Dodany: 04.04.2013 19:07|Autor: Literadar

Młodszy księgowy. O książkach, czytaniu i pisaniu


Okładka


Rec. Dorota Tukaj
Ocena: 5,5/6

Jest pewien szczególny gatunek ludzi, którzy „pierwszą wizytę w czyimś domu zaczynają od przejrzenia księgozbioru. Jeśli nie mają przed oczami książki lub gazety, kompulsywnie czytają szyldy albo napisy na etykietkach. (…) Książki, ich czytanie, pożyczanie, zbieranie, opowiadanie o nich, cytowanie ich, składowanie i tym podobne stanowią istotną część ich życia”. Tacy już zawczasu wyszukują w zapowiedziach wydawniczych wszystko, co ma w tytule słowo „książka”, „czytanie”, „biblioteka” i tym podobne. Doskonale więc wiedział Jacek Dehnel, co robi, opatrując książkowe wydanie swoich felietonów (wcześniej publikowanych przez kilka lat w serwisie książkowym Wirtualnej Polski) znaczącym podtytułem O książkach, czytaniu i pisaniu – w ten sposób żaden czytelniczy nałogowiec nie przejdzie koło Młodszego księgowego obojętnie. A gdyby nawet jakimś cudem nie zauważył tych kilku słów wypisanych na okładce nieco drobniejszym drukiem - wcześniej czy później i tak się dowie, o czym rzecz traktuje, a wtedy już jej z rąk nie wypuści…

Bo jakże tu odmówić sobie przyjemności podelektowania się wraz z autorem cytatami z dzieł raczej niebędących wielką literaturą - a szczerze mówiąc, na ogół całkiem niewielką… - za to przekazujących przeróżne, cokolwiek oszałamiające treści, budzące często swą nieaktualnością nostalgię pomieszaną z rozbawieniem? Czytamy np. przesłanie z zaświatów, dostarczone przez przebywającego tamże Zygmunta Krasińskiego anonimowej „pewnej duszy” lub traktat autorstwa również anonimowego wilnianina, dowodzącego, iż „Słońce nasze to świętojański robaczek”, w dodatku zamieszkały przez istoty „o całe niebo doskonalsze niż ludzie ziemscy” czy płomienny elaborat przedwojennego publicysty, żarliwie, acz na szczęście nieskutecznie, walczącego z demoralizacją dokonywaną w narodzie przez dzieła rozlicznych klasyków polskich i obcych).

Jak nie załamać rąk nad zanikiem tradycyjnej epistolografii, nad ciosami zadawanymi polszczyźnie przez tysiące rodaków, których „umiejętność poprawnego złożenia zdania wymiera jak bengalskie tygrysy”, nad ignorancją literacką uczniów i, horribile dictu, ludzi zajmujących ważne państwowe stanowiska, nad miałkością umysłową i/lub tupetem osób wszczynających bzdurne dyskusje na spotkaniach autorskich czy też nękających pisarza namolnymi propozycjami?

Jak nie wybuchnąć gejzerem empatii, czytając o sprawach bliskich wszystkim molom książkowym: o „współlokatorach” zdobiących domowe biblioteczki czy problemach z selekcją księgozbioru w przypadku przeprowadzki, o kolekcjonowaniu językowych ciekawostek i pochylaniu się z czułością nad egzemplarzami „z historią”?

Jak nie westchnąć z nostalgią, wspominając postacie tak wiele dla nas znaczące, jak krewni obdarowujący nas najważniejszymi książkami dzieciństwa, jak nauczyciele polskiego, którzy pomogli nam odkryć nieznane dotąd obszary literatury i sprawili, że nie musimy się wstydzić śladów pozostawianych na papierze przez nasze pióra?

Ach… pora już skończyć z tymi pytaniami retorycznymi, bo a nuż zadając je bez opamiętania, wypunktujemy całą zawartość Młodszego księgowego, odbierając tym samym innym książkowym maniakom znaczną część przyjemności płynącej z samodzielnej wędrówki śladem myśli autora! Powiedzmy więc jeszcze tylko, że Dehnelowi należy się dozgonna wdzięczność sporej rzeszy czytelników za upomnienie się o należne miejsce w panteonie polskiej poezji dla trojga autorów, których teksty „w umownym kanonie lektur polskiego inteligenta znajdują się od dawna” – Agnieszki Osieckiej, Jeremiego Przybory i Jacka Kaczmarskiego.

I nieustanne uznanie dla jego giętkiego (a gdy trzeba, ciętego – czasem nawet aż za bardzo, zwłaszcza gdy mowa o kwestiach… powiedzmy… drażliwych politycznie) języka, niepoddającego się modom na trywializowanie ani na faszerowanie neologizmami, a mimo to doskonale dostosowującego się do najbardziej nawet współczesnej tematyki.

A wreszcie – wyrażenie nadziei, że nawet już bez przejściowego etapu internetowego trafi do nas za jakiś czas następna porcja okołoksiążkowych refleksji, którymi autor podzieli się z nami „nie jako krytyk, ale jako czytelnik, amen”.

Więcej recenzji Doroty Tukaj znaleźć można na www.ksiazki.wp.pl/kuid,44,nick,Dorota-Tukaj,profil.html

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1260
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: