Dodany: 29.04.2013 18:40|Autor: AnnRK
Miasto świateł i pasji
Są takie książki, na które czytelnik choćby nie chciał, natyka się co rusz. I choćby na przeczytanie czekało setki innych tytułów, to nagle w kolejkę wpycha się coś, czego wcześniej nie brało się pod uwagę. Jak tu się jednak oprzeć powieści o przepięknej okładce, która zbiera pochlebne opinie, entuzjastyczne recenzje, a w księgarniach sama pojawia się w zasięgu wzroku? Moja silna wola, pokonana, wciska się w najbardziej zaciemniony kąt mieszkania, a ja, z książką spoza kolejki, usadowiam się wygodnie na łóżku. Tym razem oprócz kota towarzyszy mi powieść Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk "Podróż do miasta świateł. Róża z Wolskich".
Bohaterki tej powieści są dwie, i akcja toczy się dwutorowo. Wątek współczesny dotyczy warszawianki Niny, historyczki sztuki, specjalistki od impresjonizmu, zaś paryski, dziewiętnastowieczny - Róży, malarki z życiorysem przyprawiającym stateczne damy o zabójcze migreny. Co połączyło losy tych kobiet?
Zanim wyruszymy w podróż w przeszłość, przenieśmy się do Gutowa. Ci, którzy mają za sobą lekturę trylogii "Cukiernia pod Amorem", z pewnością rozpoznają znajome kąty i nazwiska. Nina Hirsch pojawia się w Gutowie po śmierci ciotki. Matka Niny, Irena, od lat nie utrzymywała z siostrą kontaktów, a po jej śmierci nie zamierza zająć się pogrzebem, zrzucając ten obowiązek na córkę. Przyzwyczajona do spełniania wszelkich życzeń matki, i tym razem nie sprzeciwia się ona woli rodzicielki. W Gutowie poznaje Igę Toroszyn, współwłaścicielkę Cukierni pod Amorem oraz hotelu. Ta, znając zawód i zainteresowania Niny, pokazuje jej wiszący w holu hotelu obraz. Portret przedstawia hrabiego Tomasza Zajezierskiego. Iga podejrzewa, że jego autorką może być Rose de Vallenord, której obrazy od jakiegoś czasu giną w tajemniczych okolicznościach. "Słyszała pani o tych włamaniach do muzeów? W ciągu roku skradziono Cézanne'a, Moneta i dwóch Picassów. Trąbiły o tym media. (...) W naszej prasie o tym nie wspomniano, ale mąż był ostatnio w Anglii i tam w fachowych gazetach piszą, że przy okazji tych włamań ukradziono też cztery płótna Vallenord! (...) Spać mi to po nocach nie daje. Nie mamy tu żadnych odpowiednich zabezpieczeń, jedynie ochronę"[1].
Zaintrygowana Nina podejmuje się wykonania ekspertyzy obrazu, odbywając przy okazji emocjonującą podróż w przeszłość i poznając fascynujący życiorys malarki sprzed wieku, rudowłosej Róży z Wolskich, w późniejszych latach Rose de Vallenord, niespokojnego ducha i intrygującej postaci, wybijającej się na tle statecznych mężatek i dbającej o konwenanse arystokracji.
"Miasto u jej stóp jaśniało niczym wielobarwny dywan utkany ze świateł. Migotało, czarowało, oszałamiało. (...) »Miasto świateł« zachwycało (...) na tysiąc różnych sposobów i z pewnością żadne inne miejsce na świecie nie mogło konkurować z Paryżem, który po zmroku robił jeszcze większe wrażenie niż za dnia, kiedy zadziwiał i przerażał ogromem budynków, hałasem czynionym przez powozy oraz pieszych na bulwarach, zachwycał pięknem kościołów, mnogością pałaców, szerokością ulic, urokiem parków, szokował liczbą teatrów, restauracji, pasaży czy pawilonów wzniesionych specjalnie na wystawę światową. Zdumiewał przybysza z prowincji różnobarwnym tłumem, przemierzającym miasto wzdłuż i wszerz w poszukiwaniu coraz to nowych atrakcji"[2].
