Dodany: 20.04.2013 15:25|Autor: OLi_10

Książka: Szatańskie włosy
Masterton Graham

1 osoba poleca ten tekst.

Terror u fryzjera!


Ach, moje biedne, naiwne owieczki, nawet nie wiecie, na jakie niebezpieczeństwo się narażacie, idąc do fryzjera. Nie chodzi już nawet o to, że pan fryzjer może do stu głów używać jednych i tych samych, nieumytych nożyczek. Nie ma też się co martwić, jeśli wbije Wam w plecy sekator. No bo po co miałby trzymać w zakładzie sekator? W porównaniu z rzeczami, które mogą kryć się w jego piwnicy, rzeczami, rzec można, z piekła rodem – to wszystko jest niczym. Uważajcie więc!

Widać, że Brytyjczyk Graham Masterton, jeden ze słynnych pisarzy horrorów, też się boi golibrody, zmajstrował bowiem powieść o jakże uroczym tytule „Szatańskie włosy”.

Szczerze mówiąc, mój kontakt ze współczesnymi twórcami literatury grozy prawie zawsze kończył się straszliwym karpiem (wiecie, mina wyrażająca niedowierzanie i szok) i rozczarowaniem. Gdyby nie to, że mój druh – którego tu pozdrawiam – bardzo lubi twórczość Brytyjczyka, nigdy bym się nim (znaczy – Mastertonem) nie zainteresował. Postanowiłem poczytać Mastertona, spodziewając się czegoś dobrego. Ale zupełnie przypadkowo (no dobra, może trochę z premedytacją) sięgnąłem po dziełko uznawane - nawet przez fanów - za najsłabsze w jego dorobku – „Szatańskie włosy”.

Przyznam, że ten raczej... eee... dziwny – bo mądrym go nazwać nie można – tytuł wzbudził moje podejrzenia. Choć z drugiej strony jest on tak dziwny, że aż zabawny, więc nawet uśmiechnąłem się, biorąc „Włosy” do domku. Później jednak – wiedząc, że literatury nie ocenia się po okładce - sprawdziłem w angielskiej Wikipedii i dowiedziałem się, iż w oryginale ta chuda książeczka zwie się „Hair Raiser” – czyli całkiem zmyślnie. Nie można więc Mastertona obarczać winą za „śmiechowy” tytuł – to sprawka tłumacza. Ale za treść tego nietypowego dziełka odpowiada już niestety sam pan Graham...

Cała afera kręci się wokół młodej irlandzkiej dziewczyny, Kelly O'Sullivan, która – chcąc stać się w przyszłości wspaniałą fryzjerką – zostaje uczennicą słynnego mistrza tego fachu, stylisty Simone'a Crane'a. Interesujące? Nie bardzo? No dobra, po jakimś czasie okazuje się, że piwnica zakładu skrywa tajemnice niczym z „Egzorcysty” lub „Omenu”. Konkretnie - w workach na ucięte włosy klientów czai się... coś potwornego.

Powiało grozą, nie? Nie? Jak to? Przecież od czytania tego paragrafu włos się jeży na głowie! No dobra, nie oszukujmy się. Już sam pomysł jest raczej dziwny, a dalej wcale lepiej nie jest. Niestety. Cała historia jest infantylna, wiele scen zamiast mrozić krew w żyłach, śmieszy. Koncept Szatańskich włosów, który sam w sobie – pomimo raczej głupiej nazwy – nie jest zły, można nawet powiedzieć, że w pewnym stopniu interesujący, zostaje zniszczony przez napchanie do powieści wszystkich możliwych kiczowatych i ogranych motywów z filmów grozy klasy Z. Bo chyba nie trzeba być geniuszem, żeby zgadnąć, czyim dziełem są te włosy?

