Dodany: 22.04.2013 17:54|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Książka: Krzesło Eliasza
Štiks Igor

2 osoby polecają ten tekst.

Los zapętlony między wojnami


Richard Richter nie miał łatwego dzieciństwa. Gdy przychodził na świat, w jego rodzinnej Austrii, jak w całej Europie, panoszyli się naziści i nikt nie był pewien dnia ani godziny. Matkę, zmarłą po porodzie, znał tylko z fotografii; ojca zobaczył po raz pierwszy, gdy był trzyletnim dzieckiem, a po raz ostatni – niecały rok później. Jeśli nawet wychowująca go ciotka dołożyła wszelkich starań, by zastąpić mu rodziców, ich brak jednak w jakiś sposób musiał się przełożyć na niedostatki emocjonalne, gdyż jego małżeństwo systematycznie rozsypywało się w gruzy bez wyraźnej przyczyny. Teraz, samotny i sfrustrowany (bo i jego kariera literacka „przedstawiała się ostatnimi czasy dość niemrawo”*), wraca z Paryża do Wiednia, by znów zamieszkać z osiemdziesięcioletnią ciotką Ingrid. Remontując mieszkanie, odkrywa zamurowaną w ścianie szkatułkę, a w niej dokument, który burzy ostatni wątły fundament jego spokoju ducha. Nie wystarczają mu wyjaśnienia ciotki – czuje, że powinien wyruszyć do Sarajewa, by tam poszukać brakującego ogniwa swej tożsamości. Nie będzie to łatwe, bo jak tu znaleźć w kilkusettysięcznym mieście, do tego ogarniętym bratobójczą wojną, ślad człowieka, który wyjechał stamtąd przed pięćdziesięciu laty i najprawdopodobniej nie wrócił? A jednak Richard obstaje przy swoim zamiarze, realizując go z niezwykłą jak na siebie konsekwencją…

„Krzesło Eliasza” to iście szekspirowska tragedia, z której nikt z bohaterów nie może wyjść bez szwanku – jeśli nie na ciele, to przynajmniej na duszy. Prawdę powiedziawszy, na jedno z zastosowanych przez Štiksa rozwiązań fabularnych – którego nie da się tu omówić w taki sposób, by inni czytelnicy nie dociekli prawdy zbyt wcześnie – nawet i Szekspir się nie porwał, może uważając podobną sytuację za zbyt drastyczną dla swoich ówczesnych widzów. Czy jest prawdopodobna? Teoretycznie... cóż, prawdopodobna jest każda konfiguracja relacji międzyludzkich, jeśli umożliwiają ją warunki czasoprzestrzenne; innymi słowy, drogi dwojga nieznających się krewnych zawsze mogą się przeciąć, jeśli oboje żyją w tym samym przedziale czasowym i przynajmniej jedno z nich może opuścić miejsce swego zamieszkania. A że takie spotkanie jest równie prawdopodobne, jak wygranie kilkudziesięciu milionów na loterii... to prawda, ale przecież ktoś czasem wygrywa! Tylko że z ludźmi sprawa jest nieco trudniejsza niż z cyframi i natrafienie na odpowiednią osobę może się skończyć zarówno wielką radością, jak i wielką klęską...

Niezależnie od tego, jak bardzo realne wydają się nam poszczególne elementy dramatu Richarda i jego bliskich, nie można autorowi odmówić umiejętności przekonującego przedstawienia stanów ducha człowieka, któremu właśnie świat zachwiał się w posadach (dokładnie rzecz biorąc, stało się to trzykrotnie – raz, gdy poznał zawartość wyciągniętych ze szkatułki pożółkłych kartek, drugi raz, gdy zorientował się, kto jest kim, a trzeci, gdy doszło do jego świadomości, kto jest odpowiedzialny za tragedię, która pochłonęła już dwa życia i nadal, po pięćdziesięciu latach, zbiera żniwo, choć nieco innego rodzaju...). Niepokój, niepewność, ból, żal - wszystkie te emocje dają się dostrzec między słowami kolejnych partii monologu Richarda, momentami nieco męczącego (co może być zabiegiem celowym, oddającym wewnętrzne rozedrganie bohatera), lecz pełnego wyrazu.

Groza wojny jest stale obecna w tle: pośrednio – kiedy mowa o dramatycznych historiach z przeszłości, Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu; i bezpośrednio, wręcz namacalnie – gdy Richard w towarzystwie swych sarajewskich znajomych przemierza ulice miasta, poznaczone śladami kul i plamami jeszcze świeżej krwi... A równocześnie doskonale widać, jak usilnie życie próbuje iść własnym torem. Starzec w zrujnowanym budynku karmi koty, dziewczynka przekomarza się z cudzoziemcem, artyści wystawiają sztukę o tematyce niemającej nic wspólnego z wojną, patriotyzmem, polityką... a ludzie, którym potrzeba miłości, padają sobie w ramiona, nie zwracając uwagi na okoliczności, które może w czasach pokoju byłyby przeszkodą...

„Krzesło Eliasza” to powieść obiektywnie bardzo udana, dostarczająca doskonałego pretekstu do rozważań nad licznymi kwestiami etyczno-moralnymi; jeszcze w tej chwili zastanawiam się, czy nie oceniłam jej za nisko. Jeśli tak, wynika to głównie z moich osobistych preferencji (nie przepadam za zastosowaną przez autora metodą zapisu dialogów i wolę fabułę, której rozwiązanie Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu), a kunszt autora zdecydowanie doceniam i nie mam zamiaru o nim zapomnieć.



---
* Igor Štiks, „Krzesło Eliasza”, przeł. Danuta Cirlić-Straszyńska, wyd. WAB, Warszawa 2009, s.70.



(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 682
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: