyjnego w grafice wykorzystanej na okładce?
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 02.05.2013 14:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Co jest kontrowersyjnego ... | Que_Sabe
Mnie osobiście jako pierwsze narzuciło się (seksistowskie?) skojarzenie, że cała wartość kobiety wyrasta z tego, co ma między nogami. Oczywiście jest to dzieło plastyczne, więc interpretacja może być dowolna, ale warto być świadomym, że takie skojarzenie może powstać.
Użytkownik: hburdon 02.05.2013 14:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie osobiście jako pierw... | dot59Opiekun BiblioNETki
No nie wiem. Ziarno, z którego wyrosła okładkowa roślina, jest w miejscu, w którym kobieta ma organy rozrodcze, mnie wydaje się to dość (bio)logiczną reprezentacją.
Użytkownik: Que_Sabe 02.05.2013 17:43 napisał(a):
Odpowiedź na: No nie wiem. Ziarno, z kt... | hburdon
Wszystko zależy od interpretacji :) Biologiczna strona kobiecości może być źródłem poczucia siły. Ja lubię myśleć o tym, że mam w jajnikach więcej jaj, niż cały pułk wojska razem wzięty, więc jestem prawdziwą kobietą z jajami ;)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 02.05.2013 18:05 napisał(a):
Odpowiedź na: No nie wiem. Ziarno, z kt... | hburdon
Logiczne to może i jest, ale mnie jakoś razi wartościowanie ludzi ze względu na płeć, i w jedną, i w drugą stronę. W babskich pogaduszkach też mawiam "bo ci faceci..." i "to może zrozumieć tylko kobieta", ale gdybym miała kogoś na serio przekonywać, że kobieta może odnieść sukces, godzić role życiowe itd., chyba bym się nie zdecydowała na taką graficzną sugestię, jak na okładce. Bo przecież te bohaterki są dobrymi aktorkami, dziennikarkami, prawniczkami itd. nie dlatego, że są kobietami, tylko dlatego, że mają odpowiednie zdolności i osobowość. Wszak intelekt z gonadami nie ma nic wspólnego...
Użytkownik: hburdon 02.05.2013 19:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Logiczne to może i jest, ... | dot59Opiekun BiblioNETki
Wartościowania też nie lubię. Nawet w babskich pogaduszkach unikam go jak zarazy, bo nie uważam, żeby była jakakolwiek cecha łącząca "tych facetów" bądź rzecz, którą "może zrozumieć tylko kobieta" -- no, może z wyjątkiem tego, jakim przełomowym wynalazkiem w dziejach ludzkości jest tampon. Tego faktycznie żaden facet nie pojmie. Ale to wynika z gonad właśnie, bo przecież kobieta to jest z definicji człowiek z jajnikami. Dlatego nie razi mnie obrazek na okładce -- nie postrzegam go jako wartościującego.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: