Dodany: 12.04.2013 09:53|Autor: anek7
Nowy wspaniały (czy aby na pewno?) świat
W 1932 roku brytyjski pisarz Aldous Huxley wydał swoją najbardziej znaną powieść: "Nowy wspaniały świat". Książka szybko stała się światowym bestsellerem (w Polsce wydano ją po raz pierwszy w 1933 roku) i do dnia dzisiejszego jest jedną z najpopularniejszych powieści fantastycznonaukowych.
Akcja toczy się w 2540 roku, lub, jeśli przyjąć datowanie używane w książce, w 650 AF. Ludzkość żyje w powszechnej szczęśliwości, której wyznacznikami są wspólność, identyczność i stabilność. Wyeliminowane zostały starość, choroby, ból, cierpienie, brud i bieda. Zniknęły również sztuka, religia, uczucia oraz więzy rodzinne. Ludzie "produkowani" są w Ośrodkach Rozwoju i Warunkowania - sztuczne zapłodnienie, klonowanie na poziomie embrionalnym, inżynieria genetyczna to tylko niektóre formy ingerencji w organizmy ludzkie w okresie płodowym. Kiedy już dziecko się urodzi, a właściwie "wybutluje", bowiem płody rozwijają się w specjalnych naczyniach, poddawane jest warunkowaniu poprzez hipnozę, kształtowanie odruchów oraz brak jakiejkolwiek intymności; "każdy jest własnością każdego" - to hasło najlepiej oddaje model więzi społecznej tworzonej w Huxleyowskim świecie przyszłości.
Nie wszędzie jednak dociera cywilizacja - na obrzeżach tego nowoczesnego świata istnieją rezerwaty Dzikich, którzy żyją tak, jak społeczeństwa sprzed wieków. Kontakt z tymi rezerwatami jest jednak bardzo utrudniony, aby się do nich dostać, trzeba otrzymać specjalne pozwolenie. Co się jednak stanie, jeśli ktoś z "nowego świata" będzie zmuszony żyć w rezerwacie? A jak sobie poradzi mieszkaniec rezerwatu w "nowym wspaniałym świecie"?
"Nowy wspaniały świat" to antyutopia, to wizja świata przyszłości, który opiera się na ograniczaniu prawa jednostki do wolności, do własnych przekonań i do indywidualizmu. Każde, nawet najmniejsze odstępstwo od normy jest tępione w zarodku, a osobniki, które nie potrafią bądź nie chcą poddać się normatywom, są zsyłane "na wyspy", gdzie mogą egzystować nie zakłócając powszechnego porządku.
Do tej pory wydawało mi się, że najlepszą antyutopią jest "Rok 1984" Orwella - opowieść niezwykle mroczna, zahaczająca wręcz o horror. Teraz uważam, że o wiele bardziej przerażająca jest wizja Huxleya z jej powszechną radością, młodością, pięknem i szczęściem. Bo nawet jeśli ktoś nie jest szczęśliwy, znajdzie się na to rada - soma, cudowna substancja, której pół grama wystarczy, aby zniknęły wszystkie problemy. Społeczeństwo jest w takim stopniu zniewolone, że zupełnie nie dostrzega swojego niewolnictwa. Dla osoby z zewnątrz to szaleństwo w czystej postaci - co więcej, taki ktoś nie ma praktycznie żadnego wyboru: albo akceptuje "szaleństwo zbiorowe", albo je neguje i odrzuca, co prowadzi do "szaleństwa samotności". A wszystko to odbywa się w sterylnych warunkach, przy dźwiękach syntetycznej muzyki, wśród woni świeżych kwiatów i w towarzystwie szczęśliwych i entuzjastycznie nastawionych do świata współobywateli.
Jeszcze bardziej przerażające jest to, że wizje Huxleya, przynajmniej niektóre, zaczynają się spełniać na naszych oczach...
[Tekst opublikowałam wcześniej na moim blogu]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.