W tym świecie musi odnaleźć się kilkuletnia dziewczynka, do tej pory wychowywana na polskiej wsi. Zanim jednak będzie w stanie korzystać z możliwości, jakie daje stolica Francji, Różę czeka niełatwe życie. Milcząca, terroryzowana przez apodyktyczną matkę dziewczynka pozna głód, strach i samotność. Za próby realizowania marzeń słono zapłaci, miłość przyniesie jej cierpienie, a wszelkie próby wyrwania się spod wpływów matki spowodują palące wyrzuty sumienia. Niepokorna Róża będzie jednak walczyć o swoje, mimo ciosów i zwątpień. To klasyczny przykład wrażliwej artystki, targanej namiętnością i wątpliwościami, z sercem na dłoni, niedbającej o konwenanse, z pędzlem w dłoni tworzącej w szczęściu słoneczne portrety, a w chwilach smutku obrazy spowite mrokiem. Mogła wyjść bogato za mąż, nie martwić się o jutro. Wybrała jednak wolność i niepewność, nie dając się stłamsić i stając się źródłem plotek oraz niezadowolenia matki. "Ja nie mam córki!"[3] - usłyszy Róża. Nie wiem, czy matka może zranić boleśniej swe dziecko.
Bohaterki powieści dzieli przepaść czasowa, ale ich życiorysy mają wiele wspólnego. Zarówno Róża, jak i Nina mają trudności z wyrwaniem się spod kurateli matek. Do tej pory cierpnie mi skóra na myśl o tym, czego wysłuchiwała przez całe życie młoda Wolska. Żadna z nich nigdy nie zaznała matczynego ciepła. Surowe, zgorzkniałe rodzicielki stale piętrzyły wymagania wobec córek, a te, stłamszone, pozbawione możliwości wyrażania własnego zdania, nieustannie starały się je zadowolić. O ile jestem w stanie zrozumieć matczyny strach przed opuszczeniem gniazda przez jedyną pociechę (choć to moje zrozumienie nie obejmuje stałej kontroli nad trzydziestopięcioletnią kobietą czy wszelkich prób zdeprecjonowania osiągnięć własnego dziecka), to już numer, który Irena wywinęła córce pod koniec powieści, po prostu nie mieści się w mojej głowie. Nie da się ukryć, że po lekturze "Podróży do miasta świateł" zaczęłam bardziej doceniać własną mamę.
Różę i Ninę łączy też zamiłowanie do sztuki. Dzięki pasji tej drugiej możemy poznać życie malarki i dziewiętnastowieczny Paryż, piękny i niepokojący, wypełniony emocjami bohaterów i targany politycznymi zawirowaniami.
Małgorzata Gutowska-Adamczyk potrafi wciągnąć do świata, który tworzy. "Podróż do miasta świateł. Róża z Wolskich" intryguje od pierwszych stron. Czyta się szybko, język jest plastyczny. Niektóre wypowiedzi bohaterów wydawały mi się nieco sztuczne, jednakże nie na tyle, by psuć odbiór powieści. Świetne przedstawienie postaci Róży w połączeniu z jej ciekawym życiorysem sprawia, że nie sposób nie polubić tego niespokojnego, artystycznego ducha. Wątek współczesny jest zdecydowanie mniej ciekawy, ale na tyle rzadko przywoływany, że zanim historia Niny zdąży się czytelnikowi znudzić, akcja znów przenosi się do dziewiętnastowiecznego Paryża, miasta świateł, marzeń, emocji, a przede wszystkim miasta uczuć i pasji.
---
[1] Małgorzata Gutowska-Adamczyk, "Podróż do miasta świateł. Róża z Wolskich", wyd. Nasza Księgarnia, 2012, s. 61.
[2] Tamże, s. 19-20.
[3] Tamże, s. 259.
[Recenzję opublikowałam wcześniej na moim blogu]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.