Paradoksalnie, z początku najbardziej interesujące wydały mi się scenki „obyczajowe”, a nie żadne straszne akcje. Niestety, dość szybko się rozczarowałem. Przyznam szczerze, że miłą, uczynną i kulturalną Kelly uważam za całkiem sympatyczną postać i nawet nie drażniła mnie w trakcie lektury (czego nie mogę powiedzieć np. o pewnych bohaterach znanych cyklów fantasy). Ale poza tym... cóż, nie mogę nic więcej o niej rzec. Istnieje jakby w tle wydarzeń. Jej koledzy z pracy w ogóle nie zapadają w pamięć. A pewna pojawiająca się gdzieś w połowie powieści dama, która zresztą pomaga Kelly, jest po prostu, hmmm... może ujmę to w ten sposób - jej występ jest absurdalny. Zachowanie stróżów prawa, którzy dość łatwo przyjmują do wiadomości istnienie zjawisk paranormalnych... ech. Ale może nie ma się co dziwić. Może po prostu policjanci zdawali sobie doskonale sprawę z tego, w jakiej produkcji biorą udział i że żyją w zupełnie absurdalnym świecie.

A i rozwój akcji jest dosyć niewiarygodny. W gruncie rzeczy cała fabuła opiera się na splocie całkowicie bezsensownych przypadków, prawdopodobieństwo ich zajścia jest tak nikłe, jak tego, że dostanę za tę recenzję Nagrodę Nobla. A dodatkowo gdzieś w tle jest Tajemnica przez duże „T”. I śledztwo. Widać Masterton chciał rozruszać nieco szare komórki czytelnika. Tyle tylko, że rozgryzienie tożsamości mordercy jest tak trudne, jak podrapanie się po... czole.

Czy więc jest to najgorsza książka, jaką w życiu przeczytałem? Odpowiedź brzmi – nie. Naprawdę, było wiele gorszych. Co nie znaczy, że ta jest dobra. Chcę po prostu wytłumaczyć, dlaczego – po tak długich narzekaniach – dałbym ocenkę 2/6, a nie 1 albo nawet i 0,5. Cóż, co najmniej jeden element mnie autentycznie zainteresował (mianowicie geneza Szatańskich włosów), a wiele rozbawiło (np. to, że Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu. A tak naprawdę to przeczytałem ją szybko i bez większego bólu. Księga napisana jest językiem prostym (choć moim zdaniem – trochę zbyt prostym, za mało opisów, nawet nie bardzo wiemy, jak wygląda główna bohaterka) i Masterton rzeczywiście ma talent do snucia historii, dzięki czemu czytelnik nie musi się przy tym dziwnym utworze męczyć. Co więcej, powieść jest bardzo krótka i nadaje się na nudną przejażdżkę busem. Autor widocznie wiedział, co stworzył, i postanowił nas zbyt długo nie dręczyć. Dodatkowo można nieźle uśmiać się z tego, co się w tej powieści wyrabia. Chociażby miejsce akcji... horror w zakładzie fryzjerskim? Czy to nie jest absurdalne i w pewnym stopniu zabawne?

A teraz pora chociaż trochę „rozgrzeszyć” Mastertona z potworka, którego nam zaserwował. Książeczka jest widocznie adresowana do młodych wielbicieli literatury grozy. Nie ma się więc co dziwić, że niektóre wydarzenia przypominają przygody Power Rangers. I właśnie w takich - młodzieżowych - rejonach powieść powinna pozostać, nie próbując wychodzić do innego odbiorcy. Jeżeli skończyłeś 12 lat, odpuść sobie. Chyba że ktoś da Ci ją za darmo, wtedy możesz poświęcić tę godzinkę i się nieco pośmiać.

I na koniec taki morał: Zanim pójdziesz do fryzjera, sprawdź najpierw, czy nie strzyże się tam szatan. Zaoszczędzi Ci to niepotrzebnych kłopotów i równie niepotrzebnego owłosienia.


[recenzję wcześniej opublikowałem na swoim blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 792
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: