Dodany: 18.12.2007 12:06|Autor: Meszuge
Nienawidzę... nienawidzę... nienawidzę...
„Kroniki Jakuba Wędrowycza”, historia groteskowo przedstawionego egzorcysty, ukazała się, jeśli się nie mylę, w 2001 roku. „Sługa Boży”, historia groteskowo przedstawionego inkwizytora, ukazała się, jeśli się nie mylę, w 2003 roku. Ciekawe… czy jedno z drugim może mieć jakiś związek?
Oczywiście nie twierdzę, że pan Piekara ściągnął pomysł od Andrzeja Pilipiuka, nie, skądże, gdzieżbym śmiał?! Przecież nie mam ku temu żadnych racjonalnych podstaw.
Nie ulega też najmniejszej wątpliwości, że powody i motywy, dla których pan Piekara spłodził „Sługę Bożego”, na pewno nie mają nic wspólnego z pożądaniem grzesznej mamony, dla zdobycia której wielu autorów o wyobraźni nieco mniej rozwiniętej sięga po dzieła i pomysły, które zdobyły już sławę, sprawdziły się, „odpaliły”, i zwyczajnie kopiuje… nie, oczywiście nie fabułę, kopiuje pomysł, samo clou, jak mawiają wykształceni Rosjanie mówiący biegle po francusku.
Ale, przede wszystkim, czym jest „Sługa Boży” pana Piekary? Ano, jest opowieścią o inkwizytorze i jego przygodach w tak zwanym świecie równoległym, czyli takim, którego historia potoczyła się nieco inaczej niż to znamy z lekcji… historii właśnie. W rzeczywistości, którą tak malowniczo i ze smakiem opisuje pan Piekara, Jezus zszedł z krzyża, co zapoczątkowało rządy terroru religijnego, tortury, stosy, gwałty, grabieże, niewyobrażalne bestialstwo itd.
Składowym elementem tegoż terroru jest rzesza inkwizytorów tropiących zajadle wszelkie odchylenia od doktryny przyjętej i zaakceptowanej. Jednym z nich jest nasz ulubiony bohater, tytułowy Sługa Boży, Mordimer Madderdin, plugawa, zakłamana kanalia, pozbawiona jakichkolwiek ludzkich uczuć (chyba że wynaturzonych hipokryzją i zakłamaniem), dla którego cała reszta populacji wydaje się mieć tyleż znaczenia, co robactwo pod butami.
Inkwizytor wypełnia swoje rozliczne zadania z pomocą braci, którzy „kochają” gwałcić umierające lub zmarłe kobiety, oraz daleko bardziej zdegenerowanego Kostucha.
A wracając do motywów… Zastanawiam się, co kieruje autorem tworzącym tego typu literaturę, jakie uczucia, jakie instynkty i pragnienia, a może jakie niezaspokojone, rodzące ostrą frustrację żądze?
Pewnie długo mógłbym szukać odpowiedzi na te pytania i pewnie bym nie znalazł, bo taka postawa jest dla mnie czymś zupełnie obcym, gdyby nie przypadek. Otóż na stronie pierwszej „Sługi Bożego” znalazłem coś w rodzaju miniwywiadu z autorem, to jest panem Piekarą właśnie. Jego fragment (wywiadu, a nie pana Piekary) wygląda następująco: „Czego nienawidzę: komunistów, socjaldemokratów oraz wszelkiego innego robactwa”*.
Nienawidzę… Robactwo… No, tak…
---
* Jacek Piekara, "Sługa Boży", wyd. Fabryka Słów, 2003, str. 1.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.