Zasadniczo miało być zbiorczo o Chinach, po których ponownie błądzę dość intensywnie. Ale w ramach dowodu, że tekst niemoderowany można w sposób prosty w Biblionetce umieścić i zwiększyć ilość tekstów na stronie książki będę to chyba robić w maleńkich kawałeczkach. I tu akurat czuję się nieco głupio, bo moim zdaniem jeden tekst Dot mówi więcej niż sto krótkich notek. Ale słowo się rzekło i kozie śmierć.
Najpierw były
Zmiany (
Mo Yan (właśc. Guan Moye))
– króciutka wsparta na wątkach autobiograficznych powiastka, momentami równie zakręcona jak powieści Mo Yana, ale bardziej oszczędna w słowa i absurdalne zwroty akcji. Ot, wycinek z życia autora a raczej historia życia trójki dzieciaków z jednej wioski, z których każde poszło swoją drogą, a jednak gdzieś na samym początku zawiązany supeł sprawił, że te drogi się wciąż krzyżują i rozchodzą na nowo. Tylko w dzieciństwie chwile rozpaczy mogą innych przyprawiać o wybuchy śmiechu. Im dalej w dorosłość, tym poważniejsze stają się problemy i konsekwencje czynów bohaterów. Przygnębiające.
Ale ten tekst miał być przede wszystkim o
Zakazane wrota (
Terzani Tiziano)
.
Niby o wszystkim o czym pisze Terzani gdzieś już czytałam – tekst dotyczy Chin z czasów Deng Xiaopinga (pobyt Terzaniego 3 lata od 1980), więc jest już w jakimś stopniu nieaktualny. Ale, no właśnie, tylko w jakimś stopniu. Nic nie przywróci zniszczonych zabytków, wymordowanych ludzi do życia, nie jest możliwe odbbudowanie uporczywie wcześniej deptanych i niszczonych wartości, które stanowiły o korzeniach społeczności. Z tekstu Terzaniego bije ogromny żal i gorycz, że to za czym sam tęsknił i co miał nadzieję zobaczyć już nie istnieje lub właśnie istnieć przestaje. Trochę przypomina mi to książkę Kerra o Japonii, którą chociaż ominęła rewolucja nie ominęła faza pogardy dla własnej kultury.
Czytelnik wędruje z Terzanim przez niemal całe Chiny: Pekin, Sinkiang, Mandżuria, Szantung, Quingdao i Kanton, Kaszgar. Historia i obraz każdego regionu uzupełniona poprzez pewne ogólne informacje i komentarze pozwala w jakiś sposób ogarnąć obraz tego ogromnego kraju. Jeśli dodać do tego fantastyczne, plastyczne opisy, to możemy być pewni, że mamy przed sobą lekturę wartą najwyższej uwagi.
Najbardziej podobała mi się opowieść o hodowli świerszczy:
„Posiadanie świerszcza oznacza wielką, starodawną, wyrafinowaną radość, jaką ten niezwykły, ciepły głos wiosny sprawia w środku zimy, kiedy wokół mroźno, kiedy na dworze wiatr i śnieg. »Smutek i wesołość budzi we mnie ten śpiew, który milknie, aby za chwilę zabrzmieć znowu długo i dźwięcznie. Wydaje mi się, że to głos z nieba, dźwięk stworzony tam dla ludzi, aby było im radośnie i przyjemnie« - napisał w 1900 roku Tun Lichen, mandżurski szlachcic”. [s. 140.]
Najbardziej wzburzyły mnie fragmenty dotyczące pobytu dzieci Terzaniego ( Folco -11 lat, Saskia – 9 lat) w chińskiej szkole:
„Nie wolno było pisać z wyobraźni. Nie zażądano od nas nigdy spisania naszych myśli lub naszych wrażeń na jakiś temat. To, o czym mieliśmy myśleć, było już postanowione. My musieliśmy tylko powtarzać bez dyskusji i bez powątpiewania.[…]
Rzeczą w chińskiej szkole najbardziej szokującą, do której nie mogliśmy się przyzwyczaić, były zebrania poświęcone krytyce i samokrytyce, które prędzej czy później zamieniały wszystkich w donosicieli. Klasa zbierała się raz w tygodniu; nauczyciel wskazywał dobrych i złych uczniów, zlecając innym, aby dostarczyli uzasadniających jego opinię dowodów. Raz w miesiącu podobne widowisko powtarzało się w obecności wszystkich klas zebranych w wielkiej sali, aby wysłuchać pochwał i nagan z ust kierowniczki, która była urodzoną aktorką”. [s. 282-283.]
oraz opowieść o Tybecie. Chociaż na opowieść o Tybecie nałożył się również wywiad z
Dziewięć żywotów: Na tropie świętości we współczesnych Indiach (
Dalrymple William)
z tybetańskim mnichem, który w imię obrony swojej wiary i kraju zmuszony był złamać śluby niekrzywdzenia żadnej z żywych istot i stanąć do walki z karabinem w ręku oraz krwawe stłumienie powstania antychińskiego w 2008 i kontrowersje, które budziła olimpiada w Chinach.
„Imponująca. majestatyczna. Niepokojąca. Potala, forteca z kamienia, słomy i złota, niedostępna na skalistej górze, wyrosła jakby za sprawą czarów pośrodku doliny Lhasy i symbolizuje pragnienie człowieka wzniesienia się do nieba. Niezwykły to pomnik, zbudowany przez niewolników dla ich władców - bogów. […]
Kto tam przybywa, musi poddać się jej urokowi. Po prostu nie można mu się oprzeć: sponad biało-brązowych ścian żywej góry wzniesionej przez ludzi pośród niebotycznych, nagich, martwych szczytów, które stworzyła przyroda, okna Potali podobne tysiącom oczu patrzących raz dobrotliwie i pocieszająco, raz surowo i groźnie, śledzą nieustannie przemierzającego dolinę wędrowca. Złote dachy fortecy, owiane poranną mgłą, lśnią w pierwszych promieniach wschodzącego słońca. W ciemnościach nocy jej widmowa sylweta unosi się nad miastem, a wraz z nią wspomnienia o morderstwach i czarach, lecz także o czynach zbawiennych”. [s. 192.]
Sami zobaczcie...
http://rece-precz-od-tybetu.net/upload/news/665pPotala.jpg
http://iambackpacker.net/wp-content/uploads/2012/06/The-Potala-Palace-4.jpg
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.