Dodany: 11.12.2007 13:38|Autor: bazyl3
KochAAAni moi, czytać!
Warto czasem oderwać się od półki z nowościami i powęszyć wśród pokrytych kurzem i zapomnianych tomiszcz. W ten właśnie sposób wpadł mi w ręce "Znaczy kapitan" autorstwa Karola Borchardta. Wybór opisywanego właśnie "Szamana morskiego" tegoż autora był już wyborem świadomym, podyktowanym wciąż świeżym wspomnieniem salw śmiechu, które towarzyszyły lekturze poprzedniczki.
"Znaczy kapitan" został w całości poświęcony kapitanowi ż.w., Mamertowi Stankiewiczowi, mentorowi pana Karola. "Szaman morski" z kolei, to kilkanaście opowiadań w większości poświęconych osobie kapitana Eustazego Borkowskiego. Osobie, dodajmy, dość tajemniczej i kontrowersyjnej.
Nie wiadomo właściwie, jak rozpoczęła się morska kariera tytułowego "szamana". Mówi się coś o ucieczce na morze wprost z warszawskiego gimnazjum. Później rosyjska szkoła morska i oficerowanie w marynarce handlowej tegoż kraju. Po I wojnie światowej Borkowski osiadł w Paryżu i zarabiał na życie jako taksówkarz. Wyrwany zza kierownicy (nie do końca wiadomo, przez kogo) wraca na morze jako kapitan budowanych właśnie w międzywojniu polskich transatlantyków. Kolejno dowodzi jednostkami: SS "Kościuszko', którym pływał najdłużej, następnie SS "Pułaski", MS "Piłsudski" i MS "Batory". To z tych właśnie czasów pochodzą bądź to zasłyszane, bądź na własne oczy widziane przez autora niezwykłe historie ze znającym 13 czy 16 (różne źródła) języków zaklinaczem oceanu i pasażerów w roli głównej.
Jak zwykle książka skrzy się humorem, a autor, choć zarzeka się, że zawsze pisał skrótowo, okazuje się świetnym gawędziarzem. Żywe postacie, świetny humor sytuacyjny i tylko gdzieniegdzie przebija nutka niechęci do opisywanego bohatera.
Podsumowując - KochAAAni moi!, do biblioteki, wypożyczać i czytać. PolecAAAm!
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.